Slytherin
Cassedy Carmichael napisał:
Désirée Sorel napisał:
Mistrz Gry napisał:
I wtedy ten sam dzieciak co ostatnio rzucił czymś w Dankę, kot się przestraszył, i pobiegł do Cassie.
- Paszczur!!!- Danka rzuciła się za kotem.
-Kotek!-Cassie zauważyła zwierzaka i wyszczerzyła zęby w uśmiechu.-Wow, kotku, chodź do mnie! Zakumplujesz się z Havaną Bananą!
Danka popatrzyła na Cass jak na przybyszkę z innej planety, ale starała się nie stracić twarzy.
- Emm... Dzięki za upolowanie Paszczu- nie dokończyła, bo kot zaczął nagle wściekle syczeć i przejechał pazurami przez całą twarz Cass.
Life is a tale. Told by an idiot, full of sound and fury, signifying nothing.
Offline
Gryffindor
Alice Mary Black napisał:
Sally De Von Wangol napisał:
Alice Mary Black napisał:
- Mieszkałam z mugolską macochą w przedmieściach Londynu, jednak gdy dowiedziała się, cytujac "czym" jestem, wyrzuciła mnie za drzwi - powiedziała. - Ale daję radę - westchnęła. - Jak dobrze mieć tu ciebie. - Przytuliła rudowłosą jeszcze raz, ciesząc się z samej jej obecności.- Co zrobiła? Czy ją....jak mogła to zrobić? Trzymasz się?
- Tak, zamieszkam u ciotki, która mnie nienawidzi. Supi. - Pokazała dwa podniesione kciuki. - A u ciebie jak tam? - spytała, uśmeichając się przyjaźnie.
- Eh... Jak zwykle... Rosemary w końcu poszła na te studia, mam nadzieję, że znajdzie pracę na Alasce i już jej nigdy nie zobaczę...
Today's special moments are tomorrow's memories
Offline
Gryffindor
Désirée Sorel napisał:
Cassedy Carmichael napisał:
Désirée Sorel napisał:
- Paszczur!!!- Danka rzuciła się za kotem.-Kotek!-Cassie zauważyła zwierzaka i wyszczerzyła zęby w uśmiechu.-Wow, kotku, chodź do mnie! Zakumplujesz się z Havaną Bananą!
Danka popatrzyła na Cass jak na przybyszkę z innej planety, ale starała się nie stracić twarzy.
- Emm... Dzięki za upolowanie Paszczu- nie dokończyła, bo kot zaczął nagle wściekle syczeć i przejechał pazurami przez całą twarz Cass.
-Kotku!-pisnęła, odskakując. Wydawał się być taki przyjazny, kiedy pędził w jej stronę z opętańczym błyskiem w oku, a tu coś takiego!-Tak się NIE ROBI! Koleżanko, mogłabyś powiedzieć swojemu kotkowi, że tak się NIE ROBI?!
Offline
Slytherin
Margaery Winchester napisał:
Dziewczyna ostatni raz zerknęła na rodziców, po czym przeniosła wzrok na chłopaka.
-Margaery Winchester.-uścisnęła jego dłoń, unosząc prawy kącik ust. Kątem oka spojrzała na jego dłoń. Sygnet sugerował, że pochodzi ze starego rodu. Śmierciożerców, jak założyła.
I bardzo dobrze. Coś czuła, że się dogadają.
Na dźwięk jej nazwiska uniósł jedną brew. Dokładnie wiedział, kim są Winchesterowie. Jednak przemilczał ten fakt, nie chciał dawać rudowłosej satysfakcji, że z racji pochodzenia należy się jej odgórny szacunek. Zagryzł delikatnie dolną wargę, zastanawiając się nad czymś intensywnie.
- Miałaś rację, to pewne, że zostaniesz w domu węża, Margaery - stwierdził, podkreślajac jej imię. - Aczkolwiek twoje wcześniejsze zachowanie zasługuje na naganę. - Uśmiechnął się wrednie.
Sieję zamęt tam, gdzie idę...
