Mistrz Gry - 2015-06-23 18:28:36

http://img2.wikia.nocookie.net/__cb20110908002818/harrypotter/images/3/39/Nineandthreequarters.jpg

Sally De Von Wangol - 2015-06-26 19:36:31

Jak zwykle zaszczyt zaczęcia przypadł mi, a jak dobrze wszyscy wiedzą, ja nie potrafię pisać szczególnie jak ktoś do mnie dzwoni i puszcza chińskie kolorowanki. Kurde a obiecałam, że nie będę pisać głupot, że akurat tym razem moja gra będzie bardzo poważna, bo wiadomo ogarnęłam ortografię i interpunkcję (chyba). Dalej się dziwię, że jeszcze żyje.
Jednak jeszcze bardziej niż ja dziwi się Sally. Tak, dokładnie, Sallcia, Sallunia, Blood Mary, Sleeping Princess itp. itd. była zaskoczona, że tak wiele organizmów wygląda na głupszych od ameb, lub od jej sowy. O tak, od Juranda praktycznie każdy jest mądrzejszy, a tu taka niepodzianka! Tyle głupków w jednym miejscu, że aż powietrze stało się trudne do użytku. Wracając jednak do Sally, ta urocza (perfidna ruda menda) wbiła na peron ze swoją kochaną siostrą głupią suką Rosemary (nie ma nic o niej w kracie bo muszę zaaktualizować), a że nawet ona jej nie kocha - zniknęła po pięciu sekundach.  Więc Sally siedzi teraz na walizce czytając pasjonującą książkę pod tytułem pasującym do całego nastroju tego miejsca- "Piekło", ogólnie spoko książka polecam, premier szalig.
Więc nasz rudy geniusz se czyta, aż nagle cos ją olśniło! Powinna się ruszyć. I ta głupia ciota idzie przed siebie i na kogoś wpadła, książka wpadła na tory i nie ma jak jej odzyskać.
O kurde, słabo ten ktoś zacznie...

Désirée Sorel - 2015-06-26 19:44:04

Danka nie ogarnia życia. Ogólnie, jest dla niej zagadką, z jakiego powody ludzie muszą koniecznie ze sobą gadać i się spotykać, dlaczego niby nie można całego życia spędzić na jopieniu się na chmurki i gadaniu z wężem Zbyszkiem?
No więc rozkminiając sobie beztrosko to beznadziejne życie, patrząc na otaczający ją tłum tych głupich ludzi, wpakowała się niechcący na jakąś rudą lasencje.
Ruda czytała jakąś książkę z mhroczną okładką. Czytała w czasie przeszłym, bo w momencie czołowego zderzenia owa książka wyleciała  w powietrze i wpadła na tory. Bum, i nie ma.
Desiree spojrzała smętnie na rudą. Nie wyglądała na zadowoloną. Ciekawe, dlaczego.
Ludzie to beznadziejne stworzenia...

Sally De Von Wangol - 2015-06-26 19:53:43

Désirée Sorel napisał:

Danka nie ogarnia życia. Ogólnie, jest dla niej zagadką, z jakiego powody ludzie muszą koniecznie ze sobą gadać i się spotykać, dlaczego niby nie można całego życia spędzić na jopieniu się na chmurki i gadaniu z wężem Zbyszkiem?
No więc rozkminiając sobie beztrosko to beznadziejne życie, patrząc na otaczający ją tłum tych głupich ludzi, wpakowała się niechcący na jakąś rudą lasencje.
Ruda czytała jakąś książkę z mhroczną okładką. Czytała w czasie przeszłym, bo w momencie czołowego zderzenia owa książka wyleciała  w powietrze i wpadła na tory. Bum, i nie ma.
Desiree spojrzała smętnie na rudą. Nie wyglądała na zadowoloną. Ciekawe, dlaczego.
Ludzie to beznadziejne stworzenia...

No ale Sallcia nie jest człowiekiem, ona jest za dziwna na człowieka. To jest jakieś coś, do końca nie wiem co, ale jest rude.
Sally się patrzy na Dankę, potem na książkę, znowu na Dankę, na książkę. Ale jej było smutno, kochała tę książkę, czyta ją od jakichś piętnastu minut, a już ją kocha, ups, Sallcia kocha wszystkie książki! Z wyjątkiem pisma świętego itp.
- Mogłabyś zwrócić uwagę na to jak chodzisz?

Alice Mary Black - 2015-06-26 19:55:37

Alice przyszła na peron. Czuła się dziwnie obco. Objęła rękoma zmarznięte ramiona. Na jednym z nich siedziała rudawa sówka z zaobrączkowaną nóżką. Dziewczyna ustawiła swoje bagaże i usiadła na ławce, bacznie obserwując kolejne osoby, które pojawiały się w magicznym miejscu. Z nerwów zaczęła wyginać nerwowo palce u rąk, zawsze tak robiła. Jej największym strachem było to, ze ludzie zaczną kojarzyć ją jedynie jako "córę seryjnego zabójcy", "Azkabaniare". Poczuła nieprzyjemne ukłucie w brzuchu.

Désirée Sorel - 2015-06-26 19:56:41

Sally De Von Wangol napisał:

Désirée Sorel napisał:

Danka nie ogarnia życia. Ogólnie, jest dla niej zagadką, z jakiego powody ludzie muszą koniecznie ze sobą gadać i się spotykać, dlaczego niby nie można całego życia spędzić na jopieniu się na chmurki i gadaniu z wężem Zbyszkiem?
No więc rozkminiając sobie beztrosko to beznadziejne życie, patrząc na otaczający ją tłum tych głupich ludzi, wpakowała się niechcący na jakąś rudą lasencje.
Ruda czytała jakąś książkę z mhroczną okładką. Czytała w czasie przeszłym, bo w momencie czołowego zderzenia owa książka wyleciała  w powietrze i wpadła na tory. Bum, i nie ma.
Desiree spojrzała smętnie na rudą. Nie wyglądała na zadowoloną. Ciekawe, dlaczego.
Ludzie to beznadziejne stworzenia...

No ale Sallcia nie jest człowiekiem, ona jest za dziwna na człowieka. To jest jakieś coś, do końca nie wiem co, ale jest rude.
Sally się patrzy na Dankę, potem na książkę, znowu na Dankę, na książkę. Ale jej było smutno, kochała tę książkę, czyta ją od jakichś piętnastu minut, a już ją kocha, ups, Sallcia kocha wszystkie książki! Z wyjątkiem pisma świętego itp.
- Mogłabyś zwrócić uwagę na to jak chodzisz?

- Tjaaaaa... Mogłabym powiedzieć ci to samo. Poza tym to trochę niebezpieczne tak chodzić z nosem w książce, jeszcze się wywrócisz czy coś...- Desiree użyła swojego super uber słodkiego psychopatycznego uśmieszku.

Xavier Ronovan - 2015-06-26 20:01:30

Odziana jedynie w czerń, posępna postać przybyła na peron. Wygladem przypominał dementora, z charakteru też wiele nie różnił się od tych strasznych strzyg. Niesamowity kontrast stanowiła jego biała jak śnieg sowa, z żółtym dziobem, który namiętnie skubał jego ciemne włosy. Oparł się nonszalancko o ścianę peronu, oczekując na pociąg. Kiedy tępe patrzenie w przesuwajace sie wskazówki zegara znudziło mu się, postanowił rozejrzeć się, w poszukiwaniu znajomych twarzy. Wszystko na próżno, nie była nikogo, kogo by znał. Jednak musiał przyznać sam przed sobą, że laski były niczego sobie. Oczywiście, może zaczęłyby znaczyć cokolwiek dla niego, gdyby trafiły do Slytherinu.

Sally De Von Wangol - 2015-06-26 20:07:17

Désirée Sorel napisał:

Sally De Von Wangol napisał:

Désirée Sorel napisał:

Danka nie ogarnia życia. Ogólnie, jest dla niej zagadką, z jakiego powody ludzie muszą koniecznie ze sobą gadać i się spotykać, dlaczego niby nie można całego życia spędzić na jopieniu się na chmurki i gadaniu z wężem Zbyszkiem?
No więc rozkminiając sobie beztrosko to beznadziejne życie, patrząc na otaczający ją tłum tych głupich ludzi, wpakowała się niechcący na jakąś rudą lasencje.
Ruda czytała jakąś książkę z mhroczną okładką. Czytała w czasie przeszłym, bo w momencie czołowego zderzenia owa książka wyleciała  w powietrze i wpadła na tory. Bum, i nie ma.
Desiree spojrzała smętnie na rudą. Nie wyglądała na zadowoloną. Ciekawe, dlaczego.
Ludzie to beznadziejne stworzenia...

No ale Sallcia nie jest człowiekiem, ona jest za dziwna na człowieka. To jest jakieś coś, do końca nie wiem co, ale jest rude.
Sally się patrzy na Dankę, potem na książkę, znowu na Dankę, na książkę. Ale jej było smutno, kochała tę książkę, czyta ją od jakichś piętnastu minut, a już ją kocha, ups, Sallcia kocha wszystkie książki! Z wyjątkiem pisma świętego itp.
- Mogłabyś zwrócić uwagę na to jak chodzisz?

- Tjaaaaa... Mogłabym powiedzieć ci to samo. Poza tym to trochę niebezpieczne tak chodzić z nosem w książce, jeszcze się wywrócisz czy coś...- Desiree użyła swojego super uber słodkiego psychopatycznego uśmieszku.

Czy to była groźba? TO BYŁA GROŹBA! jak zawołam jej kolegów- lordów to po tej durnej smoczycy zostaną tylko łuski. Ja nie wierzę, że ktoś był w stanie jej grozić, przecież to takie smutne....
- Nie było  by w tym nic niebezpiecznego, gdyby skończone pustaki, patrzyły gdzie idą. To naprawdę nie jest trudne, w szczególności, że nie robisz nic ciekawgo.
i wtedy przyjechał pociąg i po książce. papa Dante.

Margaery Winchester - 2015-06-26 20:08:06

Margaery przyszła na peron w towarzystwie rodziców, utrzymując od nich bezpieczną odległość-w szczególności od matki, która na tą okazję ubrała się w różową garsonkę od Chanel i ogólnie rzecz biorąc, puszyła się jak paw.
Ruda, ubrana w kobaltowy sweterek i czarne jeansy, zatrzymała się, obserwując rozemocjonowany tłum. Patrząc się tak na wszystkich, doszła do jednego wniosku-będzie  niezła zabawa.

Cassie weszła na peron razem z całą swoją rodzinką, nie wyłączając babci i pluszaka-małpki Havany Banany, którą przewiesiła sobie przez ramię (pomimo podskoków dziewczynki cholerstwo jakimś cudem uparcie trzymało się jej ramienia).  Nie potrafiła ustać w miejscu-co rusz przechodziła na drugi koniec peronu, potem wracała do rodziców, zadała im kilka pytań, pokręciła się w kółko i powtarzała wszystko od nowa. Oczywiście, nie zapominając o ciągłym mówieniu wow

Désirée Sorel - 2015-06-26 20:12:01

Sally De Von Wangol napisał:

Désirée Sorel napisał:

Sally De Von Wangol napisał:

No ale Sallcia nie jest człowiekiem, ona jest za dziwna na człowieka. To jest jakieś coś, do końca nie wiem co, ale jest rude.
Sally się patrzy na Dankę, potem na książkę, znowu na Dankę, na książkę. Ale jej było smutno, kochała tę książkę, czyta ją od jakichś piętnastu minut, a już ją kocha, ups, Sallcia kocha wszystkie książki! Z wyjątkiem pisma świętego itp.
- Mogłabyś zwrócić uwagę na to jak chodzisz?

- Tjaaaaa... Mogłabym powiedzieć ci to samo. Poza tym to trochę niebezpieczne tak chodzić z nosem w książce, jeszcze się wywrócisz czy coś...- Desiree użyła swojego super uber słodkiego psychopatycznego uśmieszku.

Czy to była groźba? TO BYŁA GROŹBA! jak zawołam jej kolegów- lordów to po tej durnej smoczycy zostaną tylko łuski. Ja nie wierzę, że ktoś był w stanie jej grozić, przecież to takie smutne....
- Nie było  by w tym nic niebezpiecznego, gdyby skończone pustaki, patrzyły gdzie idą. To naprawdę nie jest trudne, w szczególności, że nie robisz nic ciekawgo.
i wtedy przyjechał pociąg i po książce. papa Dante.

- Pustakiem nazywamy wyrób ceramiczny lub betonowy przeznaczony do wykonywania ścian zewnętrznych i wewnętrznych. Naprawdę, nie mam pojęcia, jak ma się to donosić do mojej osoby. A poza tym, robię bardzo ważną rzecz. Obserwuję otoczenie i zbieram informacje.- powiedziała to bardzo poważnym tonem.

Mistrz Gry - 2015-06-26 20:12:27

Na peronie ogólnie był tłum, to jest wiadome. Więc pewien dzieciak popchnął Margaery prosto na Xaviera ♥

Sally De Von Wangol - 2015-06-26 20:15:41

Désirée Sorel napisał:

Sally De Von Wangol napisał:

Désirée Sorel napisał:


- Tjaaaaa... Mogłabym powiedzieć ci to samo. Poza tym to trochę niebezpieczne tak chodzić z nosem w książce, jeszcze się wywrócisz czy coś...- Desiree użyła swojego super uber słodkiego psychopatycznego uśmieszku.

Czy to była groźba? TO BYŁA GROŹBA! jak zawołam jej kolegów- lordów to po tej durnej smoczycy zostaną tylko łuski. Ja nie wierzę, że ktoś był w stanie jej grozić, przecież to takie smutne....
- Nie było  by w tym nic niebezpiecznego, gdyby skończone pustaki, patrzyły gdzie idą. To naprawdę nie jest trudne, w szczególności, że nie robisz nic ciekawgo.
i wtedy przyjechał pociąg i po książce. papa Dante.

- Pustakiem nazywamy wyrób ceramiczny lub betonowy przeznaczony do wykonywania ścian zewnętrznych i wewnętrznych. Naprawdę, nie mam pojęcia, jak ma się to donosić do mojej osoby. A poza tym, robię bardzo ważną rzecz. Obserwuję otoczenie i zbieram informacje.- powiedziała to bardzo poważnym tonem.

- Zbierasz informację? Masz zamiar napisać książkę czy co?

Margaery Winchester - 2015-06-26 20:16:44

-Cholera!-Margaery wpadła na chłopaka z impetem, uderzając głową o jego głowę. Siniak będzie jak nic...

Désirée Sorel - 2015-06-26 20:17:54

Sally De Von Wangol napisał:

Désirée Sorel napisał:

Sally De Von Wangol napisał:


Czy to była groźba? TO BYŁA GROŹBA! jak zawołam jej kolegów- lordów to po tej durnej smoczycy zostaną tylko łuski. Ja nie wierzę, że ktoś był w stanie jej grozić, przecież to takie smutne....
- Nie było  by w tym nic niebezpiecznego, gdyby skończone pustaki, patrzyły gdzie idą. To naprawdę nie jest trudne, w szczególności, że nie robisz nic ciekawgo.
i wtedy przyjechał pociąg i po książce. papa Dante.

- Pustakiem nazywamy wyrób ceramiczny lub betonowy przeznaczony do wykonywania ścian zewnętrznych i wewnętrznych. Naprawdę, nie mam pojęcia, jak ma się to donosić do mojej osoby. A poza tym, robię bardzo ważną rzecz. Obserwuję otoczenie i zbieram informacje.- powiedziała to bardzo poważnym tonem.

- Zbierasz informację? Masz zamiar napisać książkę czy co?

- Wątpię, żeby ta informacja była ci niezbędna do dalszej egzystencji. A tak w ogolę, jestem Désirée. I dobrze wiem, że nie będziesz w stanie tego wymówić.

Xavier Ronovan - 2015-06-26 20:22:54

Margaery Winchester napisał:

-Cholera!-Margaery wpadła na chłopaka z impetem, uderzając głową o jego głowę. Siniak będzie jak nic...

- Brawo! - warknął, strzepująć "niewidzialny" kurz z bluzy, po czym poprawił fryzurę. Potem spojrzał oceniająco na rudowłosą piękność.
- Jesteś potencjalną Ślizgonką, czy już mam ci wlać?! - spytał i uśmiechnął się sarkastycznie.

Sally De Von Wangol - 2015-06-26 20:23:05

Désirée Sorel napisał:

Sally De Von Wangol napisał:

Désirée Sorel napisał:


- Pustakiem nazywamy wyrób ceramiczny lub betonowy przeznaczony do wykonywania ścian zewnętrznych i wewnętrznych. Naprawdę, nie mam pojęcia, jak ma się to donosić do mojej osoby. A poza tym, robię bardzo ważną rzecz. Obserwuję otoczenie i zbieram informacje.- powiedziała to bardzo poważnym tonem.

- Zbierasz informację? Masz zamiar napisać książkę czy co?

- Wątpię, żeby ta informacja była ci niezbędna do dalszej egzystencji. A tak w ogolę, jestem Désirée. I dobrze wiem, że nie będziesz w stanie tego wymówić.

- Mieszkałam trzy lata we Francji, ty nędzny plebsie i mówię po francusku... Twoje imię nie jest niczym trudnym do wymówienia. Jestem Sally...

Désirée Sorel - 2015-06-26 20:29:51

Sally De Von Wangol napisał:

Désirée Sorel napisał:

Sally De Von Wangol napisał:


- Zbierasz informację? Masz zamiar napisać książkę czy co?

- Wątpię, żeby ta informacja była ci niezbędna do dalszej egzystencji. A tak w ogolę, jestem Désirée. I dobrze wiem, że nie będziesz w stanie tego wymówić.

- Mieszkałam trzy lata we Francji, ty nędzny plebsie i mówię po francusku... Twoje imię nie jest niczym trudnym do wymówienia. Jestem Sally...

- Miło poznać. - Désirée poprawiła bluzkę, która podwinęła się podczas zderzenia. Bluzka była czarna, a na piersi miała logo Nirvany. Danka założyła do tego gacie z jedną nogawką w czerwoną szkocką kratkę, a drugą z czarnego lateksu. Na nogach miała szare, poprzecierane glany.

Margaery Winchester - 2015-06-26 20:30:30

-Wlać? Chyba sobie żartujesz.- warknęła, nie spuszczając z niego swoich błękitnych oczu. Nie chciała wchodzić w konflikt już pierwszego dnia, ale sam się o to prosił. Wlać, też mi coś.- Poza tym, nie jestem potencjalną ślizgonką. Ja nią będę na sto procent.
hoho, koleżanko, co za pocisk
A skoro babcia zawsze  mówiła, że trafi do Slytherinu, to tak musi być!

Xavier Ronovan - 2015-06-26 20:34:35

Margaery Winchester napisał:

-Wlać? Chyba sobie żartujesz.- warknęła, nie spuszczając z niego swoich błękitnych oczu. Nie chciała wchodzić w konflikt już pierwszego dnia, ale sam się o to prosił. Wlać, też mi coś.- Poza tym, nie jestem potencjalną ślizgonką. Ja nią będę na sto procent.
hoho, koleżanko, co za pocisk
A skoro babcia zawsze  mówiła, że trafi do Slytherinu, to tak musi być!

- Na pierwszy rzut oka wyglądasz na Puchonkę - zaśmiał się. - Do tego te nierozgarnięcie...- Przewrócił teatralnie oczyma.

Margaery Winchester - 2015-06-26 20:40:08

Xavier Ronovan napisał:

Margaery Winchester napisał:

-Wlać? Chyba sobie żartujesz.- warknęła, nie spuszczając z niego swoich błękitnych oczu. Nie chciała wchodzić w konflikt już pierwszego dnia, ale sam się o to prosił. Wlać, też mi coś.- Poza tym, nie jestem potencjalną ślizgonką. Ja nią będę na sto procent.
hoho, koleżanko, co za pocisk
A skoro babcia zawsze  mówiła, że trafi do Slytherinu, to tak musi być!

- Na pierwszy rzut oka wyglądasz na Puchonkę - zaśmiał się. - Do tego te nierozgarnięcie...- Przewrócił teatralnie oczyma.

Puchonkę? Puchonkę?! Właśnie została obrażona w najgorszy możliwy dla niej sposób! Pomijając nazwanie szlamą. Szlama w rankingu raniących godność wyzwisk zdecydowanie wygrywa.Tylko nie daj mu się sprowokować, Margaery. Wdech i wydech, nie chcesz  się z nikim kłócić. Kłótnie do niczego nie prowadzą..
-Puchonkę? I nierozgarnięcie?-uniosła jedną brew, splatając ręce na piersi.-Jakiś idiota mnie popchnął, jasne?

Sally De Von Wangol - 2015-06-26 20:41:56

Désirée Sorel napisał:

Sally De Von Wangol napisał:

Désirée Sorel napisał:


- Wątpię, żeby ta informacja była ci niezbędna do dalszej egzystencji. A tak w ogolę, jestem Désirée. I dobrze wiem, że nie będziesz w stanie tego wymówić.

- Mieszkałam trzy lata we Francji, ty nędzny plebsie i mówię po francusku... Twoje imię nie jest niczym trudnym do wymówienia. Jestem Sally...

- Miło poznać. - Désirée poprawiła bluzkę, która podwinęła się podczas zderzenia. Bluzka była czarna, a na piersi miała logo Nirvany. Danka założyła do tego gacie z jedną nogawką w czerwoną szkocką kratkę, a drugą z czarnego lateksu. Na nogach miała szare, poprzecierane glany.

- Jedziesz do Hogwartu?
Nie kurde, jedzie do Narni bo przewiduje, że Hogwart to totalna patola. LECZ SIĘ TY GUPIA SALLY. kto tobą gra?!
a...
ja...

Désirée Sorel - 2015-06-26 20:45:57

Sally De Von Wangol napisał:

Désirée Sorel napisał:

Sally De Von Wangol napisał:

- Mieszkałam trzy lata we Francji, ty nędzny plebsie i mówię po francusku... Twoje imię nie jest niczym trudnym do wymówienia. Jestem Sally...

- Miło poznać. - Désirée poprawiła bluzkę, która podwinęła się podczas zderzenia. Bluzka była czarna, a na piersi miała logo Nirvany. Danka założyła do tego gacie z jedną nogawką w czerwoną szkocką kratkę, a drugą z czarnego lateksu. Na nogach miała szare, poprzecierane glany.

- Jedziesz do Hogwartu?
Nie kurde, jedzie do Narni bo przewiduje, że Hogwart to totalna patola. LECZ SIĘ TY GUPIA SALLY. kto tobą gra?!
a...
ja...

- Nie, wybieram się do Clermont-Ferrand na leczenie. Wydaj mi się, że wszyscy ludzie na tym peronie w wieku 11-17 lat właśnie tam jadą.- Twarz pokerzysty. Czy ona nigdy nie pokazuje emocji? Brawo, zgadza się.

Xavier Ronovan - 2015-06-26 20:47:41

Margaery Winchester napisał:

Xavier Ronovan napisał:

Margaery Winchester napisał:

-Wlać? Chyba sobie żartujesz.- warknęła, nie spuszczając z niego swoich błękitnych oczu. Nie chciała wchodzić w konflikt już pierwszego dnia, ale sam się o to prosił. Wlać, też mi coś.- Poza tym, nie jestem potencjalną ślizgonką. Ja nią będę na sto procent.
hoho, koleżanko, co za pocisk
A skoro babcia zawsze  mówiła, że trafi do Slytherinu, to tak musi być!

- Na pierwszy rzut oka wyglądasz na Puchonkę - zaśmiał się. - Do tego te nierozgarnięcie...- Przewrócił teatralnie oczyma.

Puchonkę? Puchonkę?! Właśnie została obrażona w najgorszy możliwy dla niej sposób! Pomijając nazwanie szlamą. Szlama w rankingu raniących godność wyzwisk zdecydowanie wygrywa.Tylko nie daj mu się sprowokować, Margaery. Wdech i wydech, nie chcesz  się z nikim kłócić. Kłótnie do niczego nie prowadzą..
-Puchonkę? I nierozgarnięcie?-uniosła jedną brew, splatając ręce na piersi.-Jakiś idiota mnie popchnął, jasne?

- Tłumacz to jak chcesz. - Uśmiechnął się. - Właściwie, to skąd jesteś? - zapytał, patrząc chłodnym, przenikliwym spojrzeniem.
Lubił wiedzieć dużo o wszystkich. Dziewczyna zaintrygowała go na tyle, że skory był przeprowadzic z nią małą konwersację. Do tego bardzo zabawne było jak próbowała zachować stoicki spokój. Gdyby nie lekko drgajaca powieka, prawie by się nabrał.

Sally De Von Wangol - 2015-06-26 20:53:23

Désirée Sorel napisał:

Sally De Von Wangol napisał:

Désirée Sorel napisał:


- Miło poznać. - Désirée poprawiła bluzkę, która podwinęła się podczas zderzenia. Bluzka była czarna, a na piersi miała logo Nirvany. Danka założyła do tego gacie z jedną nogawką w czerwoną szkocką kratkę, a drugą z czarnego lateksu. Na nogach miała szare, poprzecierane glany.

- Jedziesz do Hogwartu?
Nie kurde, jedzie do Narni bo przewiduje, że Hogwart to totalna patola. LECZ SIĘ TY GUPIA SALLY. kto tobą gra?!
a...
ja...

- Nie, wybieram się do Clermont-Ferrand na leczenie. Wydaj mi się, że wszyscy ludzie na tym peronie w wieku 11-17 lat właśnie tam jadą.- Twarz pokerzysty. Czy ona nigdy nie pokazuje emocji? Brawo, zgadza się.

- Zawsze możesz po prostu tu sprzątać, albo kogoś odprowadzać.

ALE KURWA POCISK
JA JEJ NIE POZNAJĘ

Désirée Sorel - 2015-06-26 20:55:25

Sally De Von Wangol napisał:

Désirée Sorel napisał:

Sally De Von Wangol napisał:


- Jedziesz do Hogwartu?
Nie kurde, jedzie do Narni bo przewiduje, że Hogwart to totalna patola. LECZ SIĘ TY GUPIA SALLY. kto tobą gra?!
a...
ja...

- Nie, wybieram się do Clermont-Ferrand na leczenie. Wydaj mi się, że wszyscy ludzie na tym peronie w wieku 11-17 lat właśnie tam jadą.- Twarz pokerzysty. Czy ona nigdy nie pokazuje emocji? Brawo, zgadza się.

- Zawsze możesz po prostu tu sprzątać, albo kogoś odprowadzać.

ALE KURWA POCISK
JA JEJ NIE POZNAJĘ

- Wątpię, żeby ktoś tu sprzątał przez ostatnie... 10 lat?- spojrzała na syf na podłodze. - A poza tym, nie mam kogo odprowadzać. Potencjalni kandydaci umarli- uśmiechnęła się rozkosznie.

Margaery Winchester - 2015-06-26 20:56:24

Xavier Ronovan napisał:

Margaery Winchester napisał:

Xavier Ronovan napisał:


- Na pierwszy rzut oka wyglądasz na Puchonkę - zaśmiał się. - Do tego te nierozgarnięcie...- Przewrócił teatralnie oczyma.

Puchonkę? Puchonkę?! Właśnie została obrażona w najgorszy możliwy dla niej sposób! Pomijając nazwanie szlamą. Szlama w rankingu raniących godność wyzwisk zdecydowanie wygrywa.Tylko nie daj mu się sprowokować, Margaery. Wdech i wydech, nie chcesz  się z nikim kłócić. Kłótnie do niczego nie prowadzą..
-Puchonkę? I nierozgarnięcie?-uniosła jedną brew, splatając ręce na piersi.-Jakiś idiota mnie popchnął, jasne?

- Tłumacz to jak chcesz. - Uśmiechnął się. - Właściwie, to skąd jesteś? - zapytał, patrząc chłodnym, przenikliwym spojrzeniem.
Lubił wiedzieć dużo o wszystkich. Dziewczyna zaintrygowała go na tyle, że skory był przeprowadzic z nią małą konwersację. Do tego bardzo zabawne było jak próbowała zachować stoicki spokój. Gdyby nie lekko drgajaca powieka, prawie by się nabrał.

-Londyn.-odpowiedziała, odrzucając za ramię pasmo włosów. Chciała jeszcze dodać, że jest z tych Winchesterów, ale szybko się opanowała. Sypaniem nazwisk rodowych  raczej nie zdobędzie jego sympatii.
Czy ona właśnie chce, żeby ją polubił?
Cóż.
Był arogancki, miał ten inteligentny błysk w oku, wyglądał też całkiem nieźle...jeśli ma już z nim trafić do Slytherinu, to lepiej, żeby byli w przyjaznych stosunkach.

Sally De Von Wangol - 2015-06-26 21:03:30

Désirée Sorel napisał:

Sally De Von Wangol napisał:

Désirée Sorel napisał:


- Nie, wybieram się do Clermont-Ferrand na leczenie. Wydaj mi się, że wszyscy ludzie na tym peronie w wieku 11-17 lat właśnie tam jadą.- Twarz pokerzysty. Czy ona nigdy nie pokazuje emocji? Brawo, zgadza się.

- Zawsze możesz po prostu tu sprzątać, albo kogoś odprowadzać.

ALE KURWA POCISK
JA JEJ NIE POZNAJĘ

- Wątpię, żeby ktoś tu sprzątał przez ostatnie... 10 lat?- spojrzała na syf na podłodze. - A poza tym, nie mam kogo odprowadzać. Potencjalni kandydaci umarli- uśmiechnęła się rozkosznie.

- To może ja już pójdę... Do zobaczenia w Hogwarcie...- i se polazła.

Désirée Sorel - 2015-06-26 21:08:09

Sally De Von Wangol napisał:

Désirée Sorel napisał:

Sally De Von Wangol napisał:


- Zawsze możesz po prostu tu sprzątać, albo kogoś odprowadzać.

ALE KURWA POCISK
JA JEJ NIE POZNAJĘ

- Wątpię, żeby ktoś tu sprzątał przez ostatnie... 10 lat?- spojrzała na syf na podłodze. - A poza tym, nie mam kogo odprowadzać. Potencjalni kandydaci umarli- uśmiechnęła się rozkosznie.

- To może ja już pójdę... Do zobaczenia w Hogwarcie...- i se polazła.

- Papa...- rzuciła Désirée i odwróciła się na pięcie. Pociągnęła za sobą kufer z klatkami, w których siedziały jej kot i sowa. Wdrapała się po schodkach do pociągu, który właśnie nadjechał, po czym znalazła wolny przedział. Wrzuciła kufer na półkę bagażową. Nie był ciężki, ale i tak miała problem z podniesieniem go. Wypuściła szarą kotkę z klatki i posadziwszy się na podłodze oparła głowę o siedzenie, a Paszczura zwinęła się w kulkę na jej kolanach.

Xavier Ronovan - 2015-06-26 21:17:31

Margaery Winchester napisał:

Xavier Ronovan napisał:

Margaery Winchester napisał:


Puchonkę? Puchonkę?! Właśnie została obrażona w najgorszy możliwy dla niej sposób! Pomijając nazwanie szlamą. Szlama w rankingu raniących godność wyzwisk zdecydowanie wygrywa.Tylko nie daj mu się sprowokować, Margaery. Wdech i wydech, nie chcesz  się z nikim kłócić. Kłótnie do niczego nie prowadzą..
-Puchonkę? I nierozgarnięcie?-uniosła jedną brew, splatając ręce na piersi.-Jakiś idiota mnie popchnął, jasne?

- Tłumacz to jak chcesz. - Uśmiechnął się. - Właściwie, to skąd jesteś? - zapytał, patrząc chłodnym, przenikliwym spojrzeniem.
Lubił wiedzieć dużo o wszystkich. Dziewczyna zaintrygowała go na tyle, że skory był przeprowadzic z nią małą konwersację. Do tego bardzo zabawne było jak próbowała zachować stoicki spokój. Gdyby nie lekko drgajaca powieka, prawie by się nabrał.

-Londyn.-odpowiedziała, odrzucając za ramię pasmo włosów. Chciała jeszcze dodać, że jest z tych Winchesterów, ale szybko się opanowała. Sypaniem nazwisk rodowych  raczej nie zdobędzie jego sympatii.
Czy ona właśnie chce, żeby ją polubił?
Cóż.
Był arogancki, miał ten inteligentny błysk w oku, wyglądał też całkiem nieźle...jeśli ma już z nim trafić do Slytherinu, to lepiej, żeby byli w przyjaznych stosunkach.

- Mhm, miejscowa. - Uniósł leniwie prawą brew. - Dobrze będzie znać kogoś normalnego w rodzinnym mieście, mugole potrafią doprowadzić do szału.
Nagle jego sowa, Brandy, zeskoczyła z jego ramienia i usiadła na Margaery.
- Wracaj tu - warknął, próbując przegonić ptaka z ramiona dziewczyny.

Sally De Von Wangol - 2015-06-26 21:18:58

Alice Mary Black napisał:

Alice przyszła na peron. Czuła się dziwnie obco. Objęła rękoma zmarznięte ramiona. Na jednym z nich siedziała rudawa sówka z zaobrączkowaną nóżką. Dziewczyna ustawiła swoje bagaże i usiadła na ławce, bacznie obserwując kolejne osoby, które pojawiały się w magicznym miejscu. Z nerwów zaczęła wyginać nerwowo palce u rąk, zawsze tak robiła. Jej największym strachem było to, ze ludzie zaczną kojarzyć ją jedynie jako "córę seryjnego zabójcy", "Azkabaniare". Poczuła nieprzyjemne ukłucie w brzuchu.

I taka Sally chodzi po peronie, smutna, że nie może się odciąć od tych marnych ludzi, wszyscy są tak marni, że aż marni i nudni...
I nagle... hej.. przecież... nie to nie możliwe... Alice? ostatnio widziały się jakoś... trzy lata temu? TO JEST ALICE.
Sally zaraz szybko podchodzi do swojej bff, kawaii.
-Al!

Alice Mary Black - 2015-06-26 21:20:45

Sally De Von Wangol napisał:

Alice Mary Black napisał:

Alice przyszła na peron. Czuła się dziwnie obco. Objęła rękoma zmarznięte ramiona. Na jednym z nich siedziała rudawa sówka z zaobrączkowaną nóżką. Dziewczyna ustawiła swoje bagaże i usiadła na ławce, bacznie obserwując kolejne osoby, które pojawiały się w magicznym miejscu. Z nerwów zaczęła wyginać nerwowo palce u rąk, zawsze tak robiła. Jej największym strachem było to, ze ludzie zaczną kojarzyć ją jedynie jako "córę seryjnego zabójcy", "Azkabaniare". Poczuła nieprzyjemne ukłucie w brzuchu.

I taka Sally chodzi po peronie, smutna, że nie może się odciąć od tych marnych ludzi, wszyscy są tak marni, że aż marni i nudni...
I nagle... hej.. przecież... nie to nie możliwe... Alice? ostatnio widziały się jakoś... trzy lata temu? TO JEST ALICE.
Sally zaraz szybko podchodzi do swojej bff, kawaii.
-Al!

Alice nerwowo odwróciła głowę w stronę rudowłosej dziewczyny. Otworzyła usta ze zdziwienia. Nie bacząc na bagaze, podbiegła do przyjaciółki z piaskownicy.
- Sally! - krzyknęła wpadając jej w ramiona.

Sally De Von Wangol - 2015-06-26 21:24:17

Alice Mary Black napisał:

Sally De Von Wangol napisał:

Alice Mary Black napisał:

Alice przyszła na peron. Czuła się dziwnie obco. Objęła rękoma zmarznięte ramiona. Na jednym z nich siedziała rudawa sówka z zaobrączkowaną nóżką. Dziewczyna ustawiła swoje bagaże i usiadła na ławce, bacznie obserwując kolejne osoby, które pojawiały się w magicznym miejscu. Z nerwów zaczęła wyginać nerwowo palce u rąk, zawsze tak robiła. Jej największym strachem było to, ze ludzie zaczną kojarzyć ją jedynie jako "córę seryjnego zabójcy", "Azkabaniare". Poczuła nieprzyjemne ukłucie w brzuchu.

I taka Sally chodzi po peronie, smutna, że nie może się odciąć od tych marnych ludzi, wszyscy są tak marni, że aż marni i nudni...
I nagle... hej.. przecież... nie to nie możliwe... Alice? ostatnio widziały się jakoś... trzy lata temu? TO JEST ALICE.
Sally zaraz szybko podchodzi do swojej bff, kawaii.
-Al!

Alice nerwowo odwróciła głowę w stronę rudowłosej dziewczyny. Otworzyła usta ze zdziwienia. Nie bacząc na bagaze, podbiegła do przyjaciółki z piaskownicy.
- Sally! - krzyknęła wpadając jej w ramiona.

omfg, ale one są fajne.

Ale ona była wtedy szczęśliwa... co dziwne pomyślała, że ta szkoła być może nie będzie aż taka zła... zła będzie na pewno, ale z Alice nie umrze przynajmniej z nudy. Pamiętała jak ciężko było im się rozstać, a w listach nie mogły przekazywać sobie wszystkich ważnych rzeczy.
- Jak dobrze cię widzieć...

Mistrz Gry - 2015-06-26 21:26:10

I wtedy ten sam dzieciak co ostatnio rzucił czymś w Dankę, kot się przestraszył, i pobiegł do Cassie.

Alice Mary Black - 2015-06-26 21:30:01

Sally De Von Wangol napisał:

Alice Mary Black napisał:

Sally De Von Wangol napisał:


I taka Sally chodzi po peronie, smutna, że nie może się odciąć od tych marnych ludzi, wszyscy są tak marni, że aż marni i nudni...
I nagle... hej.. przecież... nie to nie możliwe... Alice? ostatnio widziały się jakoś... trzy lata temu? TO JEST ALICE.
Sally zaraz szybko podchodzi do swojej bff, kawaii.
-Al!

Alice nerwowo odwróciła głowę w stronę rudowłosej dziewczyny. Otworzyła usta ze zdziwienia. Nie bacząc na bagaze, podbiegła do przyjaciółki z piaskownicy.
- Sally! - krzyknęła wpadając jej w ramiona.

omfg, ale one są fajne.

Ale ona była wtedy szczęśliwa... co dziwne pomyślała, że ta szkoła być może nie będzie aż taka zła... zła będzie na pewno, ale z Alice nie umrze przynajmniej z nudy. Pamiętała jak ciężko było im się rozstać, a w listach nie mogły przekazywać sobie wszystkich ważnych rzeczy.
- Jak dobrze cię widzieć...

- Ciebie również, skarbie - powiedziała piskliwym tonem.
Tak bardzo starała sie nie płakać.
- Teraz tylko musimy być w tym samym domu i wszystko będzie idealnie...

Margaery Winchester - 2015-06-26 21:30:48

Xavier Ronovan napisał:

Margaery Winchester napisał:

Xavier Ronovan napisał:


- Tłumacz to jak chcesz. - Uśmiechnął się. - Właściwie, to skąd jesteś? - zapytał, patrząc chłodnym, przenikliwym spojrzeniem.
Lubił wiedzieć dużo o wszystkich. Dziewczyna zaintrygowała go na tyle, że skory był przeprowadzic z nią małą konwersację. Do tego bardzo zabawne było jak próbowała zachować stoicki spokój. Gdyby nie lekko drgajaca powieka, prawie by się nabrał.

-Londyn.-odpowiedziała, odrzucając za ramię pasmo włosów. Chciała jeszcze dodać, że jest z tych Winchesterów, ale szybko się opanowała. Sypaniem nazwisk rodowych  raczej nie zdobędzie jego sympatii.
Czy ona właśnie chce, żeby ją polubił?
Cóż.
Był arogancki, miał ten inteligentny błysk w oku, wyglądał też całkiem nieźle...jeśli ma już z nim trafić do Slytherinu, to lepiej, żeby byli w przyjaznych stosunkach.

- Mhm, miejscowa. - Uniósł leniwie prawą brew. - Dobrze będzie znać kogoś normalnego w rodzinnym mieście, mugole potrafią doprowadzić do szału.
Nagle jego sowa, Brandy, zeskoczyła z jego ramienia i usiadła na Margaery.
- Wracaj tu - warknął, próbując przegonić ptaka z ramiona dziewczyny.

Margaery roześmiała się, odwracając głowę w stronę sowy.
-Może zostać.-powiedziała, ostrożnie głaszcząc jej pióra. Może i jej matka stała kilka metrów dalej, patrząc się na nią spod rzęs obciążonych drogim tuszem, ale kogo to obchodzi? Przecież to tylko sowa. Miejmy nadzieję, że nagle jej nie dziobnie.

Sally De Von Wangol - 2015-06-26 21:33:44

Alice Mary Black napisał:

Sally De Von Wangol napisał:

Alice Mary Black napisał:


Alice nerwowo odwróciła głowę w stronę rudowłosej dziewczyny. Otworzyła usta ze zdziwienia. Nie bacząc na bagaze, podbiegła do przyjaciółki z piaskownicy.
- Sally! - krzyknęła wpadając jej w ramiona.

omfg, ale one są fajne.

Ale ona była wtedy szczęśliwa... co dziwne pomyślała, że ta szkoła być może nie będzie aż taka zła... zła będzie na pewno, ale z Alice nie umrze przynajmniej z nudy. Pamiętała jak ciężko było im się rozstać, a w listach nie mogły przekazywać sobie wszystkich ważnych rzeczy.
- Jak dobrze cię widzieć...

- Ciebie również, skarbie - powiedziała piskliwym tonem.
Tak bardzo starała sie nie płakać.
- Teraz tylko musimy być w tym samym domu i wszystko będzie idealnie...

- Nie musimy, wystarczy nam jedna szkoła. Co u ciebie słychać?

Xavier Ronovan - 2015-06-26 21:35:48

Margaery Winchester napisał:

Xavier Ronovan napisał:

Margaery Winchester napisał:

-Londyn.-odpowiedziała, odrzucając za ramię pasmo włosów. Chciała jeszcze dodać, że jest z tych Winchesterów, ale szybko się opanowała. Sypaniem nazwisk rodowych  raczej nie zdobędzie jego sympatii.
Czy ona właśnie chce, żeby ją polubił?
Cóż.
Był arogancki, miał ten inteligentny błysk w oku, wyglądał też całkiem nieźle...jeśli ma już z nim trafić do Slytherinu, to lepiej, żeby byli w przyjaznych stosunkach.