Offline
Slytherin
Cassedy Carmichael napisał:
Désirée Sorel napisał:
Cassedy Carmichael napisał:
-Kotek!-Cassie zauważyła zwierzaka i wyszczerzyła zęby w uśmiechu.-Wow, kotku, chodź do mnie! Zakumplujesz się z Havaną Bananą!Danka popatrzyła na Cass jak na przybyszkę z innej planety, ale starała się nie stracić twarzy.
- Emm... Dzięki za upolowanie Paszczu- nie dokończyła, bo kot zaczął nagle wściekle syczeć i przejechał pazurami przez całą twarz Cass.-Kotku!-pisnęła, odskakując. Wydawał się być taki przyjazny, kiedy pędził w jej stronę z opętańczym błyskiem w oku, a tu coś takiego!-Tak się NIE ROBI! Koleżanko, mogłabyś powiedzieć swojemu kotkowi, że tak się NIE ROBI?!
- Wybacz.- mruknęła Désirée, szybko odczepiając kota od Cassie. -Zazwyczaj tak nie reaguje, myślę, że to przez ten tłum.- Danka poker fejs again, nie wyglądała na szczególnie przejętą.
Life is a tale. Told by an idiot, full of sound and fury, signifying nothing.
Offline
Gryffindor
-Uhm, wow, okej, skoro tak mówisz.-powiedziała.-Ja cię rozumiem, nie masz serca, żeby go zamknąć w klatce. Właściwie, to ja walczę z zamykaniem zwierzaków w klatkach, bo to bardzo NIEMIŁE. No wyobraź sobie, koleżanko, że siedzisz sobie na polanie, a tu nagle zamykają cię w klatce, bo tak im prościej. To takie zupełnie nie-wow.
Offline
Slytherin
Na peron weszła czwórka idealnie poukładanych ludzi (jedynie na pierwszy rzut oka). Od razu było widać, iż są obi perfidnie bogaci i sławni, jeśli ktoś ogląda mugolskie wiadomości ze świata. Pan William Parker od razu był rozpoznawalny - tak samo jego idealnie blond żona (niefarbowanajeśliktośpyta). Zero siwych włosów, ubrania od sławnych projektantów. Ona w pięknej ołówkowej sukience, a on w garniturze na miarę.
A wtedy wzrok padł na dwójkę ich dzieci, bliźniaków ściślej mówiąc.
Ta wspaniała dwójka nie była do siebie ani trochę podobna - pod względem wyglądu (nawet jeśli oboje mieli te idealne, brązowe, parkerowe włosy) ani trochę nie byli podobni - chyba, że z charakteru. Oboje byli... SOBĄ. Nattalea (która swoje dziwne PIĘKNE imię dostała przez kaprys mamusi) i Leon (super przystojniak i niech ktoś powie, że nie).
Dziewczyna ubrana była w spódniczkę, w szkocką kratę, podarte rajstopy, czarne creepersy na 5-centymetrowej platformie, czarna bluzka z napisem "Biały" w jej ojczystym, francuskim, języku oraz ramoneskę. Usta tradycyjnie pomalowane krwistoczerwoną pomadką od Calvina Kleina, a we włosach, puszczonych na ramiona, z czerwonymi (pod kolor ust) pasemkami wyglądała co najmniej uroczo strasznie, co dopełniły czarne kreski eyelinerem, na kształt "kocich oczu".
Jej brat był przeciwieństwem. Stał w koszuli, rozpiętej przy szyi, spodniach koloru kawy. Zamszowe buty świeżo od projektanta, kończyły by jego opis. Jednakże tutaj, to za mało! Zdecydowanie! W tym momencie trzeba zwrócić uwagę na jego oczy koloru nieba, które odziedziczył po matce, uroczy uśmiech - to akurat ich rodowa cecha - oraz idealnie przystrzyżone włosy. Tak, to cały Leon.