- Mhm, miejscowa. - Uniósł leniwie prawą brew. - Dobrze będzie znać kogoś normalnego w rodzinnym mieście, mugole potrafią doprowadzić do szału.
Nagle jego sowa, Brandy, zeskoczyła z jego ramienia i usiadła na Margaery.
- Wracaj tu - warknął, próbując przegonić ptaka z ramiona dziewczyny.

Margaery roześmiała się, odwracając głowę w stronę sowy.
-Może zostać.-powiedziała, ostrożnie głaszcząc jej pióra. Może i jej matka stała kilka metrów dalej, patrząc się na nią spod rzęs obciążonych drogim tuszem, ale kogo to obchodzi? Przecież to tylko sowa. Miejmy nadzieję, że nagle jej nie dziobnie.

- Jesteś pierwszą osobą, którą w ogóle zaakceptowała, jednak lepiej ją wezmę, bo boję się, że z ogólnego podniecenia obesra ci ramię. - Zrobił kwaśną minę i siłą odebrał ptaka. Następnie obdarzył dziewczynę szelmowskim uśmieszkiem, mówiąc:
- Zgaduję, że kobieta, która natarczywie sie na nas patrzy, to ktoś z twoich bliskich?

Margaery Winchester - 2015-06-26 21:40:43

-Nie wierzę, że to mówię, ale to moja mama.-mruknęła, zerkając przy tym na kobietę, która nieudolnie starała się zachowywać pozory obojętności, szczerząc ząbki do pana Winchester.
Boże, jaki wstyd.

Xavier Ronovan - 2015-06-26 21:47:56

Margaery Winchester napisał:

-Nie wierzę, że to mówię, ale to moja mama.-mruknęła, zerkając przy tym na kobietę, która nieudolnie starała się zachowywać pozory obojętności, szczerząc ząbki do pana Winchester.
Boże, jaki wstyd.

- Może boją się o ciebie? - zaśmiał się. - No, bądź co bądź, nie wygladam jak poukładany, grzeczny Krukon.
Kątem oka, dyskretnie spojrzał na rodziców dziewczyny. Byli zdecydowanie, obrzydliwie bogaci.
- Nie przedstawiłem się chyba. - Zwrócił ku niej błękitne oczy, które były niewiele bardziej ciemniejsze od białek. - Xavier Ronovan. - Wyciągnął ku niej dłoń, na której nosił rodzinny sygnet.

Alice Mary Black - 2015-06-26 21:52:02

Sally De Von Wangol napisał:

Alice Mary Black napisał:

Sally De Von Wangol napisał:

omfg, ale one są fajne.

Ale ona była wtedy szczęśliwa... co dziwne pomyślała, że ta szkoła być może nie będzie aż taka zła... zła będzie na pewno, ale z Alice nie umrze przynajmniej z nudy. Pamiętała jak ciężko było im się rozstać, a w listach nie mogły przekazywać sobie wszystkich ważnych rzeczy.
- Jak dobrze cię widzieć...

- Ciebie również, skarbie - powiedziała piskliwym tonem.
Tak bardzo starała sie nie płakać.
- Teraz tylko musimy być w tym samym domu i wszystko będzie idealnie...

- Nie musimy, wystarczy nam jedna szkoła. Co u ciebie słychać?

- Mieszkałam z mugolską macochą w przedmieściach Londynu, jednak gdy dowiedziała się, cytujac "czym" jestem, wyrzuciła mnie za drzwi - powiedziała. - Ale daję radę - westchnęła. - Jak dobrze mieć tu ciebie. - Przytuliła rudowłosą jeszcze raz, ciesząc się z samej jej obecności.

Désirée Sorel - 2015-06-26 21:56:41

Mistrz Gry napisał:

I wtedy ten sam dzieciak co ostatnio rzucił czymś w Dankę, kot się przestraszył, i pobiegł do Cassie.

- Paszczur!!!- Danka rzuciła się za kotem.

Margaery Winchester - 2015-06-26 21:57:32

Dziewczyna ostatni raz zerknęła na rodziców, po czym przeniosła wzrok na chłopaka.
-Margaery Winchester.-uścisnęła jego dłoń, unosząc prawy kącik ust. Kątem oka spojrzała na jego dłoń. Sygnet sugerował, że pochodzi ze starego rodu. Śmierciożerców, jak założyła.
I bardzo dobrze. Coś czuła, że się dogadają.

Sally De Von Wangol - 2015-06-26 21:59:54

Alice Mary Black napisał:

Sally De Von Wangol napisał:

Alice Mary Black napisał:


- Ciebie również, skarbie - powiedziała piskliwym tonem.
Tak bardzo starała sie nie płakać.
- Teraz tylko musimy być w tym samym domu i wszystko będzie idealnie...

- Nie musimy, wystarczy nam jedna szkoła. Co u ciebie słychać?

- Mieszkałam z mugolską macochą w przedmieściach Londynu, jednak gdy dowiedziała się, cytujac "czym" jestem, wyrzuciła mnie za drzwi - powiedziała. - Ale daję radę - westchnęła. - Jak dobrze mieć tu ciebie. - Przytuliła rudowłosą jeszcze raz, ciesząc się z samej jej obecności.

- Co zrobiła? Czy ją....jak mogła to zrobić? Trzymasz się?

Alice Mary Black - 2015-06-26 22:08:56

Sally De Von Wangol napisał:

Alice Mary Black napisał:

Sally De Von Wangol napisał:


- Nie musimy, wystarczy nam jedna szkoła. Co u ciebie słychać?

- Mieszkałam z mugolską macochą w przedmieściach Londynu, jednak gdy dowiedziała się, cytujac "czym" jestem, wyrzuciła mnie za drzwi - powiedziała. - Ale daję radę - westchnęła. - Jak dobrze mieć tu ciebie. - Przytuliła rudowłosą jeszcze raz, ciesząc się z samej jej obecności.

- Co zrobiła? Czy ją....jak mogła to zrobić? Trzymasz się?

- Tak, zamieszkam u ciotki, która mnie nienawidzi. Supi. - Pokazała dwa podniesione kciuki. - A u ciebie jak tam? - spytała, uśmeichając się przyjaźnie.

Cassedy Carmichael - 2015-06-26 22:10:18

Désirée Sorel napisał:

Mistrz Gry napisał:

I wtedy ten sam dzieciak co ostatnio rzucił czymś w Dankę, kot się przestraszył, i pobiegł do Cassie.

- Paszczur!!!- Danka rzuciła się za kotem.

-Kotek!-Cassie zauważyła zwierzaka i wyszczerzyła zęby w uśmiechu.-Wow, kotku, chodź do mnie! Zakumplujesz się z Havaną Bananą!

Désirée Sorel - 2015-06-26 22:12:42

Cassedy Carmichael napisał:

Désirée Sorel napisał:

Mistrz Gry napisał:

I wtedy ten sam dzieciak co ostatnio rzucił czymś w Dankę, kot się przestraszył, i pobiegł do Cassie.

- Paszczur!!!- Danka rzuciła się za kotem.

-Kotek!-Cassie zauważyła zwierzaka i wyszczerzyła zęby w uśmiechu.-Wow, kotku, chodź do mnie! Zakumplujesz się z Havaną Bananą!

Danka popatrzyła na Cass jak na przybyszkę z innej planety, ale starała się nie stracić twarzy.
- Emm... Dzięki za upolowanie Paszczu- nie dokończyła, bo kot zaczął nagle wściekle syczeć i przejechał pazurami przez całą twarz Cass.

Sally De Von Wangol - 2015-06-26 22:15:23

Alice Mary Black napisał:

Sally De Von Wangol napisał:

Alice Mary Black napisał:


- Mieszkałam z mugolską macochą w przedmieściach Londynu, jednak gdy dowiedziała się, cytujac "czym" jestem, wyrzuciła mnie za drzwi - powiedziała. - Ale daję radę - westchnęła. - Jak dobrze mieć tu ciebie. - Przytuliła rudowłosą jeszcze raz, ciesząc się z samej jej obecności.

- Co zrobiła? Czy ją....jak mogła to zrobić? Trzymasz się?

- Tak, zamieszkam u ciotki, która mnie nienawidzi. Supi. - Pokazała dwa podniesione kciuki. - A u ciebie jak tam? - spytała, uśmeichając się przyjaźnie.

- Eh... Jak zwykle... Rosemary w końcu poszła na te studia, mam nadzieję, że znajdzie pracę na Alasce i już jej nigdy nie zobaczę...

Cassedy Carmichael - 2015-06-26 22:15:45

Désirée Sorel napisał:

Cassedy Carmichael napisał:

Désirée Sorel napisał:


- Paszczur!!!- Danka rzuciła się za kotem.

-Kotek!-Cassie zauważyła zwierzaka i wyszczerzyła zęby w uśmiechu.-Wow, kotku, chodź do mnie! Zakumplujesz się z Havaną Bananą!

Danka popatrzyła na Cass jak na przybyszkę z innej planety, ale starała się nie stracić twarzy.
- Emm... Dzięki za upolowanie Paszczu- nie dokończyła, bo kot zaczął nagle wściekle syczeć i przejechał pazurami przez całą twarz Cass.

-Kotku!-pisnęła, odskakując. Wydawał się być taki przyjazny, kiedy pędził w jej stronę z opętańczym błyskiem w oku,  a tu coś takiego!-Tak się NIE ROBI! Koleżanko, mogłabyś powiedzieć swojemu kotkowi, że tak się NIE ROBI?!

Xavier Ronovan - 2015-06-26 22:15:45

Margaery Winchester napisał:

Dziewczyna ostatni raz zerknęła na rodziców, po czym przeniosła wzrok na chłopaka.
-Margaery Winchester.-uścisnęła jego dłoń, unosząc prawy kącik ust. Kątem oka spojrzała na jego dłoń. Sygnet sugerował, że pochodzi ze starego rodu. Śmierciożerców, jak założyła.
I bardzo dobrze. Coś czuła, że się dogadają.

Na dźwięk jej nazwiska uniósł jedną brew. Dokładnie wiedział, kim są Winchesterowie. Jednak przemilczał ten fakt, nie chciał dawać rudowłosej satysfakcji, że z racji pochodzenia należy się jej odgórny szacunek. Zagryzł delikatnie dolną wargę, zastanawiając się nad czymś intensywnie.
- Miałaś rację, to pewne, że zostaniesz w domu węża, Margaery - stwierdził, podkreślajac jej imię. - Aczkolwiek twoje wcześniejsze zachowanie zasługuje na naganę. - Uśmiechnął się wrednie.

Désirée Sorel - 2015-06-26 22:19:10

Cassedy Carmichael napisał:

Désirée Sorel napisał:

Cassedy Carmichael napisał:


-Kotek!-Cassie zauważyła zwierzaka i wyszczerzyła zęby w uśmiechu.-Wow, kotku, chodź do mnie! Zakumplujesz się z Havaną Bananą!

Danka popatrzyła na Cass jak na przybyszkę z innej planety, ale starała się nie stracić twarzy.
- Emm... Dzięki za upolowanie Paszczu- nie dokończyła, bo kot zaczął nagle wściekle syczeć i przejechał pazurami przez całą twarz Cass.

-Kotku!-pisnęła, odskakując. Wydawał się być taki przyjazny, kiedy pędził w jej stronę z opętańczym błyskiem w oku,  a tu coś takiego!-Tak się NIE ROBI! Koleżanko, mogłabyś powiedzieć swojemu kotkowi, że tak się NIE ROBI?!

- Wybacz.- mruknęła Désirée, szybko odczepiając kota od Cassie. -Zazwyczaj tak nie reaguje, myślę, że to przez ten tłum.- Danka poker fejs again, nie wyglądała na szczególnie przejętą.

Cassedy Carmichael - 2015-06-26 22:21:43

-Uhm, wow, okej, skoro tak mówisz.-powiedziała.-Ja cię rozumiem, nie masz serca, żeby go zamknąć w klatce. Właściwie, to ja walczę z zamykaniem zwierzaków w klatkach, bo to bardzo NIEMIŁE. No wyobraź sobie, koleżanko, że siedzisz sobie na polanie, a tu nagle zamykają cię w klatce, bo tak im prościej. To takie zupełnie nie-wow.

Nattalea Parker - 2015-06-26 22:25:37

Na peron weszła czwórka idealnie poukładanych ludzi (jedynie na pierwszy rzut oka). Od razu było widać, iż są obi perfidnie bogaci i sławni, jeśli ktoś ogląda mugolskie wiadomości ze świata. Pan William Parker od razu był rozpoznawalny - tak samo jego idealnie blond żona (niefarbowanajeśliktośpyta). Zero siwych włosów, ubrania od sławnych projektantów. Ona w pięknej ołówkowej sukience, a on w garniturze na miarę.
A wtedy wzrok padł na dwójkę ich dzieci, bliźniaków ściślej mówiąc.
Ta wspaniała dwójka nie była do siebie ani trochę podobna - pod względem wyglądu (nawet jeśli oboje mieli te idealne, brązowe, parkerowe włosy) ani trochę nie byli podobni - chyba, że z charakteru. Oboje byli... SOBĄ. Nattalea (która swoje dziwne PIĘKNE imię dostała przez kaprys mamusi) i Leon (super przystojniak i niech ktoś powie, że nie).
Dziewczyna ubrana była w spódniczkę, w szkocką kratę, podarte rajstopy, czarne creepersy na 5-centymetrowej platformie, czarna bluzka z napisem "Biały" w jej ojczystym, francuskim, języku oraz ramoneskę. Usta tradycyjnie pomalowane krwistoczerwoną pomadką od Calvina Kleina, a we włosach, puszczonych na ramiona, z czerwonymi (pod kolor ust) pasemkami wyglądała co najmniej uroczo strasznie, co dopełniły czarne kreski eyelinerem, na kształt "kocich oczu".
Jej brat był przeciwieństwem. Stał w koszuli, rozpiętej przy szyi, spodniach koloru kawy. Zamszowe buty świeżo od projektanta, kończyły by jego opis. Jednakże tutaj, to za mało! Zdecydowanie! W tym momencie trzeba zwrócić uwagę na jego oczy koloru nieba, które odziedziczył po matce, uroczy uśmiech - to akurat ich rodowa cecha - oraz idealnie przystrzyżone włosy. Tak, to cały Leon.
Cała ich familia stała pod kolumną i udawała szczęśliwą rodzinkę. Ale to tylko przez minutę, bo Natt, zniechęcona gadaniem matki, jak ma się zachowywać, włożyła słuchawki do uszu i odeszła kilka metrów dalej. A Leon... on? On stał i się rozglądał, jednym uchem słuchając ojca ta cholerna podzielna uwaga!, a drugim szukając potencjalnych Ślizgonów.

Désirée Sorel - 2015-06-26 22:25:56

Cassedy Carmichael napisał:

-Uhm, wow, okej, skoro tak mówisz.-powiedziała.-Ja cię rozumiem, nie masz serca, żeby go zamknąć w klatce. Właściwie, to ja walczę z zamykaniem zwierzaków w klatkach, bo to bardzo NIEMIŁE. No wyobraź sobie, koleżanko, że siedzisz sobie na polanie, a tu nagle zamykają cię w klatce, bo tak im prościej. To takie zupełnie nie-wow.

- A co sądzisz o problemie testowania kosmetyków na zwierzętach? Choć chcielibyśmy wierzyć, że u źródła problemu są rządne zysków korporacje, prawda jest taka, że od wielu lat większość firm nie testuje swoich produktów na zwierzętach. Ale mimo to... (darujmy sobie tą rozprawkę na temat). A co ty o tym myślisz?- Poker fejs is love, poker face is life.

Margaery Winchester - 2015-06-26 22:26:14

Xavier Ronovan napisał:

Margaery Winchester napisał:

Dziewczyna ostatni raz zerknęła na rodziców, po czym przeniosła wzrok na chłopaka.
-Margaery Winchester.-uścisnęła jego dłoń, unosząc prawy kącik ust. Kątem oka spojrzała na jego dłoń. Sygnet sugerował, że pochodzi ze starego rodu. Śmierciożerców, jak założyła.
I bardzo dobrze. Coś czuła, że się dogadają.

Na dźwięk jej nazwiska uniósł jedną brew. Dokładnie wiedział, kim są Winchesterowie. Jednak przemilczał ten fakt, nie chciał dawać rudowłosej satysfakcji, że z racji pochodzenia należy się jej odgórny szacunek. Zagryzł delikatnie dolną wargę, zastanawiając się nad czymś intensywnie.
- Miałaś rację, to pewne, że zostaniesz w domu węża, Margaery - stwierdził, podkreślajac jej imię. - Aczkolwiek twoje wcześniejsze zachowanie zasługuje na naganę. - Uśmiechnął się wrednie.

-Naganę?-uniosła obie brwi, patrząc się na niego z niedowierzaniem*. Nie chciała ponownie tłumaczyć, że to nie jej wina, że to ktoś ją popchnął, ale na brodę Merlina! Jeszcze do końca szkoły będzie ją miał za niezdarę, która potyka się o własne nogi i wpada na innych, wychodząc na stuprocentową puchonkę!

*mówcie co chcecie,ja  poczułam tu Greya

Xavier Ronovan - 2015-06-26 22:27:23

Margaery Winchester napisał:

Xavier Ronovan napisał:

Margaery Winchester napisał:

Dziewczyna ostatni raz zerknęła na rodziców, po czym przeniosła wzrok na chłopaka.
-Margaery Winchester.-uścisnęła jego dłoń, unosząc prawy kącik ust. Kątem oka spojrzała na jego dłoń. Sygnet sugerował, że pochodzi ze starego rodu. Śmierciożerców, jak założyła.
I bardzo dobrze. Coś czuła, że się dogadają.

Na dźwięk jej nazwiska uniósł jedną brew. Dokładnie wiedział, kim są Winchesterowie. Jednak przemilczał ten fakt, nie chciał dawać rudowłosej satysfakcji, że z racji pochodzenia należy się jej odgórny szacunek. Zagryzł delikatnie dolną wargę, zastanawiając się nad czymś intensywnie.
- Miałaś rację, to pewne, że zostaniesz w domu węża, Margaery - stwierdził, podkreślajac jej imię. - Aczkolwiek twoje wcześniejsze zachowanie zasługuje na naganę. - Uśmiechnął się wrednie.

-Naganę?-uniosła obie brwi, patrząc się na niego z niedowierzaniem*. Nie chciała ponownie tłumaczyć, że to nie jej wina, że to ktoś ją popchnął, ale na brodę Merlina! Jeszcze do końca szkoły będzie ją miał za niezdarę, która potyka się o własne nogi i wpada na innych, wychodząc na stuprocentową puchonkę!

*mówcie co chcecie,ja  poczułam tu Greya

- Możesz sama wymierzyć sobie karę - zaśmiał się.

Cassedy Carmichael - 2015-06-26 22:30:00

Désirée Sorel napisał:

Cassedy Carmichael napisał:

-Uhm, wow, okej, skoro tak mówisz.-powiedziała.-Ja cię rozumiem, nie masz serca, żeby go zamknąć w klatce. Właściwie, to ja walczę z zamykaniem zwierzaków w klatkach, bo to bardzo NIEMIŁE. No wyobraź sobie, koleżanko, że siedzisz sobie na polanie, a tu nagle zamykają cię w klatce, bo tak im prościej. To takie zupełnie nie-wow.

- A co sądzisz o problemie testowania kosmetyków na zwierzętach? Choć chcielibyśmy wierzyć, że u źródła problemu są rządne zysków korporacje, prawda jest taka, że od wielu lat większość firm nie testuje swoich produktów na zwierzętach. Ale mimo to... (darujmy sobie tą rozprawkę na temat). A co ty o tym myślisz?- Poker fejs is love, poker face is life.

-WOW, NO NIE MOGĘ, TY  TEŻ SIĘ PRZEJMUJESZ ZWIERZĄTKAMI?!-pisnęła na cały głos.-Z tym testowaniem to w ogóle odrębna historia, ale masz rację, już nikt prawie tego nie robi. Moja mama, ona jest taka, no, wow, właśnie z tym walczyła. I wywalczyła, wyobraź sobie! Ale tak poza tym, to faktycznie, laboratoria są okropne dla zwierzątek, bo nie dość, że są w klatkach, to jeszcze je męczą.

Désirée Sorel - 2015-06-26 22:32:19

Cassedy Carmichael napisał:

Désirée Sorel napisał:

Cassedy Carmichael napisał:

-Uhm, wow, okej, skoro tak mówisz.-powiedziała.-Ja cię rozumiem, nie masz serca, żeby go zamknąć w klatce. Właściwie, to ja walczę z zamykaniem zwierzaków w klatkach, bo to bardzo NIEMIŁE. No wyobraź sobie, koleżanko, że siedzisz sobie na polanie, a tu nagle zamykają cię w klatce, bo tak im prościej. To takie zupełnie nie-wow.

- A co sądzisz o problemie testowania kosmetyków na zwierzętach? Choć chcielibyśmy wierzyć, że u źródła problemu są rządne zysków korporacje, prawda jest taka, że od wielu lat większość firm nie testuje swoich produktów na zwierzętach. Ale mimo to... (darujmy sobie tą rozprawkę na temat). A co ty o tym myślisz?- Poker fejs is love, poker face is life.

-WOW, NO NIE MOGĘ, TY  TEŻ SIĘ PRZEJMUJESZ ZWIERZĄTKAMI?!-pisnęła na cały głos.-Z tym testowaniem to w ogóle odrębna historia, ale masz rację, już nikt prawie tego nie robi. Moja mama, ona jest taka, no, wow, właśnie z tym walczyła. I wywalczyła, wyobraź sobie! Ale tak poza tym, to faktycznie, laboratoria są okropne dla zwierzątek, bo nie dość, że są w klatkach, to jeszcze je męczą.

- Znaczy, nie powiem, że mnie to jakoś szczególnie obchodzi, ale czytałam coś kiedyś na ten temat. Radziłabym ci zająć obie jakieś miejsce w pociągu, zaraz będzie straszny tłok.- uśmiechnęła się delikatnie   postęp, bejbe

Roberta Jones - 2015-06-26 22:32:37

Na peronie stanęła także dziewczyna o ognistych włosach, ciepłych mlecznych oczach, w których był pewien ciekawie wyglądający błysk. Jej wzrok mówił, że chce dużo wiedzieć. I tak dokładnie było.
Jej mottem życiowym jest "Nie ma głupich pytań", dlatego często zadaje pytania. Musicie być na to gotowi.
Proszem państwa! Oto Roberta Jones, zwykła magiczna dziewczyna, która ma zamiar się óczyć.
Tak. Nie mylicie się. To prawda.

Margaery Winchester - 2015-06-26 22:34:25

Xavier Ronovan napisał:

Margaery Winchester napisał:

Xavier Ronovan napisał:


Na dźwięk jej nazwiska uniósł jedną brew. Dokładnie wiedział, kim są Winchesterowie. Jednak przemilczał ten fakt, nie chciał dawać rudowłosej satysfakcji, że z racji pochodzenia należy się jej odgórny szacunek. Zagryzł delikatnie dolną wargę, zastanawiając się nad czymś intensywnie.
- Miałaś rację, to pewne, że zostaniesz w domu węża, Margaery - stwierdził, podkreślajac jej imię. - Aczkolwiek twoje wcześniejsze zachowanie zasługuje na naganę. - Uśmiechnął się wrednie.

-Naganę?-uniosła obie brwi, patrząc się na niego z niedowierzaniem*. Nie chciała ponownie tłumaczyć, że to nie jej wina, że to ktoś ją popchnął, ale na brodę Merlina! Jeszcze do końca szkoły będzie ją miał za niezdarę, która potyka się o własne nogi i wpada na innych, wychodząc na stuprocentową puchonkę!

*mówcie co chcecie,ja  poczułam tu Greya

- Możesz sama wymierzyć sobie karę - zaśmiał się.

-Gdyby jeszcze było za co.-powiedziała. Chciała coś jeszcze dodać, ale jej matka w końcu sobie o niej przypomniała. Albo zebrała się na odwagę, żeby przerwać jej rozmowę.
-Margaery, kochanie, pociąg zaraz przyjedzie!-krzyknęła  głosem, który uważała za melodyjny.-Chodź do nas się pożegnać!
-Wszechmatka wzywa.-mruknęła, poprawiając torbę, którą trzymała na ramieniu.-To, jak zgaduję, do zobaczenia w pociągu?

Cassedy Carmichael - 2015-06-26 22:37:31

Désirée Sorel napisał:

Cassedy Carmichael napisał:

Désirée Sorel napisał:


- A co sądzisz o problemie testowania kosmetyków na zwierzętach? Choć chcielibyśmy wierzyć, że u źródła problemu są rządne zysków korporacje, prawda jest taka, że od wielu lat większość firm nie testuje swoich produktów na zwierzętach. Ale mimo to... (darujmy sobie tą rozprawkę na temat). A co ty o tym myślisz?- Poker fejs is love, poker face is life.

-WOW, NO NIE MOGĘ, TY  TEŻ SIĘ PRZEJMUJESZ ZWIERZĄTKAMI?!-pisnęła na cały głos.-Z tym testowaniem to w ogóle odrębna historia, ale masz rację, już nikt prawie tego nie robi. Moja mama, ona jest taka, no, wow, właśnie z tym walczyła. I wywalczyła, wyobraź sobie! Ale tak poza tym, to faktycznie, laboratoria są okropne dla zwierzątek, bo nie dość, że są w klatkach, to jeszcze je męczą.

- Znaczy, nie powiem, że mnie to jakoś szczególnie obchodzi, ale czytałam coś kiedyś na ten temat. Radziłabym ci zająć obie jakieś miejsce w pociągu, zaraz będzie straszny tłok.- uśmiechnęła się delikatnie   postęp, bejbe

-Masz totalną rację.-pokiwała głową z szerokim uśmiechem.-Chciałam usiąść przy oknie, wiesz, a nuż jakieś magiczne zwierzątko przebiegnie w drodze? Miło było cię poznać, koleżanko i porozmawiaj z kotkiem.

Désirée Sorel - 2015-06-26 22:39:31

Cassedy Carmichael napisał:

Désirée Sorel napisał:

Cassedy Carmichael napisał:


-WOW, NO NIE MOGĘ, TY  TEŻ SIĘ PRZEJMUJESZ ZWIERZĄTKAMI?!-pisnęła na cały głos.-Z tym testowaniem to w ogóle odrębna historia, ale masz rację, już nikt prawie tego nie robi. Moja mama, ona jest taka, no, wow, właśnie z tym walczyła. I wywalczyła, wyobraź sobie! Ale tak poza tym, to faktycznie, laboratoria są okropne dla zwierzątek, bo nie dość, że są w klatkach, to jeszcze je męczą.

- Znaczy, nie powiem, że mnie to jakoś szczególnie obchodzi, ale czytałam coś kiedyś na ten temat. Radziłabym ci zająć obie jakieś miejsce w pociągu, zaraz będzie straszny tłok.- uśmiechnęła się delikatnie   postęp, bejbe

-Masz totalną rację.-pokiwała głową z szerokim uśmiechem.-Chciałam usiąść przy oknie, wiesz, a nuż jakieś magiczne zwierzątko przebiegnie w drodze? Miło było cię poznać, koleżanko i porozmawiaj z kotkiem.

- Paszczur jest gupi, nie dotrze to do niego. Czasami jak nie wezmę leków to odpowiada, ale nawet wtedy nie mówi o niczym sensownym. O, i jestem Désirée, ale możesz mówić mi Delianne...

Xavier Ronovan - 2015-06-26 22:39:42

Margaery Winchester napisał:

Xavier Ronovan napisał:

Margaery Winchester napisał:


-Naganę?-uniosła obie brwi, patrząc się na niego z niedowierzaniem*. Nie chciała ponownie tłumaczyć, że to nie jej wina, że to ktoś ją popchnął, ale na brodę Merlina! Jeszcze do końca szkoły będzie ją miał za niezdarę, która potyka się o własne nogi i wpada na innych, wychodząc na stuprocentową puchonkę!

*mówcie co chcecie,ja  poczułam tu Greya

- Możesz sama wymierzyć sobie karę - zaśmiał się.

-Gdyby jeszcze było za co.-powiedziała. Chciała coś jeszcze dodać, ale jej matka w końcu sobie o niej przypomniała. Albo zebrała się na odwagę, żeby przerwać jej rozmowę.
-Margaery, kochanie, pociąg zaraz przyjedzie!-krzyknęła  głosem, który uważała za melodyjny.-Chodź do nas się pożegnać!
-Wszechmatka wzywa.-mruknęła, poprawiając torbę, którą trzymała na ramieniu.-To, jak zgaduję, do zobaczenia w pociągu?

- Oczywiście, panno Winchester - odegrał scenkę, uśmiechnął się złośliwie i odszedł do pociągu.

AJ Staar - 2015-06-26 22:39:48

Czy widzisz, wędrowcze, chłopaka, który wygląda jakby był tu pierwszy raz?
Mam nadzieję, że tak, ponieważ jest on chłopcem, który serio jest tu pierwszy raz. No, mówię wam. Odkrycie roku, Julka, odkrycie roku. Kolumb drugi z Ciebie. Jest to sobie chłopiec, który jako pierwszy w jego rodzinie dostał jakąkolwiek magiczną moc. Jako pierwszy w rodzinie zobaczy Hogwart. Jako pierwszy w rodzinie dołączy do któregoś z domu. I w końcu, który jako pierwszy z Hogwartczyków nie będzie miał przyjaciół. Do czasu. A to dlaczego?
No bo chłopiec ten cierpi na dziwną chorobę, nazywaną antropofobią. Czyli logicznie mówiąc, boi się ludzi.
On sam nie wie co tutaj robi. Nie chciał chodzić do szkoły. Nie chciał chodzić gdziekolwiek! A co dopiero do jakiejś dziwnej, magicznej szkoły, gdzie wszyscy są... no po prostu SĄ!
To dla niego za dużo.
I, jeśli podałam powód, to teraz wam powiem! Stoi sam, oparty o ścianę, głowa w dół. Jak najdalej od tych wszystkich nastolatków.

Désirée Sorel - 2015-06-26 22:53:46

AJ Staar napisał:

Czy widzisz, wędrowcze, chłopaka, który wygląda jakby był tu pierwszy raz?
Mam nadzieję, że tak, ponieważ jest on chłopcem, który serio jest tu pierwszy raz. No, mówię wam. Odkrycie roku, Julka, odkrycie roku. Kolumb drugi z Ciebie. Jest to sobie chłopiec, który jako pierwszy w jego rodzinie dostał jakąkolwiek magiczną moc. Jako pierwszy w rodzinie zobaczy Hogwart. Jako pierwszy w rodzinie dołączy do któregoś z domu. I w końcu, który jako pierwszy z Hogwartczyków nie będzie miał przyjaciół. Do czasu. A to dlaczego?
No bo chłopiec ten cierpi na dziwną chorobę, nazywaną antropofobią. Czyli logicznie mówiąc, boi się ludzi.
On sam nie wie co tutaj robi. Nie chciał chodzić do szkoły. Nie chciał chodzić gdziekolwiek! A co dopiero do jakiejś dziwnej, magicznej szkoły, gdzie wszyscy są... no po prostu SĄ!
To dla niego za dużo.
I, jeśli podałam powód, to teraz wam powiem! Stoi sam, oparty o ścianę, głowa w dół. Jak najdalej od tych wszystkich nastolatków.

Danka zrobiła 'odwrót taktyczny' od Cass i podreptał w stronę pociągu. Ale, Danka nie byłaby Danką gdyby się po drodze nie potknęła. Wyciągnęła ręce przed siebie, żeby zamortyzować upadek, a wtedy Paszczur, którego do tej pory unieruchamiała, z dzikim miałkiem rzucił się na stojącego w rogu chłopaka.

AJ Staar - 2015-06-26 22:58:39

Désirée Sorel napisał:

AJ Staar napisał:

Czy widzisz, wędrowcze, chłopaka, który wygląda jakby był tu pierwszy raz?
Mam nadzieję, że tak, ponieważ jest on chłopcem, który serio jest tu pierwszy raz. No, mówię wam. Odkrycie roku, Julka, odkrycie roku. Kolumb drugi z Ciebie. Jest to sobie chłopiec, który jako pierwszy w jego rodzinie dostał jakąkolwiek magiczną moc. Jako pierwszy w rodzinie zobaczy Hogwart. Jako pierwszy w rodzinie dołączy do któregoś z domu. I w końcu, który jako pierwszy z Hogwartczyków nie będzie miał przyjaciół. Do czasu. A to dlaczego?
No bo chłopiec ten cierpi na dziwną chorobę, nazywaną antropofobią. Czyli logicznie mówiąc, boi się ludzi.
On sam nie wie co tutaj robi. Nie chciał chodzić do szkoły. Nie chciał chodzić gdziekolwiek! A co dopiero do jakiejś dziwnej, magicznej szkoły, gdzie wszyscy są... no po prostu SĄ!
To dla niego za dużo.
I, jeśli podałam powód, to teraz wam powiem! Stoi sam, oparty o ścianę, głowa w dół. Jak najdalej od tych wszystkich nastolatków.

Danka zrobiła 'odwrót taktyczny' od Cass i podreptał w stronę pociągu. Ale, Danka nie byłaby Danką gdyby się po drodze nie potknęła. Wyciągnęła ręce przed siebie, żeby zamortyzować upadek, a wtedy Paszczur, którego do tej pory unieruchamiała, z dzikim miałkiem rzucił się na stojącego w rogu chłopaka.

Ej Dżej AJ, widząc całą tą sytuację i, dziękując wszystkim buddyjskim bogom (w buddyźmie nie ma boguff, so...) za swój refleks, odsunął się i sprawił, że kot rypnął o ścianę, dokładnie w miejscu, w którym sekundę temu był jego brzuch. Dobry jest chłopak, prawda? Ale widząc, że dziewczyna leży na ziemi chciał jakoś zareagować. Ale jak? Przecież on się boi ją dotknąć! Wdech i wydech, chłopcze. Postawił jeden krok, aby zbliżyć się do dziewczyny i przełknął ślinę. Dotknął ją lekko czubkiem buta.
- Ży-ży-żyjesz? - wyjąkał lekko przerażony. WOW, on się odezwał. Przy czym rytm jego serca podskoczył do 2948359237320 na minutę.

Désirée Sorel - 2015-06-26 23:05:52

AJ Staar napisał:

Désirée Sorel napisał:

AJ Staar napisał:

Czy widzisz, wędrowcze, chłopaka, który wygląda jakby był tu pierwszy raz?
Mam nadzieję, że tak, ponieważ jest on chłopcem, który serio jest tu pierwszy raz. No, mówię wam. Odkrycie roku, Julka, odkrycie roku. Kolumb drugi z Ciebie. Jest to sobie chłopiec, który jako pierwszy w jego rodzinie dostał jakąkolwiek magiczną moc. Jako pierwszy w rodzinie zobaczy Hogwart. Jako pierwszy w rodzinie dołączy do któregoś z domu. I w końcu, który jako pierwszy z Hogwartczyków nie będzie miał przyjaciół. Do czasu. A to dlaczego?
No bo chłopiec ten cierpi na dziwną chorobę, nazywaną antropofobią. Czyli logicznie mówiąc, boi się ludzi.
On sam nie wie co tutaj robi. Nie chciał chodzić do szkoły. Nie chciał chodzić gdziekolwiek! A co dopiero do jakiejś dziwnej, magicznej szkoły, gdzie wszyscy są... no po prostu SĄ!
To dla niego za dużo.
I, jeśli podałam powód, to teraz wam powiem! Stoi sam, oparty o ścianę, głowa w dół. Jak najdalej od tych wszystkich nastolatków.

Danka zrobiła 'odwrót taktyczny' od Cass i podreptał w stronę pociągu. Ale, Danka nie byłaby Danką gdyby się po drodze nie potknęła. Wyciągnęła ręce przed siebie, żeby zamortyzować upadek, a wtedy Paszczur, którego do tej pory unieruchamiała, z dzikim miałkiem rzucił się na stojącego w rogu chłopaka.

Ej Dżej AJ, widząc całą tą sytuację i, dziękując wszystkim buddyjskim (w buddyźmie nie ma boguff) bogom za swój refleks, odsunął się i sprawił, że kot rypnął o ścianę, dokładnie w miejscu, w którym sekundę temu był jego brzuch. Dobry jest chłopak, prawda? Ale widząc, że dziewczyna leży na ziemi chciał jakoś zareagować. Ale jak? Przecież on się boi ją dotknąć! Wdech i wydech, chłopcze. Postawił jeden krok, aby zbliżyć się do dziewczyny i przełknął ślinę. Dotknął ją lekko czubkiem buta.
- Ży-ży-żyjesz? - wyjąkał lekko przerażony. WOW, on się odezwał. Przy czym rytm jego serca podskoczył do 2948359237320 na minutę.

- Akcje mojego serca nie ustały, ciepłota ciała w normie, oddech też... Nie widzę podstaw, by stwierdzić zgon...- Zerwała się na równe nogi, i capnęła kota. - Teraz mi nie uciekniesz, kupo!!!- Spojrzała na chłopaka. -Dziękuję za troskę.

AJ Staar - 2015-06-26 23:08:20

Désirée Sorel napisał:

AJ Staar napisał:

Désirée Sorel napisał:


Danka zrobiła 'odwrót taktyczny' od Cass i podreptał w stronę pociągu. Ale, Danka nie byłaby Danką gdyby się po drodze nie potknęła. Wyciągnęła ręce przed siebie, żeby zamortyzować upadek, a wtedy Paszczur, którego do tej pory unieruchamiała, z dzikim miałkiem rzucił się na stojącego w rogu chłopaka.

Ej Dżej AJ, widząc całą tą sytuację i, dziękując wszystkim buddyjskim (w buddyźmie nie ma boguff) bogom za swój refleks, odsunął się i sprawił, że kot rypnął o ścianę, dokładnie w miejscu, w którym sekundę temu był jego brzuch. Dobry jest chłopak, prawda? Ale widząc, że dziewczyna leży na ziemi chciał jakoś zareagować. Ale jak? Przecież on się boi ją dotknąć! Wdech i wydech, chłopcze. Postawił jeden krok, aby zbliżyć się do dziewczyny i przełknął ślinę. Dotknął ją lekko czubkiem buta.
- Ży-ży-żyjesz? - wyjąkał lekko przerażony. WOW, on się odezwał. Przy czym rytm jego serca podskoczył do 2948359237320 na minutę.

- Akcje mojego serca nie ustały, ciepłota ciała w normie, oddech też... Nie widzę podstaw, by stwierdzić zgon...- Zerwała się na równe nogi, i capnęła kota. - Teraz mi nie uciekniesz, kupo!!!- Spojrzała na chłopaka. -Dziękuję za troskę.

Chłopak tylko spojrzał na dziewczynę (na jeden ułamek sekundy) po czym kiwnął głową i ją opuścił. Teraz, nawet się nie żegnając, odpalił swój motorek w tylnej części ciała i, omijając ludzi, uciekł jak najdalej mógł. Z daleka od wszystkich. A było to trudne, bo... bo... WSZĘDZIE BYLI LUDZIE!

Désirée Sorel - 2015-06-26 23:11:48

Danka popatrzyła chwilę za chłopakiem, po czym powlokła się do wcześniej zaklepanego przedziału i wsadziła kota do klatki.
- Już cię nie wypuszczę, kupo, nawet o tym nie myśl.

Leilla Carter - 2015-06-27 18:17:54

Leilla w przeciwieństwie do  moich starszych postaci, nie ma zamiaru robić jakiegoś wielkiego wejścia, zmuszać do pokłonów. Nie, ona jest zupełnie inna bo szalig w końcu spoważniał i jakoś minimalnie się ogarnął. chyba, że chodzi o to, że robię to codziennie w szkole, ups. Przyszła na peron w towarzystwie swojej macochy i ojczyma (bo nawet oni interesują się Leillą, chyba jedynym wyjątkiem są rodzice), jednak oni się zmyli dość szybko bo nie rozumieli tego wszystkiego co działo się w świecie magii. No i tak panna Carter została sama, patrząc przed siebie bawiła się bransoletką, która jakoś magicznie się odpięła i gdy Leilla ruszyła w stronę pociągu bransoletka upadła na ziemie, jednak ona niczego nie zauważyła.

AJ Staar - 2015-06-27 18:21:52

AJ widząc, iż pociąg przyjechał i, większość ludzi się już do niego wepchała, postanowił wejść do środka. Akurat wyczuł dobry moment, bo nie spotkał zbyt wielu ludzi w przejściu, tak samo w przedziałach, bo kilka z nich stało pustych. On zajął jeden, na samym końcu pociągu, z dala od jakiegokolwiek żywego stworzenia.
Usiadł, wcześniej upchnąwszy swój kufer na górną półkę, zaciągnął na głowę kaptur bluzy i włożył słuchawki do uszu. W duszy modlił się, aby nikt przez całą podróż tu nie wszedł.

Leon Parker - 2015-06-27 18:27:01

Leilla Carter napisał:

Leilla w przeciwieństwie do  moich starszych postaci, nie ma zamiaru robić jakiegoś wielkiego wejścia, zmuszać do pokłonów. Nie, ona jest zupełnie inna bo szalig w końcu spoważniał i jakoś minimalnie się ogarnął. chyba, że chodzi o to, że robię to codziennie w szkole, ups. Przyszła na peron w towarzystwie swojej macochy i ojczyma (bo nawet oni interesują się Leillą, chyba jedynym wyjątkiem są rodzice), jednak oni się zmyli dość szybko bo nie rozumieli tego wszystkiego co działo się w świecie magii. No i tak panna Carter została sama, patrząc przed siebie bawiła się bransoletką, która jakoś magicznie się odpięła i gdy Leilla ruszyła w stronę pociągu bransoletka upadła na ziemie, jednak ona niczego nie zauważyła.

Leon, widząc złote pobłyskujące coś, upadające dziewczynie od razu postanowił to ów coś podnieść - i wtedy okazało się, że to bransoletka - aby chociaż na początku zrobić wrażenie miłego i takiego fajnego.
Gdy podniósł zgubę, rozejrzał się za właścicielką i, szczerze mówiąc, trudno byłoby jej nie zauważyć, bo biła od niej jakaś tajemnicza... aura? Jeśli to tak można nazwać. Chłopak, tylko na nią zerknąwszy, był przekonany, że trafi do Slytherinu, dlatego w sumie, cieszył się, że mógł pomóc "swojej". Lekko się ociągając, podszedł do dziewczyny, i gdy był na tyle blisko, aby go usłyszała zawołał:
- Przepraszam...