Cała ich familia stała pod kolumną i udawała szczęśliwą rodzinkę. Ale to tylko przez minutę, bo Natt, zniechęcona gadaniem matki, jak ma się zachowywać, włożyła słuchawki do uszu i odeszła kilka metrów dalej. A Leon... on? On stał i się rozglądał, jednym uchem słuchając ojca ta cholerna podzielna uwaga!, a drugim szukając potencjalnych Ślizgonów.
I'm angel... or no.
Offline
Slytherin
Cassedy Carmichael napisał:
-Uhm, wow, okej, skoro tak mówisz.-powiedziała.-Ja cię rozumiem, nie masz serca, żeby go zamknąć w klatce. Właściwie, to ja walczę z zamykaniem zwierzaków w klatkach, bo to bardzo NIEMIŁE. No wyobraź sobie, koleżanko, że siedzisz sobie na polanie, a tu nagle zamykają cię w klatce, bo tak im prościej. To takie zupełnie nie-wow.
- A co sądzisz o problemie testowania kosmetyków na zwierzętach? Choć chcielibyśmy wierzyć, że u źródła problemu są rządne zysków korporacje, prawda jest taka, że od wielu lat większość firm nie testuje swoich produktów na zwierzętach. Ale mimo to... (darujmy sobie tą rozprawkę na temat). A co ty o tym myślisz?- Poker fejs is love, poker face is life.
Life is a tale. Told by an idiot, full of sound and fury, signifying nothing.
Offline
Slytherin
Xavier Ronovan napisał:
Margaery Winchester napisał:
Dziewczyna ostatni raz zerknęła na rodziców, po czym przeniosła wzrok na chłopaka.
-Margaery Winchester.-uścisnęła jego dłoń, unosząc prawy kącik ust. Kątem oka spojrzała na jego dłoń. Sygnet sugerował, że pochodzi ze starego rodu. Śmierciożerców, jak założyła.
I bardzo dobrze. Coś czuła, że się dogadają.Na dźwięk jej nazwiska uniósł jedną brew. Dokładnie wiedział, kim są Winchesterowie. Jednak przemilczał ten fakt, nie chciał dawać rudowłosej satysfakcji, że z racji pochodzenia należy się jej odgórny szacunek. Zagryzł delikatnie dolną wargę, zastanawiając się nad czymś intensywnie.
- Miałaś rację, to pewne, że zostaniesz w domu węża, Margaery - stwierdził, podkreślajac jej imię. - Aczkolwiek twoje wcześniejsze zachowanie zasługuje na naganę. - Uśmiechnął się wrednie.
-Naganę?-uniosła obie brwi, patrząc się na niego z niedowierzaniem*. Nie chciała ponownie tłumaczyć, że to nie jej wina, że to ktoś ją popchnął, ale na brodę Merlina! Jeszcze do końca szkoły będzie ją miał za niezdarę, która potyka się o własne nogi i wpada na innych, wychodząc na stuprocentową puchonkę!
*mówcie co chcecie,ja poczułam tu Greya
Offline
Slytherin
Margaery Winchester napisał:
Xavier Ronovan napisał:
Margaery Winchester napisał:
Dziewczyna ostatni raz zerknęła na rodziców, po czym przeniosła wzrok na chłopaka.
-Margaery Winchester.-uścisnęła jego dłoń, unosząc prawy kącik ust. Kątem oka spojrzała na jego dłoń. Sygnet sugerował, że pochodzi ze starego rodu. Śmierciożerców, jak założyła.
I bardzo dobrze. Coś czuła, że się dogadają.Na dźwięk jej nazwiska uniósł jedną brew. Dokładnie wiedział, kim są Winchesterowie. Jednak przemilczał ten fakt, nie chciał dawać rudowłosej satysfakcji, że z racji pochodzenia należy się jej odgórny szacunek. Zagryzł delikatnie dolną wargę, zastanawiając się nad czymś intensywnie.