Noel van der Bilt - 2015-06-27 18:30:24

AJ Staar napisał:

AJ widząc, iż pociąg przyjechał i, większość ludzi się już do niego wepchała, postanowił wejść do środka. Akurat wyczuł dobry moment, bo nie spotkał zbyt wielu ludzi w przejściu, tak samo w przedziałach, bo kilka z nich stało pustych. On zajął jeden, na samym końcu pociągu, z dala od jakiegokolwiek żywego stworzenia.
Usiadł, wcześniej upchnąwszy swój kufer na górną półkę, zaciągnął na głowę kaptur bluzy i włożył słuchawki do uszu. W duszy modlił się, aby nikt przez całą podróż tu nie wszedł.

Noel, jak to Noel, pokrzywdzony już od urodzenia, kiedy jego matka postanowiła nazwać go tak jak Boże Narodzenie, wbiegł na peron-oczywiście spóźniony. Z rodzicami zdążył pożegnać się już wcześniej, więc dzięki tym kilku zaoszczędzonym sekundom w ostatniej chwili zdołał wepchnąć kufer i wskoczyć do pociągu, który zaczynał odjeżdżać. Wszystkie przedziały były zajęte i w każdym siedział tłum ludzi, więc niemożliwym było znalezienie Margaery, z którą miał się spotkać, a tym bardziej znalezienie wolnego miejsca. W końcu, na samym końcu wagonu znalazł przedział, w którym siedział jeden samotny dzieciak. Ostrożnie zapukał do drzwi przedziału, po czym je przesunął, nie czekając  na zaproszenie.
-Mogę?-zapytał, uśmiechając się szeroko, wyglądając przy tym jak ucieszony szczeniaczek.

Leilla Carter - 2015-06-27 18:32:47

Leon Parker napisał:

Leilla Carter napisał:

Leilla w przeciwieństwie do  moich starszych postaci, nie ma zamiaru robić jakiegoś wielkiego wejścia, zmuszać do pokłonów. Nie, ona jest zupełnie inna bo szalig w końcu spoważniał i jakoś minimalnie się ogarnął. chyba, że chodzi o to, że robię to codziennie w szkole, ups. Przyszła na peron w towarzystwie swojej macochy i ojczyma (bo nawet oni interesują się Leillą, chyba jedynym wyjątkiem są rodzice), jednak oni się zmyli dość szybko bo nie rozumieli tego wszystkiego co działo się w świecie magii. No i tak panna Carter została sama, patrząc przed siebie bawiła się bransoletką, która jakoś magicznie się odpięła i gdy Leilla ruszyła w stronę pociągu bransoletka upadła na ziemie, jednak ona niczego nie zauważyła.

Leon, widząc złote pobłyskujące coś, upadające dziewczynie od razu postanowił to ów coś podnieść - i wtedy okazało się, że to bransoletka - aby chociaż na początku zrobić wrażenie miłego i takiego fajnego.
Gdy podniósł zgubę, rozejrzał się za właścicielką i, szczerze mówiąc, trudno byłoby jej nie zauważyć, bo biła od niej jakaś tajemnicza... aura? Jeśli to tak można nazwać. Chłopak, tylko na nią zerknąwszy, był przekonany, że trafi do Slytherinu, dlatego w sumie, cieszył się, że mógł pomóc "swojej". Lekko się ociągając, podszedł do dziewczyny, i gdy był na tyle blisko, aby go usłyszała zawołał:
- Przepraszam...

Leillka takie moje biedne, urocze, skrzywdzone dziecko, które jest tak kawaii jak mój kubek z Yerbą (który kocham bardziej niż cokolwiek innego na świecie) nie skumała, że ten ktoś woła ją, w końcu na peronie było mnóstwo osób i szansa, że chodzi akurat o nią była niewielka.

AJ Staar - 2015-06-27 18:38:09

Noel van der Bilt napisał:

AJ Staar napisał:

AJ widząc, iż pociąg przyjechał i, większość ludzi się już do niego wepchała, postanowił wejść do środka. Akurat wyczuł dobry moment, bo nie spotkał zbyt wielu ludzi w przejściu, tak samo w przedziałach, bo kilka z nich stało pustych. On zajął jeden, na samym końcu pociągu, z dala od jakiegokolwiek żywego stworzenia.
Usiadł, wcześniej upchnąwszy swój kufer na górną półkę, zaciągnął na głowę kaptur bluzy i włożył słuchawki do uszu. W duszy modlił się, aby nikt przez całą podróż tu nie wszedł.

Noel, jak to Noel, pokrzywdzony już od urodzenia, kiedy jego matka postanowiła nazwać go tak jak Boże Narodzenie, wbiegł na peron-oczywiście spóźniony. Z rodzicami zdążył pożegnać się już wcześniej, więc dzięki tym kilku zaoszczędzonym sekundom w ostatniej chwili zdołał wepchnąć kufer i wskoczyć do pociągu, który zaczynał odjeżdżać. Wszystkie przedziały były zajęte i w każdym siedział tłum ludzi, więc niemożliwym było znalezienie Margaery, z którą miał się spotkać, a tym bardziej znalezienie wolnego miejsca. W końcu, na samym końcu wagonu znalazł przedział, w którym siedział jeden samotny dzieciak. Ostrożnie zapukał do drzwi przedziału, po czym je przesunął, nie czekając  na zaproszenie.
-Mogę?-zapytał, uśmiechając się szeroko, wyglądając przy tym jak ucieszony szczeniaczek.

AJ zaczął przeklinać wszystko co istnieje na świecie za to, że właśnie w tej chwili ten Ktoś pojawił się w jego przedziale. A zwłaszcza jedno istnienie, jakim był on sam. Czemu nie mógł by być normalnym dzieckiem, który... no nie bał by się ludzi? No czemu? Bo Julka jest wredna, idioto. Ale na razie przecież nikt nie wie, że on się czegokolwiek boi, prawda? A on boi się wielu rzeczy, jednakże strach do ludzi to przesada.
Ogarnął się i swoje myślenie, przypominając sobie o dzieciaku, który tutaj wszedł i spojrzał na niego, tylko po to, aby spuścić głowę w dół. Ponownie.
- Yhym - wymruczał cicho, pokonując strach. Przecież już się wcześniej do kogoś odezwał, prawda? Do niego też może... TEN JEDEN RAZ. Albo kilka razy.

Leon Parker - 2015-06-27 18:40:24

Leilla Carter napisał:

Leon Parker napisał:

Leilla Carter napisał:

Leilla w przeciwieństwie do  moich starszych postaci, nie ma zamiaru robić jakiegoś wielkiego wejścia, zmuszać do pokłonów. Nie, ona jest zupełnie inna bo szalig w końcu spoważniał i jakoś minimalnie się ogarnął. chyba, że chodzi o to, że robię to codziennie w szkole, ups. Przyszła na peron w towarzystwie swojej macochy i ojczyma (bo nawet oni interesują się Leillą, chyba jedynym wyjątkiem są rodzice), jednak oni się zmyli dość szybko bo nie rozumieli tego wszystkiego co działo się w świecie magii. No i tak panna Carter została sama, patrząc przed siebie bawiła się bransoletką, która jakoś magicznie się odpięła i gdy Leilla ruszyła w stronę pociągu bransoletka upadła na ziemie, jednak ona niczego nie zauważyła.

Leon, widząc złote pobłyskujące coś, upadające dziewczynie od razu postanowił to ów coś podnieść - i wtedy okazało się, że to bransoletka - aby chociaż na początku zrobić wrażenie miłego i takiego fajnego.
Gdy podniósł zgubę, rozejrzał się za właścicielką i, szczerze mówiąc, trudno byłoby jej nie zauważyć, bo biła od niej jakaś tajemnicza... aura? Jeśli to tak można nazwać. Chłopak, tylko na nią zerknąwszy, był przekonany, że trafi do Slytherinu, dlatego w sumie, cieszył się, że mógł pomóc "swojej". Lekko się ociągając, podszedł do dziewczyny, i gdy był na tyle blisko, aby go usłyszała zawołał:
- Przepraszam...

Leillka takie moje biedne, urocze, skrzywdzone dziecko, które jest tak kawaii jak mój kubek z Yerbą (który kocham bardziej niż cokolwiek innego na świecie) nie skumała, że ten ktoś woła ją, w końcu na peronie było mnóstwo osób i szansa, że chodzi akurat o nią była niewielka.

Chłopak, stanął przed nią, zagradzając jej drogę i nie pozwalając iść dalej.
- Przepraszam, panienko - powtórzył, uśmiechając się najładniej jak umiał.- Czy czasem panienka czegoś nie zgubiła? - zapytał. Tak, on się perfidnie droczył. Ale co poradzić, że on uwielbiał to robić. I to jeszcze z tak ładnymi wyrafinowanymi ludźmi.

Noel van der Bilt - 2015-06-27 18:49:31

AJ Staar napisał:

Noel van der Bilt napisał:

AJ Staar napisał:

AJ widząc, iż pociąg przyjechał i, większość ludzi się już do niego wepchała, postanowił wejść do środka. Akurat wyczuł dobry moment, bo nie spotkał zbyt wielu ludzi w przejściu, tak samo w przedziałach, bo kilka z nich stało pustych. On zajął jeden, na samym końcu pociągu, z dala od jakiegokolwiek żywego stworzenia.
Usiadł, wcześniej upchnąwszy swój kufer na górną półkę, zaciągnął na głowę kaptur bluzy i włożył słuchawki do uszu. W duszy modlił się, aby nikt przez całą podróż tu nie wszedł.

Noel, jak to Noel, pokrzywdzony już od urodzenia, kiedy jego matka postanowiła nazwać go tak jak Boże Narodzenie, wbiegł na peron-oczywiście spóźniony. Z rodzicami zdążył pożegnać się już wcześniej, więc dzięki tym kilku zaoszczędzonym sekundom w ostatniej chwili zdołał wepchnąć kufer i wskoczyć do pociągu, który zaczynał odjeżdżać. Wszystkie przedziały były zajęte i w każdym siedział tłum ludzi, więc niemożliwym było znalezienie Margaery, z którą miał się spotkać, a tym bardziej znalezienie wolnego miejsca. W końcu, na samym końcu wagonu znalazł przedział, w którym siedział jeden samotny dzieciak. Ostrożnie zapukał do drzwi przedziału, po czym je przesunął, nie czekając  na zaproszenie.
-Mogę?-zapytał, uśmiechając się szeroko, wyglądając przy tym jak ucieszony szczeniaczek.

AJ zaczął przeklinać wszystko co istnieje na świecie za to, że właśnie w tej chwili ten Ktoś pojawił się w jego przedziale. A zwłaszcza jedno istnienie, jakim był on sam. Czemu nie mógł by być normalnym dzieckiem, który... no nie bał by się ludzi? No czemu? Bo Julka jest wredna, idioto. Ale na razie przecież nikt nie wie, że on się czegokolwiek boi, prawda? A on boi się wielu rzeczy, jednakże strach do ludzi to przesada.
Ogarnął się i swoje myślenie, przypominając sobie o dzieciaku, który tutaj wszedł i spojrzał na niego, tylko po to, aby spuścić głowę w dół. Ponownie.
- Yhym - wymruczał cicho, pokonując strach. Przecież już się wcześniej do kogoś odezwał, prawda? Do niego też może... TEN JEDEN RAZ. Albo kilka razy.

-Dzięki.-na jego twarzy ponownie pojawił się szeroki uśmiech. Usiadł naprzeciwko chłopaka, rzucając swój plecak na wolne siedzenie obok.-Nie mogę się doczekać, aż dojedziemy. I kiedy dowiem się, do jakiego domu trafię.

Leilla Carter - 2015-06-27 18:50:39

Leon Parker napisał:

Leilla Carter napisał:

Leon Parker napisał:


Leon, widząc złote pobłyskujące coś, upadające dziewczynie od razu postanowił to ów coś podnieść - i wtedy okazało się, że to bransoletka - aby chociaż na początku zrobić wrażenie miłego i takiego fajnego.
Gdy podniósł zgubę, rozejrzał się za właścicielką i, szczerze mówiąc, trudno byłoby jej nie zauważyć, bo biła od niej jakaś tajemnicza... aura? Jeśli to tak można nazwać. Chłopak, tylko na nią zerknąwszy, był przekonany, że trafi do Slytherinu, dlatego w sumie, cieszył się, że mógł pomóc "swojej". Lekko się ociągając, podszedł do dziewczyny, i gdy był na tyle blisko, aby go usłyszała zawołał:
- Przepraszam...

Leillka takie moje biedne, urocze, skrzywdzone dziecko, które jest tak kawaii jak mój kubek z Yerbą (który kocham bardziej niż cokolwiek innego na świecie) nie skumała, że ten ktoś woła ją, w końcu na peronie było mnóstwo osób i szansa, że chodzi akurat o nią była niewielka.

Chłopak, stanął przed nią, zagradzając jej drogę i nie pozwalając iść dalej.
- Przepraszam, panienko - powtórzył, uśmiechając się najładniej jak umiał.- Czy czasem panienka czegoś nie zgubiła? - zapytał. Tak, on się perfidnie droczył. Ale co poradzić, że on uwielbiał to robić. I to jeszcze z tak ładnymi wyrafinowanymi ludźmi.

jak najładniej, boże, to musiał być najsłodszy widok na całym świecie ♥♥♥♥
Leilla na niego spojrzała tymi swoimi wielkimi oczkami i tak myśli... Walizkę ma, torebkę ma, kurtkę ma.... więc...
- Chyba nie...

AJ Staar - 2015-06-27 18:54:00

Noel van der Bilt napisał:

AJ Staar napisał:

Noel van der Bilt napisał:


Noel, jak to Noel, pokrzywdzony już od urodzenia, kiedy jego matka postanowiła nazwać go tak jak Boże Narodzenie, wbiegł na peron-oczywiście spóźniony. Z rodzicami zdążył pożegnać się już wcześniej, więc dzięki tym kilku zaoszczędzonym sekundom w ostatniej chwili zdołał wepchnąć kufer i wskoczyć do pociągu, który zaczynał odjeżdżać. Wszystkie przedziały były zajęte i w każdym siedział tłum ludzi, więc niemożliwym było znalezienie Margaery, z którą miał się spotkać, a tym bardziej znalezienie wolnego miejsca. W końcu, na samym końcu wagonu znalazł przedział, w którym siedział jeden samotny dzieciak. Ostrożnie zapukał do drzwi przedziału, po czym je przesunął, nie czekając  na zaproszenie.
-Mogę?-zapytał, uśmiechając się szeroko, wyglądając przy tym jak ucieszony szczeniaczek.

AJ zaczął przeklinać wszystko co istnieje na świecie za to, że właśnie w tej chwili ten Ktoś pojawił się w jego przedziale. A zwłaszcza jedno istnienie, jakim był on sam. Czemu nie mógł by być normalnym dzieckiem, który... no nie bał by się ludzi? No czemu? Bo Julka jest wredna, idioto. Ale na razie przecież nikt nie wie, że on się czegokolwiek boi, prawda? A on boi się wielu rzeczy, jednakże strach do ludzi to przesada.
Ogarnął się i swoje myślenie, przypominając sobie o dzieciaku, który tutaj wszedł i spojrzał na niego, tylko po to, aby spuścić głowę w dół. Ponownie.
- Yhym - wymruczał cicho, pokonując strach. Przecież już się wcześniej do kogoś odezwał, prawda? Do niego też może... TEN JEDEN RAZ. Albo kilka razy.

-Dzięki.-na jego twarzy ponownie pojawił się szeroki uśmiech. Usiadł naprzeciwko chłopaka, rzucając swój plecak na wolne siedzenie obok.-Nie mogę się doczekać, aż dojedziemy. I kiedy dowiem się, do jakiego domu trafię.

Chłopak skinął głową i obserwował swoje super buty, które... no, były bardzo ciekawe, prawda? W końcu tak intensywnie się w nie wpatrywał, że minęła by jeszcze chwila, a spłonęłyby. Czy coś.
Słysząc głos chłopaka, podniósł wzrok, po czym przesunął nim po całej postaci. Jednakże nie chciał, aby wyszło, że się gapi, dlatego zajął się swoimi dłońmi. Miał super krótką linię życia. Tak, to pewnie znak, mówiący mu, że długo w tej szkole nie pożyje.
Ale, ale! Chłopcze, znów powinieneś się odezwać. Tylko co mu odpowiedzieć... Coś krótkiego, bez zadawania pytań i szybkiego. BEZ SKOJARZEŃ.
- Tak, ja też - przyznał, przegryzając wargę. Westchnął w duchu. Przecież nie chciał tu być!

Leon Parker - 2015-06-27 18:56:18

Leilla Carter napisał:

Leon Parker napisał:

Leilla Carter napisał:


Leillka takie moje biedne, urocze, skrzywdzone dziecko, które jest tak kawaii jak mój kubek z Yerbą (który kocham bardziej niż cokolwiek innego na świecie) nie skumała, że ten ktoś woła ją, w końcu na peronie było mnóstwo osób i szansa, że chodzi akurat o nią była niewielka.

Chłopak, stanął przed nią, zagradzając jej drogę i nie pozwalając iść dalej.
- Przepraszam, panienko - powtórzył, uśmiechając się najładniej jak umiał.- Czy czasem panienka czegoś nie zgubiła? - zapytał. Tak, on się perfidnie droczył. Ale co poradzić, że on uwielbiał to robić. I to jeszcze z tak ładnymi wyrafinowanymi ludźmi.

jak najładniej, boże, to musiał być najsłodszy widok na całym świecie ♥♥♥♥
Leilla na niego spojrzała tymi swoimi wielkimi oczkami i tak myśli... Walizkę ma, torebkę ma, kurtkę ma.... więc...
- Chyba nie...

- Uhm - przekrzywił głowę na lewą stronę, prawie jak kot, tylko klapniętego uszka brakowało i spojrzał na nią.- Jednak myślę, że to należy do ciebie - uniósł rękę, z wyciągniętym palcem wskazującym, na którym wisiała jej bransoletka.

Noel van der Bilt - 2015-06-27 18:59:17

AJ Staar napisał:

Noel van der Bilt napisał:

AJ Staar napisał:


AJ zaczął przeklinać wszystko co istnieje na świecie za to, że właśnie w tej chwili ten Ktoś pojawił się w jego przedziale. A zwłaszcza jedno istnienie, jakim był on sam. Czemu nie mógł by być normalnym dzieckiem, który... no nie bał by się ludzi? No czemu? Bo Julka jest wredna, idioto. Ale na razie przecież nikt nie wie, że on się czegokolwiek boi, prawda? A on boi się wielu rzeczy, jednakże strach do ludzi to przesada.
Ogarnął się i swoje myślenie, przypominając sobie o dzieciaku, który tutaj wszedł i spojrzał na niego, tylko po to, aby spuścić głowę w dół. Ponownie.
- Yhym - wymruczał cicho, pokonując strach. Przecież już się wcześniej do kogoś odezwał, prawda? Do niego też może... TEN JEDEN RAZ. Albo kilka razy.

-Dzięki.-na jego twarzy ponownie pojawił się szeroki uśmiech. Usiadł naprzeciwko chłopaka, rzucając swój plecak na wolne siedzenie obok.-Nie mogę się doczekać, aż dojedziemy. I kiedy dowiem się, do jakiego domu trafię.

Chłopak skinął głową i obserwował swoje super buty, które... no, były bardzo ciekawe, prawda? W końcu tak intensywnie się w nie wpatrywał, że minęła by jeszcze chwila, a spłonęłyby. Czy coś.
Słysząc głos chłopaka, podniósł wzrok, po czym przesunął nim po całej postaci. Jednakże nie chciał, aby wyszło, że się gapi, dlatego zajął się swoimi dłońmi. Miał super krótką linię życia. Tak, to pewnie znak, mówiący mu, że długo w tej szkole nie pożyje.
Ale, ale! Chłopcze, znów powinieneś się odezwać. Tylko co mu odpowiedzieć... Coś krótkiego, bez zadawania pytań i szybkiego. BEZ SKOJARZEŃ.
- Tak, ja też - przyznał, przegryzając wargę. Westchnął w duchu. Przecież nie chciał tu być!

-Mam zamiar dostać się do drużyny. Mój tata był kiedyś kapitanem Slytherinu.-powiedział. Och, biedaku, też byś na pewno chciał być taki jak tatuś,  ale jeszcze nie wiesz, że trafisz do Gryffindoru!-A ty, grasz może w quidditcha?

AJ Staar - 2015-06-27 19:03:34

Noel van der Bilt napisał:

AJ Staar napisał:

Noel van der Bilt napisał:


-Dzięki.-na jego twarzy ponownie pojawił się szeroki uśmiech. Usiadł naprzeciwko chłopaka, rzucając swój plecak na wolne siedzenie obok.-Nie mogę się doczekać, aż dojedziemy. I kiedy dowiem się, do jakiego domu trafię.

Chłopak skinął głową i obserwował swoje super buty, które... no, były bardzo ciekawe, prawda? W końcu tak intensywnie się w nie wpatrywał, że minęła by jeszcze chwila, a spłonęłyby. Czy coś.
Słysząc głos chłopaka, podniósł wzrok, po czym przesunął nim po całej postaci. Jednakże nie chciał, aby wyszło, że się gapi, dlatego zajął się swoimi dłońmi. Miał super krótką linię życia. Tak, to pewnie znak, mówiący mu, że długo w tej szkole nie pożyje.
Ale, ale! Chłopcze, znów powinieneś się odezwać. Tylko co mu odpowiedzieć... Coś krótkiego, bez zadawania pytań i szybkiego. BEZ SKOJARZEŃ.
- Tak, ja też - przyznał, przegryzając wargę. Westchnął w duchu. Przecież nie chciał tu być!

-Mam zamiar dostać się do drużyny. Mój tata był kiedyś kapitanem Slytherinu.-powiedział. Och, biedaku, też byś na pewno chciał być taki jak tatuś,  ale jeszcze nie wiesz, że trafisz do Gryffindoru!-A ty, grasz może w quidditcha?

Czyli rozmawia właśnie z jakimś dzieciakiem, który pochodzi z magicznej rodziny. Super, cudownie. Dlaczego by nie? On, chłopak, który dowiedział się niedawno, że coś takiego jak magia istnieje, rozmawia sobie z jakimś, dla którego TO jest normą. No po prostu bosko. Emm... Chwila. ROZMAWIA?! Czy to w ogóle można nazwać rozmową?
- N-nie - odpowiedział, zgodnie z prawdą.- M-mam lęk wysokości - dodał, pod nosem, mając nadzieję, że jego rozmówca tego nie usłyszy. Tak. Nie dość, że boi się ludzi, to wysokości też. I żab. I pająków. I ruszających się roślin... Może w ogóle on się boi samego strachu?

Noel van der Bilt - 2015-06-27 19:09:43

AJ Staar napisał:

Noel van der Bilt napisał:

AJ Staar napisał:


Chłopak skinął głową i obserwował swoje super buty, które... no, były bardzo ciekawe, prawda? W końcu tak intensywnie się w nie wpatrywał, że minęła by jeszcze chwila, a spłonęłyby. Czy coś.
Słysząc głos chłopaka, podniósł wzrok, po czym przesunął nim po całej postaci. Jednakże nie chciał, aby wyszło, że się gapi, dlatego zajął się swoimi dłońmi. Miał super krótką linię życia. Tak, to pewnie znak, mówiący mu, że długo w tej szkole nie pożyje.
Ale, ale! Chłopcze, znów powinieneś się odezwać. Tylko co mu odpowiedzieć... Coś krótkiego, bez zadawania pytań i szybkiego. BEZ SKOJARZEŃ.
- Tak, ja też - przyznał, przegryzając wargę. Westchnął w duchu. Przecież nie chciał tu być!

-Mam zamiar dostać się do drużyny. Mój tata był kiedyś kapitanem Slytherinu.-powiedział. Och, biedaku, też byś na pewno chciał być taki jak tatuś,  ale jeszcze nie wiesz, że trafisz do Gryffindoru!-A ty, grasz może w quidditcha?

Czyli rozmawia właśnie z jakimś dzieciakiem, który pochodzi z magicznej rodziny. Super, cudownie. Dlaczego by nie? On, chłopak, który dowiedział się niedawno, że coś takiego jak magia istnieje, rozmawia sobie z jakimś, dla którego TO jest normą. No po prostu bosko. Emm... Chwila. ROZMAWIA?! Czy to w ogóle można nazwać rozmową?
- N-nie - odpowiedział, zgodnie z prawdą.- M-mam lęk wysokości - dodał, pod nosem, mając nadzieję, że jego rozmówca tego nie usłyszy. Tak. Nie dość, że boi się ludzi, to wysokości też. I żab. I pająków. I ruszających się roślin... Może w ogóle on się boi samego strachu?

-Ach. Rozumiem.-Noel pokiwał głową, nieco rozczarowany. Sam nie potrafił zrozumieć, jak można bać się wysokości. I nigdy nie grać w quidditcha! Dla Noela, który na miotłę został wsadzony w wieku trzech lat quidditch i latanie było tak naturalne, jak dla innych dzieciaków oglądanie bajek i gonienie się po ogródku. Ale właściwie czego innego można było się spodziewać po synu kapitana narodowej reprezentacji?-A chcesz może czekolady? Mama zapakowała mi taką  z orzechami.

Leilla Carter - 2015-06-27 19:14:06

Leon Parker napisał:

Leilla Carter napisał:

Leon Parker napisał:


Chłopak, stanął przed nią, zagradzając jej drogę i nie pozwalając iść dalej.
- Przepraszam, panienko - powtórzył, uśmiechając się najładniej jak umiał.- Czy czasem panienka czegoś nie zgubiła? - zapytał. Tak, on się perfidnie droczył. Ale co poradzić, że on uwielbiał to robić. I to jeszcze z tak ładnymi wyrafinowanymi ludźmi.

jak najładniej, boże, to musiał być najsłodszy widok na całym świecie ♥♥♥♥
Leilla na niego spojrzała tymi swoimi wielkimi oczkami i tak myśli... Walizkę ma, torebkę ma, kurtkę ma.... więc...
- Chyba nie...

- Uhm - przekrzywił głowę na lewą stronę, prawie jak kot, tylko klapniętego uszka brakowało i spojrzał na nią.- Jednak myślę, że to należy do ciebie - uniósł rękę, z wyciągniętym palcem wskazującym, na którym wisiała jej bransoletka.

Chciałam opisać co raz tak ładnie jak ty i Kasiek, ale nie potrafię.
Leilla spojrzała na swoją rękę, o brawo geniuszu, jak zwykle popisałaś się inteligencją szczura, nie możesz chociaż raz nie przynieść mi wstydu? Pewnie, że może. Ale niestety - wszystko jest moją winą.
- Eh... Miałeś rację. Jednak coś zgubiłam... - przyznała niechętnie.

AJ Staar - 2015-06-27 19:23:04

Noel van der Bilt napisał:

AJ Staar napisał:

Noel van der Bilt napisał:


-Mam zamiar dostać się do drużyny. Mój tata był kiedyś kapitanem Slytherinu.-powiedział. Och, biedaku, też byś na pewno chciał być taki jak tatuś,  ale jeszcze nie wiesz, że trafisz do Gryffindoru!-A ty, grasz może w quidditcha?

Czyli rozmawia właśnie z jakimś dzieciakiem, który pochodzi z magicznej rodziny. Super, cudownie. Dlaczego by nie? On, chłopak, który dowiedział się niedawno, że coś takiego jak magia istnieje, rozmawia sobie z jakimś, dla którego TO jest normą. No po prostu bosko. Emm... Chwila. ROZMAWIA?! Czy to w ogóle można nazwać rozmową?
- N-nie - odpowiedział, zgodnie z prawdą.- M-mam lęk wysokości - dodał, pod nosem, mając nadzieję, że jego rozmówca tego nie usłyszy. Tak. Nie dość, że boi się ludzi, to wysokości też. I żab. I pająków. I ruszających się roślin... Może w ogóle on się boi samego strachu?

-Ach. Rozumiem.-Noel pokiwał głową, nieco rozczarowany. Sam nie potrafił zrozumieć, jak można bać się wysokości. I nigdy nie grać w quidditcha! Dla Noela, który na miotłę został wsadzony w wieku trzech lat quidditch i latanie było tak naturalne, jak dla innych dzieciaków oglądanie bajek i gonienie się po ogródku. Ale właściwie czego innego można było się spodziewać po synu kapitana narodowej reprezentacji?-A chcesz może czekolady? Mama zapakowała mi taką  z orzechami.

Jak on mógł go usłyszeć? Przecie on pod nosem gada, brrr... Dobry ma słuch, skubany. I gadane też dobre ma. Nawet nie zauważył, że on o nic nie pyta... I chyba na razie nie ma zamiaru pytać.
Jeszcze jakieś dwa, trzy pytania i serce mu siądzie, palpitacji dostanie, czy coś. I po nim. Super. Wdech, wydech AJ. Wszystko będzie dobrze. Wytrzymasz do Hogwartu. Wtedy już będziesz mógł się powiesić... Ej, ale on się boi wysokości... No to będziesz mógł się pociąć... Ale on się boi ostrych rzeczy... Zastrzelić? Boi się pistoletów.
WŁĄCZ MYŚLENIE, DEBILU! ZADAŁ CI PYTANIE!
- Ach - oprzytomniał, spoglądając na chłopaka.- N-nie. Nie trzeba. M-mam swoją - odpowiedział szybko.

Leon Parker - 2015-06-27 19:26:17

Leilla Carter napisał:

Leon Parker napisał:

Leilla Carter napisał:


jak najładniej, boże, to musiał być najsłodszy widok na całym świecie ♥♥♥♥
Leilla na niego spojrzała tymi swoimi wielkimi oczkami i tak myśli... Walizkę ma, torebkę ma, kurtkę ma.... więc...
- Chyba nie...

- Uhm - przekrzywił głowę na lewą stronę, prawie jak kot, tylko klapniętego uszka brakowało i spojrzał na nią.- Jednak myślę, że to należy do ciebie - uniósł rękę, z wyciągniętym palcem wskazującym, na którym wisiała jej bransoletka.

Chciałam opisać co raz tak ładnie jak ty i Kasiek, ale nie potrafię.
Leilla spojrzała na swoją rękę, o brawo geniuszu, jak zwykle popisałaś się inteligencją szczura, nie możesz chociaż raz nie przynieść mi wstydu? Pewnie, że może. Ale niestety - wszystko jest moją winą.
- Eh... Miałeś rację. Jednak coś zgubiłam... - przyznała niechętnie.

Chłopak uśmiechnął się z satysfakcją wymalowaną na twarzy. I teraz zacznie się z nią droczyć, jak to on.
- I chciałabyś to teraz odzyskać, prawda? - zapytał, unosząc jedną brew. Nieustannie wpatrywał się w twarz dziewczyny, wyczekując jakiejś reakcji. Czy wspominałam, że denerwowanie ludzi, to jego hobby? Nie? To wspominam.

Noel van der Bilt - 2015-06-27 19:30:49

AJ Staar napisał:

Noel van der Bilt napisał:

AJ Staar napisał:


Czyli rozmawia właśnie z jakimś dzieciakiem, który pochodzi z magicznej rodziny. Super, cudownie. Dlaczego by nie? On, chłopak, który dowiedział się niedawno, że coś takiego jak magia istnieje, rozmawia sobie z jakimś, dla którego TO jest normą. No po prostu bosko. Emm... Chwila. ROZMAWIA?! Czy to w ogóle można nazwać rozmową?
- N-nie - odpowiedział, zgodnie z prawdą.- M-mam lęk wysokości - dodał, pod nosem, mając nadzieję, że jego rozmówca tego nie usłyszy. Tak. Nie dość, że boi się ludzi, to wysokości też. I żab. I pająków. I ruszających się roślin... Może w ogóle on się boi samego strachu?

-Ach. Rozumiem.-Noel pokiwał głową, nieco rozczarowany. Sam nie potrafił zrozumieć, jak można bać się wysokości. I nigdy nie grać w quidditcha! Dla Noela, który na miotłę został wsadzony w wieku trzech lat quidditch i latanie było tak naturalne, jak dla innych dzieciaków oglądanie bajek i gonienie się po ogródku. Ale właściwie czego innego można było się spodziewać po synu kapitana narodowej reprezentacji?-A chcesz może czekolady? Mama zapakowała mi taką  z orzechami.

Jak on mógł go usłyszeć? Przecie on pod nosem gada, brrr... Dobry ma słuch, skubany. I gadane też dobre ma. Nawet nie zauważył, że on o nic nie pyta... I chyba na razie nie ma zamiaru pytać.
Jeszcze jakieś dwa, trzy pytania i serce mu siądzie, palpitacji dostanie, czy coś. I po nim. Super. Wdech, wydech AJ. Wszystko będzie dobrze. Wytrzymasz do Hogwartu. Wtedy już będziesz mógł się powiesić... Ej, ale on się boi wysokości... No to będziesz mógł się pociąć... Ale on się boi ostrych rzeczy... Zastrzelić? Boi się pistoletów.
WŁĄCZ MYŚLENIE, DEBILU! ZADAŁ CI PYTANIE!
- Ach - oprzytomniał, spoglądając na chłopaka.- N-nie. Nie trzeba. M-mam swoją - odpowiedział szybko.

-Jesteś pewien?-Noel ponownie zacieszył jak szczeniaczek, wyjmując z plecaka czekoladę.-Prosto z Szwajcarii!
Chociaż nie dał tego po sobie poznać, doszedł do jednego wniosku: dzieciak był dosyć...dziwny? Siedział sam, skulony, nie grał w quidditcha no i nie chciał jego czekolady. To było podejrzane. Ale z drugiej strony-może po prostu jest nieśmiały? I najzwyczajniej potrzebuje trochę czasu, żeby się otworzyć? Prawdopodobnie tak właśnie było. Prawdopodobnie.

AJ Staar - 2015-06-27 19:36:40

Noel van der Bilt napisał:

AJ Staar napisał:

Noel van der Bilt napisał:


-Ach. Rozumiem.-Noel pokiwał głową, nieco rozczarowany. Sam nie potrafił zrozumieć, jak można bać się wysokości. I nigdy nie grać w quidditcha! Dla Noela, który na miotłę został wsadzony w wieku trzech lat quidditch i latanie było tak naturalne, jak dla innych dzieciaków oglądanie bajek i gonienie się po ogródku. Ale właściwie czego innego można było się spodziewać po synu kapitana narodowej reprezentacji?-A chcesz może czekolady? Mama zapakowała mi taką  z orzechami.

Jak on mógł go usłyszeć? Przecie on pod nosem gada, brrr... Dobry ma słuch, skubany. I gadane też dobre ma. Nawet nie zauważył, że on o nic nie pyta... I chyba na razie nie ma zamiaru pytać.
Jeszcze jakieś dwa, trzy pytania i serce mu siądzie, palpitacji dostanie, czy coś. I po nim. Super. Wdech, wydech AJ. Wszystko będzie dobrze. Wytrzymasz do Hogwartu. Wtedy już będziesz mógł się powiesić... Ej, ale on się boi wysokości... No to będziesz mógł się pociąć... Ale on się boi ostrych rzeczy... Zastrzelić? Boi się pistoletów.
WŁĄCZ MYŚLENIE, DEBILU! ZADAŁ CI PYTANIE!
- Ach - oprzytomniał, spoglądając na chłopaka.- N-nie. Nie trzeba. M-mam swoją - odpowiedział szybko.

-Jesteś pewien?-Noel ponownie zacieszył jak szczeniaczek, wyjmując z plecaka czekoladę.-Prosto z Szwajcarii!
Chociaż nie dał tego po sobie poznać, doszedł do jednego wniosku: dzieciak był dosyć...dziwny? Siedział sam, skulony, nie grał w quidditcha no i nie chciał jego czekolady. To było podejrzane. Ale z drugiej strony-może po prostu jest nieśmiały? I najzwyczajniej potrzebuje trochę czasu, żeby się otworzyć? Prawdopodobnie tak właśnie było. Prawdopodobnie.

- T-tak, je-jestem - skinął głową, przez co spadł mu kaptur szarej bluzy i odsłonił jego słitaśne włoski, oraz jego twarz, oraz ... wszystko co zakrywała (na przykład kolczyk w lewym uchu...).
Chłopiec nawet nie wiedział, jak bardzo się mylił...

Leilla Carter - 2015-06-27 19:37:38

Leon Parker napisał:

Leilla Carter napisał:

Leon Parker napisał:


- Uhm - przekrzywił głowę na lewą stronę, prawie jak kot, tylko klapniętego uszka brakowało i spojrzał na nią.- Jednak myślę, że to należy do ciebie - uniósł rękę, z wyciągniętym palcem wskazującym, na którym wisiała jej bransoletka.

Chciałam opisać co raz tak ładnie jak ty i Kasiek, ale nie potrafię.
Leilla spojrzała na swoją rękę, o brawo geniuszu, jak zwykle popisałaś się inteligencją szczura, nie możesz chociaż raz nie przynieść mi wstydu? Pewnie, że może. Ale niestety - wszystko jest moją winą.
- Eh... Miałeś rację. Jednak coś zgubiłam... - przyznała niechętnie.

Chłopak uśmiechnął się z satysfakcją wymalowaną na twarzy. I teraz zacznie się z nią droczyć, jak to on.
- I chciałabyś to teraz odzyskać, prawda? - zapytał, unosząc jedną brew. Nieustannie wpatrywał się w twarz dziewczyny, wyczekując jakiejś reakcji. Czy wspominałam, że denerwowanie ludzi, to jego hobby? Nie? To wspominam.

Ja mu dam denerwować Leillke, jej się nie denerwuje bo ma słabe serce. Znaczy nie ma, to tylko jedna z jej wymówek, żeby niczego nie robić. Sporo ma tych wymówek, ale ta jest.. Nie ważne, nie to jest teraz ważne.
- Chyba logiczne, że tak. Udajesz idiotę, czy naprawdę jesteś taki głupi? - zapytała, odgarniając włosy.

Noel van der Bilt - 2015-06-27 19:39:17

Leon Parker napisał:

Noel van der Bilt napisał:

AJ Staar napisał:


Jak on mógł go usłyszeć? Przecie on pod nosem gada, brrr... Dobry ma słuch, skubany. I gadane też dobre ma. Nawet nie zauważył, że on o nic nie pyta... I chyba na razie nie ma zamiaru pytać.
Jeszcze jakieś dwa, trzy pytania i serce mu siądzie, palpitacji dostanie, czy coś. I po nim. Super. Wdech, wydech AJ. Wszystko będzie dobrze. Wytrzymasz do Hogwartu. Wtedy już będziesz mógł się powiesić... Ej, ale on się boi wysokości... No to będziesz mógł się pociąć... Ale on się boi ostrych rzeczy... Zastrzelić? Boi się pistoletów.
WŁĄCZ MYŚLENIE, DEBILU! ZADAŁ CI PYTANIE!
- Ach - oprzytomniał, spoglądając na chłopaka.- N-nie. Nie trzeba. M-mam swoją - odpowiedział szybko.

-Jesteś pewien?-Noel ponownie zacieszył jak szczeniaczek, wyjmując z plecaka czekoladę.-Prosto z Szwajcarii!
Chociaż nie dał tego po sobie poznać, doszedł do jednego wniosku: dzieciak był dosyć...dziwny? Siedział sam, skulony, nie grał w quidditcha no i nie chciał jego czekolady. To było podejrzane. Ale z drugiej strony-może po prostu jest nieśmiały? I najzwyczajniej potrzebuje trochę czasu, żeby się otworzyć? Prawdopodobnie tak właśnie było. Prawdopodobnie.

- T-tak, je-jestem - skinął głową, przez co spadł mu kaptur szarej bluzy i odsłonił jego słitaśne włoski, oraz jego twarz, oraz ... wszystko co zakrywała (na przykład kolczyk w lewym uchu...).

-Okej.-wzruszył ramionami, pakując do ust trzy kostki czekolady. Mimochodem spojrzał na jego włosy i kolczyk. Chłopak zdecydowanie był dziwny. Ale przy tym wszystkim wydawał się być całkiem w porządku. Do polubienia, przy bliższym poznaniu.
-Tak poza tym, mam na imię Noel.-powiedział, wyciągając rękę w jego stronę.

AJ Staar - 2015-06-27 23:24:46

Noel van der Bilt napisał:

Leon Parker napisał:

Noel van der Bilt napisał:


-Jesteś pewien?-Noel ponownie zacieszył jak szczeniaczek, wyjmując z plecaka czekoladę.-Prosto z Szwajcarii!
Chociaż nie dał tego po sobie poznać, doszedł do jednego wniosku: dzieciak był dosyć...dziwny? Siedział sam, skulony, nie grał w quidditcha no i nie chciał jego czekolady. To było podejrzane. Ale z drugiej strony-może po prostu jest nieśmiały? I najzwyczajniej potrzebuje trochę czasu, żeby się otworzyć? Prawdopodobnie tak właśnie było. Prawdopodobnie.

- T-tak, je-jestem - skinął głową, przez co spadł mu kaptur szarej bluzy i odsłonił jego słitaśne włoski, oraz jego twarz, oraz ... wszystko co zakrywała (na przykład kolczyk w lewym uchu...).

-Okej.-wzruszył ramionami, pakując do ust trzy kostki czekolady. Mimochodem spojrzał na jego włosy i kolczyk. Chłopak zdecydowanie był dziwny. Ale przy tym wszystkim wydawał się być całkiem w porządku. Do polubienia, przy bliższym poznaniu.
-Tak poza tym, mam na imię Noel.-powiedział, wyciągając rękę w jego stronę.