- Miałaś rację, to pewne, że zostaniesz w domu węża, Margaery - stwierdził, podkreślajac jej imię. - Aczkolwiek twoje wcześniejsze zachowanie zasługuje na naganę. - Uśmiechnął się wrednie.-Naganę?-uniosła obie brwi, patrząc się na niego z niedowierzaniem*. Nie chciała ponownie tłumaczyć, że to nie jej wina, że to ktoś ją popchnął, ale na brodę Merlina! Jeszcze do końca szkoły będzie ją miał za niezdarę, która potyka się o własne nogi i wpada na innych, wychodząc na stuprocentową puchonkę!
*mówcie co chcecie,ja poczułam tu Greya
- Możesz sama wymierzyć sobie karę - zaśmiał się.
Sieję zamęt tam, gdzie idę...
Offline
Gryffindor
Désirée Sorel napisał:
Cassedy Carmichael napisał:
-Uhm, wow, okej, skoro tak mówisz.-powiedziała.-Ja cię rozumiem, nie masz serca, żeby go zamknąć w klatce. Właściwie, to ja walczę z zamykaniem zwierzaków w klatkach, bo to bardzo NIEMIŁE. No wyobraź sobie, koleżanko, że siedzisz sobie na polanie, a tu nagle zamykają cię w klatce, bo tak im prościej. To takie zupełnie nie-wow.
- A co sądzisz o problemie testowania kosmetyków na zwierzętach? Choć chcielibyśmy wierzyć, że u źródła problemu są rządne zysków korporacje, prawda jest taka, że od wielu lat większość firm nie testuje swoich produktów na zwierzętach. Ale mimo to... (darujmy sobie tą rozprawkę na temat). A co ty o tym myślisz?- Poker fejs is love, poker face is life.
-WOW, NO NIE MOGĘ, TY TEŻ SIĘ PRZEJMUJESZ ZWIERZĄTKAMI?!-pisnęła na cały głos.-Z tym testowaniem to w ogóle odrębna historia, ale masz rację, już nikt prawie tego nie robi. Moja mama, ona jest taka, no, wow, właśnie z tym walczyła. I wywalczyła, wyobraź sobie! Ale tak poza tym, to faktycznie, laboratoria są okropne dla zwierzątek, bo nie dość, że są w klatkach, to jeszcze je męczą.
Offline
Slytherin
Cassedy Carmichael napisał:
Désirée Sorel napisał:
Cassedy Carmichael napisał:
-Uhm, wow, okej, skoro tak mówisz.-powiedziała.-Ja cię rozumiem, nie masz serca, żeby go zamknąć w klatce. Właściwie, to ja walczę z zamykaniem zwierzaków w klatkach, bo to bardzo NIEMIŁE. No wyobraź sobie, koleżanko, że siedzisz sobie na polanie, a tu nagle zamykają cię w klatce, bo tak im prościej. To takie zupełnie nie-wow.
- A co sądzisz o problemie testowania kosmetyków na zwierzętach? Choć chcielibyśmy wierzyć, że u źródła problemu są rządne zysków korporacje, prawda jest taka, że od wielu lat większość firm nie testuje swoich produktów na zwierzętach. Ale mimo to... (darujmy sobie tą rozprawkę na temat). A co ty o tym myślisz?- Poker fejs is love, poker face is life.
-WOW, NO NIE MOGĘ, TY TEŻ SIĘ PRZEJMUJESZ ZWIERZĄTKAMI?!-pisnęła na cały głos.-Z tym testowaniem to w ogóle odrębna historia, ale masz rację, już nikt prawie tego nie robi. Moja mama, ona jest taka, no, wow, właśnie z tym walczyła. I wywalczyła, wyobraź sobie! Ale tak poza tym, to faktycznie, laboratoria są okropne dla zwierzątek, bo nie dość, że są w klatkach, to jeszcze je męczą.
- Znaczy, nie powiem, że mnie to jakoś szczególnie obchodzi, ale czytałam coś kiedyś na ten temat. Radziłabym ci zająć obie jakieś miejsce w pociągu, zaraz będzie straszny tłok.- uśmiechnęła się delikatnie postęp, bejbe
Life is a tale. Told by an idiot, full of sound and fury, signifying nothing.
Offline
Gryffindor
Na peronie stanęła także dziewczyna o ognistych włosach, ciepłych mlecznych oczach, w których był pewien ciekawie wyglądający błysk. Jej wzrok mówił, że chce dużo wiedzieć. I tak dokładnie było.
Jej mottem życiowym jest "Nie ma głupich pytań", dlatego często zadaje pytania. Musicie być na to gotowi.
Proszem państwa! Oto Roberta Jones, zwykła magiczna dziewczyna, która ma zamiar się óczyć.
Tak. Nie mylicie się. To prawda.
Offline
Slytherin
Xavier Ronovan napisał:
Margaery Winchester napisał:
Xavier Ronovan napisał:
Na dźwięk jej nazwiska uniósł jedną brew. Dokładnie wiedział, kim są Winchesterowie. Jednak przemilczał ten fakt, nie chciał dawać rudowłosej satysfakcji, że z racji pochodzenia należy się jej odgórny szacunek. Zagryzł delikatnie dolną wargę, zastanawiając się nad czymś intensywnie.
- Miałaś rację, to pewne, że zostaniesz w domu węża, Margaery - stwierdził, podkreślajac jej imię. - Aczkolwiek twoje wcześniejsze zachowanie zasługuje na naganę. - Uśmiechnął się wrednie.-Naganę?-uniosła obie brwi, patrząc się na niego z niedowierzaniem*. Nie chciała ponownie tłumaczyć, że to nie jej wina, że to ktoś ją popchnął, ale na brodę Merlina! Jeszcze do końca szkoły będzie ją miał za niezdarę, która potyka się o własne nogi i wpada na innych, wychodząc na stuprocentową puchonkę!
*mówcie co chcecie,ja poczułam tu Greya- Możesz sama wymierzyć sobie karę - zaśmiał się.
-Gdyby jeszcze było za co.-powiedziała. Chciała coś jeszcze dodać, ale jej matka w końcu sobie o niej przypomniała. Albo zebrała się na odwagę, żeby przerwać jej rozmowę.
-Margaery, kochanie, pociąg zaraz przyjedzie!-krzyknęła głosem, który uważała za melodyjny.-Chodź do nas się pożegnać!
-Wszechmatka wzywa.-mruknęła, poprawiając torbę, którą trzymała na ramieniu.-To, jak zgaduję, do zobaczenia w pociągu?
Offline
Gryffindor
Désirée Sorel napisał:
Cassedy Carmichael napisał:
Désirée Sorel napisał:
- A co sądzisz o problemie testowania kosmetyków na zwierzętach? Choć chcielibyśmy wierzyć, że u źródła problemu są rządne zysków korporacje, prawda jest taka, że od wielu lat większość firm nie testuje swoich produktów na zwierzętach. Ale mimo to... (darujmy sobie tą rozprawkę na temat). A co ty o tym myślisz?- Poker fejs is love, poker face is life.-WOW, NO NIE MOGĘ, TY TEŻ SIĘ PRZEJMUJESZ ZWIERZĄTKAMI?!-pisnęła na cały głos.-Z tym testowaniem to w ogóle odrębna historia, ale masz rację, już nikt prawie tego nie robi. Moja mama, ona jest taka, no, wow, właśnie z tym walczyła. I wywalczyła, wyobraź sobie! Ale tak poza tym, to faktycznie, laboratoria są okropne dla zwierzątek, bo nie dość, że są w klatkach, to jeszcze je męczą.
- Znaczy, nie powiem, że mnie to jakoś szczególnie obchodzi, ale czytałam coś kiedyś na ten temat. Radziłabym ci zająć obie jakieś miejsce w pociągu, zaraz będzie straszny tłok.- uśmiechnęła się delikatnie postęp, bejbe
-Masz totalną rację.-pokiwała głową z szerokim uśmiechem.-Chciałam usiąść przy oknie, wiesz, a nuż jakieś magiczne zwierzątko przebiegnie w drodze? Miło było cię poznać, koleżanko i porozmawiaj z kotkiem.
Offline