Przyszły Ślizgon spojrzał na wyciągniętą w jego stronę dłoń. Przełknął ślinę. Rozmowę rozumiał, ale dotykanie kogoś? Brrr, butem okej, ale ręka ręka? Przecież... No nie, bądź normalny Aaronie Joachimie, przynajmniej przez chwilę. Albo przynajmniej stwórz pozory. SEKUNDA! Więcej od siebie nie oczekuj.
- Aaron Joachim - powiedział, niepewnie zerkając na jego dłoń. Zamknął na chwilę oczy, tocząc wewnętrzną walkę ze strachem, po czym, po woli - bardzo po woli - uścisnął jego dłoń.- A-ale, możesz mówić AJ - dodał szybko i cofnął rękę.
Był pod lekkim wrażeniem samego siebie. Chłopak go nie poraził, poparzył, ani nic z tych rzeczy! WOW, w tej chwili czuł się bohaterem...

Leon Parker - 2015-06-27 23:28:46

Leilla Carter napisał:

Leon Parker napisał:

Leilla Carter napisał:


Chciałam opisać co raz tak ładnie jak ty i Kasiek, ale nie potrafię.
Leilla spojrzała na swoją rękę, o brawo geniuszu, jak zwykle popisałaś się inteligencją szczura, nie możesz chociaż raz nie przynieść mi wstydu? Pewnie, że może. Ale niestety - wszystko jest moją winą.
- Eh... Miałeś rację. Jednak coś zgubiłam... - przyznała niechętnie.

Chłopak uśmiechnął się z satysfakcją wymalowaną na twarzy. I teraz zacznie się z nią droczyć, jak to on.
- I chciałabyś to teraz odzyskać, prawda? - zapytał, unosząc jedną brew. Nieustannie wpatrywał się w twarz dziewczyny, wyczekując jakiejś reakcji. Czy wspominałam, że denerwowanie ludzi, to jego hobby? Nie? To wspominam.

Ja mu dam denerwować Leillke, jej się nie denerwuje bo ma słabe serce. Znaczy nie ma, to tylko jedna z jej wymówek, żeby niczego nie robić. Sporo ma tych wymówek, ale ta jest.. Nie ważne, nie to jest teraz ważne.
- Chyba logiczne, że tak. Udajesz idiotę, czy naprawdę jesteś taki głupi? - zapytała, odgarniając włosy.

Leoś nie zraził się ani trochę tym co powiedziała i kontynuował swoją gierkę z uroczym uśmiechem. Nie, żeby mu nie przeszkadzało, że ktoś nazywa go "głupim" lub "idiotą", ale w tej chwili mógł jej to podarować.
- W takim razie... - zaczął, zaciskając rękę, w której trzymał bransoletkę w pięść.- W zamian chcę poznać twoje imię - zażądał. Tak, ta dziewczyna zdecydowanie będzie jedną z jego ofiar żartów, zakładów i kawałów... Do czasu.

Noel van der Bilt - 2015-06-27 23:34:54

AJ Staar napisał:

Noel van der Bilt napisał:

Leon Parker napisał:


- T-tak, je-jestem - skinął głową, przez co spadł mu kaptur szarej bluzy i odsłonił jego słitaśne włoski, oraz jego twarz, oraz ... wszystko co zakrywała (na przykład kolczyk w lewym uchu...).

-Okej.-wzruszył ramionami, pakując do ust trzy kostki czekolady. Mimochodem spojrzał na jego włosy i kolczyk. Chłopak zdecydowanie był dziwny. Ale przy tym wszystkim wydawał się być całkiem w porządku. Do polubienia, przy bliższym poznaniu.
-Tak poza tym, mam na imię Noel.-powiedział, wyciągając rękę w jego stronę.

Przyszły Ślizgon spojrzał na wyciągniętą w jego stronę dłoń. Przełknął ślinę. Rozmowę rozumiał, ale dotykanie kogoś? Brrr, butem okej, ale ręka ręka? Przecież... No nie, bądź normalny Aaronie Joachimie, przynajmniej przez chwilę. Albo przynajmniej stwórz pozory. SEKUNDA! Więcej od siebie nie oczekuj.
- Aaron Joachim - powiedział, niepewnie zerkając na jego dłoń. Zamknął na chwilę oczy, tocząc wewnętrzną walkę ze strachem, po czym, po woli - bardzo po woli - uścisnął jego dłoń.- A-ale, możesz mówić AJ - dodał szybko i cofnął rękę.
Był pod lekkim wrażeniem samego siebie. Chłopak go nie poraził, poparzył, ani nic z tych rzeczy! WOW, w tej chwili czuł się bohaterem...

-Dobra. W ogóle AJ fajnie brzmi-powiedział.pakując do ust kolejną serię kostek. W końcu jest dzieckiem, to jeszcze mu to ujdzie.-Nie to co Noel. Boże narodzenie, też sobie wymyślili.

AJ Staar - 2015-06-27 23:42:04

Noel van der Bilt napisał:

AJ Staar napisał:

Noel van der Bilt napisał:


-Okej.-wzruszył ramionami, pakując do ust trzy kostki czekolady. Mimochodem spojrzał na jego włosy i kolczyk. Chłopak zdecydowanie był dziwny. Ale przy tym wszystkim wydawał się być całkiem w porządku. Do polubienia, przy bliższym poznaniu.
-Tak poza tym, mam na imię Noel.-powiedział, wyciągając rękę w jego stronę.

Przyszły Ślizgon spojrzał na wyciągniętą w jego stronę dłoń. Przełknął ślinę. Rozmowę rozumiał, ale dotykanie kogoś? Brrr, butem okej, ale ręka ręka? Przecież... No nie, bądź normalny Aaronie Joachimie, przynajmniej przez chwilę. Albo przynajmniej stwórz pozory. SEKUNDA! Więcej od siebie nie oczekuj.
- Aaron Joachim - powiedział, niepewnie zerkając na jego dłoń. Zamknął na chwilę oczy, tocząc wewnętrzną walkę ze strachem, po czym, po woli - bardzo po woli - uścisnął jego dłoń.- A-ale, możesz mówić AJ - dodał szybko i cofnął rękę.
Był pod lekkim wrażeniem samego siebie. Chłopak go nie poraził, poparzył, ani nic z tych rzeczy! WOW, w tej chwili czuł się bohaterem...

-Dobra. W ogóle AJ fajnie brzmi-powiedział.pakując do ust kolejną serię kostek. W końcu jest dzieckiem, to jeszcze mu to ujdzie.-Nie to co Noel. Boże narodzenie, też sobie wymyślili.

Chłopak ponownie zaciągnął kaptur na głowę i uśmiechnął się lekko ze stwierdzenia kolegi. CHWILA! Czy on właśnie nazwał kogoś "kolegą", wow, Hogwart serio zmienia ludzi... Chyba.
- Lepsze Noel niż Anatman, jak wcześniej chciała mnie nazwać mama - stwierdził, po czym zdziwiony zauważył, że wcale się nie zająknął i do tego mówi o SOBIE! Co się z tobą dzieje, chłopcze?

PS. Anatman to jedno z podstawowych pojęć buddyzmu, lel, można również przetłumaczyć to jako "brak duszy''...

Leilla Carter - 2015-06-27 23:44:14

Leon Parker napisał:

Leilla Carter napisał:

Leon Parker napisał:


Chłopak uśmiechnął się z satysfakcją wymalowaną na twarzy. I teraz zacznie się z nią droczyć, jak to on.
- I chciałabyś to teraz odzyskać, prawda? - zapytał, unosząc jedną brew. Nieustannie wpatrywał się w twarz dziewczyny, wyczekując jakiejś reakcji. Czy wspominałam, że denerwowanie ludzi, to jego hobby? Nie? To wspominam.

Ja mu dam denerwować Leillke, jej się nie denerwuje bo ma słabe serce. Znaczy nie ma, to tylko jedna z jej wymówek, żeby niczego nie robić. Sporo ma tych wymówek, ale ta jest.. Nie ważne, nie to jest teraz ważne.
- Chyba logiczne, że tak. Udajesz idiotę, czy naprawdę jesteś taki głupi? - zapytała, odgarniając włosy.

Leoś nie zraził się ani trochę tym co powiedziała i kontynuował swoją gierkę z uroczym uśmiechem. Nie, żeby mu nie przeszkadzało, że ktoś nazywa go "głupim" lub "idiotą", ale w tej chwili mógł jej to podarować.
- W takim razie... - zaczął, zaciskając rękę, w której trzymał bransoletkę w pięść.- W zamian chcę poznać twoje imię - zażądał. Tak, ta dziewczyna zdecydowanie będzie jedną z jego ofiar żartów, zakładów i kawałów... Do czasu.

Leilla zaczęła myśleć, rozważać opcję. Z jednej strony - Zależy jej na bransoletce, a z drugiej...Nie pozwoli nikomu sobą manipulować. Przybrała oburzony wyraz twarzy a potem odwracając wzrok powiedziała
- Nie mam pojęcia po co ci ta informacja, ale... Nazywam się Rosalie...

Leon Parker - 2015-06-27 23:48:57

Leilla Carter napisał:

Leon Parker napisał:

Leilla Carter napisał:


Ja mu dam denerwować Leillke, jej się nie denerwuje bo ma słabe serce. Znaczy nie ma, to tylko jedna z jej wymówek, żeby niczego nie robić. Sporo ma tych wymówek, ale ta jest.. Nie ważne, nie to jest teraz ważne.
- Chyba logiczne, że tak. Udajesz idiotę, czy naprawdę jesteś taki głupi? - zapytała, odgarniając włosy.

Leoś nie zraził się ani trochę tym co powiedziała i kontynuował swoją gierkę z uroczym uśmiechem. Nie, żeby mu nie przeszkadzało, że ktoś nazywa go "głupim" lub "idiotą", ale w tej chwili mógł jej to podarować.
- W takim razie... - zaczął, zaciskając rękę, w której trzymał bransoletkę w pięść.- W zamian chcę poznać twoje imię - zażądał. Tak, ta dziewczyna zdecydowanie będzie jedną z jego ofiar żartów, zakładów i kawałów... Do czasu.

Leilla zaczęła myśleć, rozważać opcję. Z jednej strony - Zależy jej na bransoletce, a z drugiej...Nie pozwoli nikomu sobą manipulować. Przybrała oburzony wyraz twarzy a potem odwracając wzrok powiedziała
- Nie mam pojęcia po co ci ta informacja, ale... Nazywam się Rosalie...

- Droga Rosalie, czy ty uważasz mnie za idiotę? - zapytał, unosząc brew.- Chyba jednak ci nie zależy na tej błyskotce - mruknął.- W takim razie oddam ją siostrze. Wyrzuci to przy najbliższym śmietniku - uśmiechnął się i odwrócił z zamiarem odejścia. Szczerze mówiąc, Leon znał tą dziewczynę. Kto by nie znał? Chyba tylko osoba, która wie o rodzinach magicznych tyle co nic!

Noel van der Bilt - 2015-06-27 23:50:00

AJ Staar napisał:

Noel van der Bilt napisał:

AJ Staar napisał:


Przyszły Ślizgon spojrzał na wyciągniętą w jego stronę dłoń. Przełknął ślinę. Rozmowę rozumiał, ale dotykanie kogoś? Brrr, butem okej, ale ręka ręka? Przecież... No nie, bądź normalny Aaronie Joachimie, przynajmniej przez chwilę. Albo przynajmniej stwórz pozory. SEKUNDA! Więcej od siebie nie oczekuj.
- Aaron Joachim - powiedział, niepewnie zerkając na jego dłoń. Zamknął na chwilę oczy, tocząc wewnętrzną walkę ze strachem, po czym, po woli - bardzo po woli - uścisnął jego dłoń.- A-ale, możesz mówić AJ - dodał szybko i cofnął rękę.
Był pod lekkim wrażeniem samego siebie. Chłopak go nie poraził, poparzył, ani nic z tych rzeczy! WOW, w tej chwili czuł się bohaterem...

-Dobra. W ogóle AJ fajnie brzmi-powiedział.pakując do ust kolejną serię kostek. W końcu jest dzieckiem, to jeszcze mu to ujdzie.-Nie to co Noel. Boże narodzenie, też sobie wymyślili.

Chłopak ponownie zaciągnął kaptur na głowę i uśmiechnął się lekko ze stwierdzenia kolegi. CHWILA! Czy on właśnie nazwał kogoś "kolegą", wow, Hogwart serio zmienia ludzi... Chyba.
- Lepsze Noel niż Anatman, jak wcześniej chciała mnie nazwać mama - stwierdził, po czym zdziwiony zauważył, że wcale się nie zająknął i do tego mówi o SOBIE! Co się z tobą dzieje, chłopcze?

PS. Anatman to jedno z podstawowych pojęć buddyzmu, lel, można również przetłumaczyć to jako "brak duszy''...

Noel zaśmiał się, prawie wypluwając czekoladę. Co za obżartuch na krzywy ryj. Gdyby matka go teraz widziała...
-Znasz już kogoś z naszego rocznika?-zapytał, kiedy doprowadził się do jako-takiego porządu.

AJ Staar - 2015-06-27 23:54:22

Noel van der Bilt napisał:

AJ Staar napisał:

Noel van der Bilt napisał:


-Dobra. W ogóle AJ fajnie brzmi-powiedział.pakując do ust kolejną serię kostek. W końcu jest dzieckiem, to jeszcze mu to ujdzie.-Nie to co Noel. Boże narodzenie, też sobie wymyślili.

Chłopak ponownie zaciągnął kaptur na głowę i uśmiechnął się lekko ze stwierdzenia kolegi. CHWILA! Czy on właśnie nazwał kogoś "kolegą", wow, Hogwart serio zmienia ludzi... Chyba.
- Lepsze Noel niż Anatman, jak wcześniej chciała mnie nazwać mama - stwierdził, po czym zdziwiony zauważył, że wcale się nie zająknął i do tego mówi o SOBIE! Co się z tobą dzieje, chłopcze?

PS. Anatman to jedno z podstawowych pojęć buddyzmu, lel, można również przetłumaczyć to jako "brak duszy''...

Noel zaśmiał się, prawie wypluwając czekoladę. Co za obżartuch na krzywy ryj. Gdyby matka go teraz widziała...
-Znasz już kogoś z naszego rocznika?-zapytał, kiedy doprowadził się do jako-takiego porządu.

- Nie - odpowiedział, zastanawiając się jak powinna brzmieć jego odpowiedź... Powinien był skłamać i powiedzieć, że kogoś zna? Ale wtedy musiałby wymienić imiona. Brrr... Co robić?- Znaczy tak... ciebie - dodał po chwili, marząc o tym, aby chłopak nie połapał się, że nie pochodzi z magicznej rodziny...

Leilla Carter - 2015-06-28 00:02:42

Leon Parker napisał:

Leilla Carter napisał:

Leon Parker napisał:


Leoś nie zraził się ani trochę tym co powiedziała i kontynuował swoją gierkę z uroczym uśmiechem. Nie, żeby mu nie przeszkadzało, że ktoś nazywa go "głupim" lub "idiotą", ale w tej chwili mógł jej to podarować.
- W takim razie... - zaczął, zaciskając rękę, w której trzymał bransoletkę w pięść.- W zamian chcę poznać twoje imię - zażądał. Tak, ta dziewczyna zdecydowanie będzie jedną z jego ofiar żartów, zakładów i kawałów... Do czasu.

Leilla zaczęła myśleć, rozważać opcję. Z jednej strony - Zależy jej na bransoletce, a z drugiej...Nie pozwoli nikomu sobą manipulować. Przybrała oburzony wyraz twarzy a potem odwracając wzrok powiedziała
- Nie mam pojęcia po co ci ta informacja, ale... Nazywam się Rosalie...

- Droga Rosalie, czy ty uważasz mnie za idiotę? - zapytał, unosząc brew.- Chyba jednak ci nie zależy na tej błyskotce - mruknął.- W takim razie oddam ją siostrze. Wyrzuci to przy najbliższym śmietniku - uśmiechnął się i odwrócił z zamiarem odejścia. Szczerze mówiąc, Leon znał tą dziewczynę. Kto by nie znał? Chyba tylko osoba, która wie o rodzinach magicznych tyle co nic!

Akurat, Leille bardzo trudno znać, bo mieszka z matką, która "odcięła się" od świata magii i tak szczerze ona niczego nie wiedziała o tym całym czary mary, aż do dostania listu.
Carter poszła przed siebie, mogła mieć dwieście takich bransoletek jeśli tylko by zechciała. Weszła do pociągu i co dziwne... Znalazła pusty przedział!

Leon Parker - 2015-06-28 00:06:37

Leon uśmiechnął się, słysząc kroki dziewczyny. Jednak nie będzie tak łatwo jak mu się zdawało. Cóż... trudny przeciwnik, dlatego jest fajnie. Im trudniej tym lepiej - dla niego samego. Wrzucił bransoletkę do kieszeni spodni i podszedł do siostry, drąc się, jej pełnym imieniem:
- Nattalea Daneila Parker, zgłoś się!
Dziewczyna słysząc to, wydarła słuchawki z uszu i spojrzała na niego krytycznym wzrokiem.
- Miałeś udawać, że się nie znamy! - krzyknęła.
- Okej, ale musisz coś dla mnie zrobić - wzruszył ramionami.

Sally De Von Wangol - 2015-06-28 00:20:36

Roberta Jones napisał:

Na peronie stanęła także dziewczyna o ognistych włosach, ciepłych mlecznych oczach, w których był pewien ciekawie wyglądający błysk. Jej wzrok mówił, że chce dużo wiedzieć. I tak dokładnie było.
Jej mottem życiowym jest "Nie ma głupich pytań", dlatego często zadaje pytania. Musicie być na to gotowi.
Proszem państwa! Oto Roberta Jones, zwykła magiczna dziewczyna, która ma zamiar się óczyć.
Tak. Nie mylicie się. To prawda.

Po skończonej rozmowie z Alice, Sally skierowała się w stronę pociągu. Weszła do jednego z przedziałów, w którym siedziała czerwonowłosa dziewczyna, wyglądała na... Normalną? Tak, dokładnie. A to naprawdę ciężkie wyglądać normalnie wśród tych... Dziwnych dzieciaków...
- Mogę? - spytała wskazując na miejsce naprzeciw.

Roberta Jones - 2015-06-28 00:25:47

Sally De Von Wangol napisał:

Roberta Jones napisał:

Na peronie stanęła także dziewczyna o ognistych włosach, ciepłych mlecznych oczach, w których był pewien ciekawie wyglądający błysk. Jej wzrok mówił, że chce dużo wiedzieć. I tak dokładnie było.
Jej mottem życiowym jest "Nie ma głupich pytań", dlatego często zadaje pytania. Musicie być na to gotowi.
Proszem państwa! Oto Roberta Jones, zwykła magiczna dziewczyna, która ma zamiar się óczyć.
Tak. Nie mylicie się. To prawda.

Po skończonej rozmowie z Alice, Sally skierowała się w stronę pociągu. Weszła do jednego z przedziałów, w którym siedziała czerwonowłosa dziewczyna, wyglądała na... Normalną? Tak, dokładnie. A to naprawdę ciężkie wyglądać normalnie wśród tych... Dziwnych dzieciaków...
- Mogę? - spytała wskazując na miejsce naprzeciw.

Roberta spojrzała na dziewczynę zachwyconym wzrokiem, dla niej wszystko tutaj było takie cudowne, piękne, urokliwe! Tak bardzo się cieszyła, że tu jest! I to od jakiś dziesięciu minut, ale jednak! I to prawda!
Jedzie do Hogwartu! Tam gdzie jej mama spędziła najlepsze lata życia, tam gdzie skrywają się największe tajemnice jej życia, o czym dziewczyna nie miała pojęcia...
- O, tak, pewnie! - uśmiechnęła się radośnie i zaprosiła ją gestem, aby weszła bliżej.

Sally De Von Wangol - 2015-06-28 00:37:13

Roberta Jones napisał:

Sally De Von Wangol napisał:

Roberta Jones napisał:

Na peronie stanęła także dziewczyna o ognistych włosach, ciepłych mlecznych oczach, w których był pewien ciekawie wyglądający błysk. Jej wzrok mówił, że chce dużo wiedzieć. I tak dokładnie było.
Jej mottem życiowym jest "Nie ma głupich pytań", dlatego często zadaje pytania. Musicie być na to gotowi.
Proszem państwa! Oto Roberta Jones, zwykła magiczna dziewczyna, która ma zamiar się óczyć.
Tak. Nie mylicie się. To prawda.

Po skończonej rozmowie z Alice, Sally skierowała się w stronę pociągu. Weszła do jednego z przedziałów, w którym siedziała czerwonowłosa dziewczyna, wyglądała na... Normalną? Tak, dokładnie. A to naprawdę ciężkie wyglądać normalnie wśród tych... Dziwnych dzieciaków...
- Mogę? - spytała wskazując na miejsce naprzeciw.

Roberta spojrzała na dziewczynę zachwyconym wzrokiem, dla niej wszystko tutaj było takie cudowne, piękne, urokliwe! Tak bardzo się cieszyła, że tu jest! I to od jakiś dziesięciu minut, ale jednak! I to prawda!
Jedzie do Hogwartu! Tam gdzie jej mama spędziła najlepsze lata życia, tam gdzie skrywają się największe tajemnice jej życia, o czym dziewczyna nie miała pojęcia...
- O, tak, pewnie! - uśmiechnęła się radośnie i zaprosiła ją gestem, aby weszła bliżej.

Sally usiadła naprzeciwko niej, przyjrzała jej się bliżej. Wyglądała na bardzo przyjazną... Raczej nie będzie ślizgonką, na krukonkę też nie wygląda. Zastanawiała się kilka chwil czy powinna się odezwać. W końcu powinna mieć jakichś przyjaciół... Nie może cały czas siedzieć przy książkach. Znaczy... Może. Ale nie powinna.
- Jestem Sally - powiedziała, wyciągając rękę w jej stronę.

Roberta Jones - 2015-06-28 00:39:14

Sally De Von Wangol napisał:

Roberta Jones napisał:

Sally De Von Wangol napisał:


Po skończonej rozmowie z Alice, Sally skierowała się w stronę pociągu. Weszła do jednego z przedziałów, w którym siedziała czerwonowłosa dziewczyna, wyglądała na... Normalną? Tak, dokładnie. A to naprawdę ciężkie wyglądać normalnie wśród tych... Dziwnych dzieciaków...
- Mogę? - spytała wskazując na miejsce naprzeciw.

Roberta spojrzała na dziewczynę zachwyconym wzrokiem, dla niej wszystko tutaj było takie cudowne, piękne, urokliwe! Tak bardzo się cieszyła, że tu jest! I to od jakiś dziesięciu minut, ale jednak! I to prawda!
Jedzie do Hogwartu! Tam gdzie jej mama spędziła najlepsze lata życia, tam gdzie skrywają się największe tajemnice jej życia, o czym dziewczyna nie miała pojęcia...
- O, tak, pewnie! - uśmiechnęła się radośnie i zaprosiła ją gestem, aby weszła bliżej.

Sally usiadła naprzeciwko niej, przyjrzała jej się bliżej. Wyglądała na bardzo przyjazną... Raczej nie będzie ślizgonką, na krukonkę też nie wygląda. Zastanawiała się kilka chwil czy powinna się odezwać. W końcu powinna mieć jakichś przyjaciół... Nie może cały czas siedzieć przy książkach. Znaczy... Może. Ale nie powinna.
- Jestem Sally - powiedziała, wyciągając rękę w jej stronę.

- Roberta - uścisnęła jej dłoń i uśmiechnęła się serdecznie.- Pierwszy raz do Hogwartu? - zagadnęła, w końcu jest okazja, żeby poznać kogoś fajnego - gdyż ta dziewczyna na taką wyglądała - więc czemu miałaby nie skorzystać?

Sally De Von Wangol - 2015-06-28 00:48:56

Roberta Jones napisał:

Sally De Von Wangol napisał:

Roberta Jones napisał:


Roberta spojrzała na dziewczynę zachwyconym wzrokiem, dla niej wszystko tutaj było takie cudowne, piękne, urokliwe! Tak bardzo się cieszyła, że tu jest! I to od jakiś dziesięciu minut, ale jednak! I to prawda!
Jedzie do Hogwartu! Tam gdzie jej mama spędziła najlepsze lata życia, tam gdzie skrywają się największe tajemnice jej życia, o czym dziewczyna nie miała pojęcia...
- O, tak, pewnie! - uśmiechnęła się radośnie i zaprosiła ją gestem, aby weszła bliżej.

Sally usiadła naprzeciwko niej, przyjrzała jej się bliżej. Wyglądała na bardzo przyjazną... Raczej nie będzie ślizgonką, na krukonkę też nie wygląda. Zastanawiała się kilka chwil czy powinna się odezwać. W końcu powinna mieć jakichś przyjaciół... Nie może cały czas siedzieć przy książkach. Znaczy... Może. Ale nie powinna.
- Jestem Sally - powiedziała, wyciągając rękę w jej stronę.

- Roberta - uścisnęła jej dłoń i uśmiechnęła się serdecznie.- Pierwszy raz do Hogwartu? - zagadnęła, w końcu jest okazja, żeby poznać kogoś fajnego - gdyż ta dziewczyna na taką wyglądała - więc czemu miałaby nie skorzystać?

Sally wyprostowała się, a następnie na moment spoważniała. Było widać, że jest cholernie przestraszona wszystkim co ją czeka? No bo była przestraszona, nie potrafiła się skupić, nie potrafiła jeść... Myślała o wszystkich najgorszych rzeczach jakie mogą ją spotkać. Powrót samawieszkogo, głupie blondynki w jedynym pokoju, pusta biblioteka...
- Tak.... Twój też? - zapytała i wymusiła uśmiech.

Roberta Jones - 2015-06-28 00:54:16

Sally De Von Wangol napisał:

Roberta Jones napisał:

Sally De Von Wangol napisał:


Sally usiadła naprzeciwko niej, przyjrzała jej się bliżej. Wyglądała na bardzo przyjazną... Raczej nie będzie ślizgonką, na krukonkę też nie wygląda. Zastanawiała się kilka chwil czy powinna się odezwać. W końcu powinna mieć jakichś przyjaciół... Nie może cały czas siedzieć przy książkach. Znaczy... Może. Ale nie powinna.
- Jestem Sally - powiedziała, wyciągając rękę w jej stronę.

- Roberta - uścisnęła jej dłoń i uśmiechnęła się serdecznie.- Pierwszy raz do Hogwartu? - zagadnęła, w końcu jest okazja, żeby poznać kogoś fajnego - gdyż ta dziewczyna na taką wyglądała - więc czemu miałaby nie skorzystać?

Sally wyprostowała się, a następnie na moment spoważniała. Było widać, że jest cholernie przestraszona wszystkim co ją czeka? No bo była przestraszona, nie potrafiła się skupić, nie potrafiła jeść... Myślała o wszystkich najgorszych rzeczach jakie mogą ją spotkać. Powrót samawieszkogo, głupie blondynki w jedynym pokoju, pusta biblioteka...
- Tak.... Twój też? - zapytała i wymusiła uśmiech.

Dziewczyna energicznie skinęła głową, z wielkim uśmiechem.
- Też jesteś tak bardzo podekscytowana? - zapytała, przyciskając obie dłonie do serca.- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo chciałam się uczyć w Hogwarcie, to idealna szkoła, słyszałam tyle dobrego o nauczycielach, o dyrektorze... To takie nierealne! - mówiła w zachwycie.

Sally De Von Wangol - 2015-06-28 01:04:53

Roberta Jones napisał:

Sally De Von Wangol napisał:

Roberta Jones napisał:


- Roberta - uścisnęła jej dłoń i uśmiechnęła się serdecznie.- Pierwszy raz do Hogwartu? - zagadnęła, w końcu jest okazja, żeby poznać kogoś fajnego - gdyż ta dziewczyna na taką wyglądała - więc czemu miałaby nie skorzystać?

Sally wyprostowała się, a następnie na moment spoważniała. Było widać, że jest cholernie przestraszona wszystkim co ją czeka? No bo była przestraszona, nie potrafiła się skupić, nie potrafiła jeść... Myślała o wszystkich najgorszych rzeczach jakie mogą ją spotkać. Powrót samawieszkogo, głupie blondynki w jedynym pokoju, pusta biblioteka...
- Tak.... Twój też? - zapytała i wymusiła uśmiech.

Dziewczyna energicznie skinęła głową, z wielkim uśmiechem.
- Też jesteś tak bardzo podekscytowana? - zapytała, przyciskając obie dłonie do serca.- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo chciałam się uczyć w Hogwarcie, to idealna szkoła, słyszałam tyle dobrego o nauczycielach, o dyrektorze... To takie nierealne! - mówiła w zachwycie.

czemu ona jest bardziej podjarana od Cassie?

Kiwnęła głową, choć nie zgadzała się z tym do końca. O nauczycielach słyszała okropne rzeczy od swojej siostry, na przykład, że historyk to homofob, rasista i rzadko mówi na temat. A ona tak uwielbia historię, że znienawidzi każdego kto będzie przeszkadzał jej w zdobywaniu nowych cennych informacji na temat przeszłości. Cóż... Niestety nie będzie niczego o fajnych ludziach-mugolach... A jeśli będzie to Sally ze szczęścia wyskoczy przez okno. Potem... Transmutacji uczy jakaś młoda sfrustrowana baba, która często płacze na lekcjach, rozpacza, że nie ma dziecka i praktycznie niczego nie uczy. Więc po co jest ta szkoła? O ile można to nazwać szkołą a nie psychiatrykiem...
- Z pewnością będzie tam interesująco... Nie mogę się doczekać lekcji i poznania innych z naszej grupy... Skąd jesteś?

Xavier Ronovan - 2015-06-28 11:37:25

Xavier zajął wolny przedział w pociągu. Położył swoje graty na górnych półkach, po czym usiadł leniwie przy oknie. Jego sowopodobnecoś siedziało grzecznie obok swojego pana.

Désirée Sorel - 2015-06-28 11:49:39

Danka, zamknąwszy Paszczurę w klatce, postanowiła wybrać się na spacer w celu poobserwowania ludzi. Lubiła to robić, nawet bardzo. Zawsze ją fascynowali, często zaskakiwali.
Tak więc Désirée wyszła z przedziału i tupta sobie po korytarzu. I patrzy, a jakieś 3 przedziały od jej miejscówki siedzą dwa chłopaki, na oko z jej rocznika. I stwarzają pozory rozmowy, bo jeden z nich nie wyglądał na zadowolonego i zamiast na rozmówcę gapił się z swoje buty.
Jako że Dance brakuje taktu i wyczucia, postanowiła wpakować się owym chłopakom do przedziału.
I się wpakowała.
- Czeeeść. Wy też z pierwszego roku?- uroczy uśmiech psychopaty kom bak.

Roberta Jones - 2015-06-28 11:50:32

Sally De Von Wangol napisał:

Roberta Jones napisał:

Sally De Von Wangol napisał:


Sally wyprostowała się, a następnie na moment spoważniała. Było widać, że jest cholernie przestraszona wszystkim co ją czeka? No bo była przestraszona, nie potrafiła się skupić, nie potrafiła jeść... Myślała o wszystkich najgorszych rzeczach jakie mogą ją spotkać. Powrót samawieszkogo, głupie blondynki w jedynym pokoju, pusta biblioteka...
- Tak.... Twój też? - zapytała i wymusiła uśmiech.

Dziewczyna energicznie skinęła głową, z wielkim uśmiechem.
- Też jesteś tak bardzo podekscytowana? - zapytała, przyciskając obie dłonie do serca.- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo chciałam się uczyć w Hogwarcie, to idealna szkoła, słyszałam tyle dobrego o nauczycielach, o dyrektorze... To takie nierealne! - mówiła w zachwycie.

czemu ona jest bardziej podjarana od Cassie?

Kiwnęła głową, choć nie zgadzała się z tym do końca. O nauczycielach słyszała okropne rzeczy od swojej siostry, na przykład, że historyk to homofob, rasista i rzadko mówi na temat. A ona tak uwielbia historię, że znienawidzi każdego kto będzie przeszkadzał jej w zdobywaniu nowych cennych informacji na temat przeszłości. Cóż... Niestety nie będzie niczego o fajnych ludziach-mugolach... A jeśli będzie to Sally ze szczęścia wyskoczy przez okno. Potem... Transmutacji uczy jakaś młoda sfrustrowana baba, która często płacze na lekcjach, rozpacza, że nie ma dziecka i praktycznie niczego nie uczy. Więc po co jest ta szkoła? O ile można to nazwać szkołą a nie psychiatrykiem...
- Z pewnością będzie tam interesująco... Nie mogę się doczekać lekcji i poznania innych z naszej grupy... Skąd jesteś?

- Z Londynu, ale mieszkam w Edinburgu - uśmiechnęła się, patrząc na dziewczynę.- A Ty? Skąd pochodzisz? - zapytała zainteresowana. Postanowiła się lekko ogarnąć, gdyż dziewczyna nie pałała takim entuzjazmem jak ona, a Ro nie chciała, aby ta pomyślała, że jest dziwna, dlatego... cóż, ogarnęła się, jeśli Ro można nazwać ogarniętą.

Noel van der Bilt - 2015-06-28 11:56:27

Désirée Sorel napisał:

Danka, zamknąwszy Paszczurę w klatce, postanowiła wybrać się na spacer w celu poobserwowania ludzi. Lubiła to robić, nawet bardzo. Zawsze ją fascynowali, często zaskakiwali.
Tak więc Désirée wyszła z przedziału i tupta sobie po korytarzu. I patrzy, a jakieś 3 przedziały od jej miejscówki siedzą dwa chłopaki, na oko z jej rocznika. I stwarzają pozory rozmowy, bo jeden z nich nie wyglądał na zadowolonego i zamiast na rozmówcę gapił się z swoje buty.
Jako że Dance brakuje taktu i wyczucia, postanowiła wpakować się owym chłopakom do przedziału.
I się wpakowała.
- Czeeeść. Wy też z pierwszego roku?- uroczy uśmiech psychopaty kom bak.

-Hej!  I tak!-Noel uśmiechnął się szeroko,  patrząc się na swoją wybawicielkę-bo powiedzmy sobie szczerze, sytuacja zaczęła się robić niezręczna, jako, że Noel praktycznie prowadził monolog, którego odbiorca mówił tylko "tak" albo "nie".-Chcesz może czekolady?
Bo w końcu przyjaźnie najlepiej  zawiera się za pomocą czekolady i aparycji szczeniaczka.

Désirée Sorel - 2015-06-28 12:00:36

Noel van der Bilt napisał:

Désirée Sorel napisał:

Danka, zamknąwszy Paszczurę w klatce, postanowiła wybrać się na spacer w celu poobserwowania ludzi. Lubiła to robić, nawet bardzo. Zawsze ją fascynowali, często zaskakiwali.
Tak więc Désirée wyszła z przedziału i tupta sobie po korytarzu. I patrzy, a jakieś 3 przedziały od jej miejscówki siedzą dwa chłopaki, na oko z jej rocznika. I stwarzają pozory rozmowy, bo jeden z nich nie wyglądał na zadowolonego i zamiast na rozmówcę gapił się z swoje buty.
Jako że Dance brakuje taktu i wyczucia, postanowiła wpakować się owym chłopakom do przedziału.
I się wpakowała.
- Czeeeść. Wy też z pierwszego roku?- uroczy uśmiech psychopaty kom bak.

-Hej!  I tak!-Noel uśmiechnął się szeroko,  patrząc się na swoją wybawicielkę-bo powiedzmy sobie szczerze, sytuacja zaczęła się robić niezręczna, jako, że Noel praktycznie prowadził monolog, którego odbiorca mówił tylko "tak" albo "nie".-Chcesz może czekolady?
Bo w końcu przyjaźnie najlepiej  zawiera się za pomocą czekolady i aparycji szczeniaczka.

- Jasne, uwielbiam czekoladę <3 <3 <3- Danka jest aseksualną kratką, ale czekolada potrafi zdziałać cuda.

Noel van der Bilt - 2015-06-28 12:07:04

Désirée Sorel napisał:

Noel van der Bilt napisał:

Désirée Sorel napisał:

Danka, zamknąwszy Paszczurę w klatce, postanowiła wybrać się na spacer w celu poobserwowania ludzi. Lubiła to robić, nawet bardzo. Zawsze ją fascynowali, często zaskakiwali.
Tak więc Désirée wyszła z przedziału i tupta sobie po korytarzu. I patrzy, a jakieś 3 przedziały od jej miejscówki siedzą dwa chłopaki, na oko z jej rocznika. I stwarzają pozory rozmowy, bo jeden z nich nie wyglądał na zadowolonego i zamiast na rozmówcę gapił się z swoje buty.
Jako że Dance brakuje taktu i wyczucia, postanowiła wpakować się owym chłopakom do przedziału.
I się wpakowała.
- Czeeeść. Wy też z pierwszego roku?- uroczy uśmiech psychopaty kom bak.

-Hej!  I tak!-Noel uśmiechnął się szeroko,  patrząc się na swoją wybawicielkę-bo powiedzmy sobie szczerze, sytuacja zaczęła się robić niezręczna, jako, że Noel praktycznie prowadził monolog, którego odbiorca mówił tylko "tak" albo "nie".-Chcesz może czekolady?
Bo w końcu przyjaźnie najlepiej  zawiera się za pomocą czekolady i aparycji szczeniaczka.

- Jasne, uwielbiam czekoladę <3 <3 <3- Danka jest aseksualną kratką, ale czekolada potrafi zdziałać cuda.

-To siadaj.-powiedział, zamaszystym ruchem ściągając z siedzenia swój plecak. Jaki podryw, proszę państwa! Ale to wszystko dlatego, że jeszcze nie wie, że za kilka lat jego upodobania nieco się...zmienią. Więc niech się wyszaleje, w tym jakże młodym wieku.-Tak poza tym, to ja jestem Noel, a to AJ.

Désirée Sorel - 2015-06-28 12:11:12

Noel van der Bilt napisał:

Désirée Sorel napisał:

Noel van der Bilt napisał:


-Hej!  I tak!-Noel uśmiechnął się szeroko,  patrząc się na swoją wybawicielkę-bo powiedzmy sobie szczerze, sytuacja zaczęła się robić niezręczna, jako, że Noel praktycznie prowadził monolog, którego odbiorca mówił tylko "tak" albo "nie".-Chcesz może czekolady?
Bo w końcu przyjaźnie najlepiej  zawiera się za pomocą czekolady i aparycji szczeniaczka.

- Jasne, uwielbiam czekoladę <3 <3 <3- Danka jest aseksualną kratką, ale czekolada potrafi zdziałać cuda.

-To siadaj.-powiedział, zamaszystym ruchem ściągając z siedzenia swój plecak. Jaki podryw, proszę państwa! Ale to wszystko dlatego, że jeszcze nie wie, że za kilka lat jego upodobania nieco się...zmienią. Więc niech się wyszaleje, w tym jakże młodym wieku.-Tak poza tym, to ja jestem Noel, a to AJ.

- Jestem Désirée.- Danka wzięła od chłopaka kostkę czekolady i spałaszowała ją z błogim wyrazem twarzy.- Dobra ta czekolada. Nakarmiłeś mnie, mam u Ciebie dług wdzięczności. Możesz to kiedyś wykorzystać.- Dochodzę do wniosku, że ona nie umie uśmiechać się niepsychopatycznie.

Noel van der Bilt - 2015-06-28 12:16:08

Désirée Sorel napisał:

Noel van der Bilt napisał:

Désirée Sorel napisał:


- Jasne, uwielbiam czekoladę <3 <3 <3- Danka jest aseksualną kratką, ale czekolada potrafi zdziałać cuda.

-To siadaj.-powiedział, zamaszystym ruchem ściągając z siedzenia swój plecak. Jaki podryw, proszę państwa! Ale to wszystko dlatego, że jeszcze nie wie, że za kilka lat jego upodobania nieco się...zmienią. Więc niech się wyszaleje, w tym jakże młodym wieku.-Tak poza tym, to ja jestem Noel, a to AJ.

- Jestem Désirée.- Danka wzięła od chłopaka kostkę czekolady i spałaszowała ją z błogim wyrazem twarzy.- Dobra ta czekolada. Nakarmiłeś mnie, mam u Ciebie dług wdzięczności. Możesz to kiedyś wykorzystać.- Dochodzę do wniosku, że ona nie umie uśmiechać się niepsychopatycznie.

O ile końcówka z długiem wdzięczności zabrzmiała nieco dziwnie, to Noel i tak się ucieszył-w końcu udało mu się zdobyć czyjąś sympatię za pomocą kostki czekolady.
-Jesteś z Francji, czy coś?-zapytał, nieco naiwnie. Tak, głupku leśny, jest z Francji i zamiast dołączyć do grona dziewczyn w obcisłych spódniczkach z Beauxbatons, to morduje się z dojazdem do Londynu, a potem do Hogwartu.

Désirée Sorel - 2015-06-28 12:22:15

Noel van der Bilt napisał:

Désirée Sorel napisał:

Noel van der Bilt napisał:

-To siadaj.-powiedział, zamaszystym ruchem ściągając z siedzenia swój plecak. Jaki podryw, proszę państwa! Ale to wszystko dlatego, że jeszcze nie wie, że za kilka lat jego upodobania nieco się...zmienią. Więc niech się wyszaleje, w tym jakże młodym wieku.-Tak poza tym, to ja jestem Noel, a to AJ.

- Jestem Désirée.- Danka wzięła od chłopaka kostkę czekolady i spałaszowała ją z błogim wyrazem twarzy.- Dobra ta czekolada. Nakarmiłeś mnie, mam u Ciebie dług wdzięczności. Możesz to kiedyś wykorzystać.- Dochodzę do wniosku, że ona nie umie uśmiechać się niepsychopatycznie.

O ile końcówka z długiem wdzięczności zabrzmiała nieco dziwnie, to Noel i tak się ucieszył-w końcu udało mu się zdobyć czyjąś sympatię za pomocą kostki czekolady.
-Jesteś z Francji, czy coś?-zapytał, nieco naiwnie. Tak, głupku leśny, jest z Francji i zamiast dołączyć do grona dziewczyn w obcisłych spódniczkach z Beauxbatons, to morduje się z dojazdem do Londynu, a potem do Hogwartu.

- Mój ojciec był Francuzem, ale urodziłam się w Irlandii Północnej. A wy skąd jesteście?- spojrzała na chowającego się w kącie chłopaka.

Alice Mary Black - 2015-06-28 12:22:52

Alice błąkała się po pociągu, aż zauważyła przedział, w którym były dziewczyny.
- Cześć! -z awołąłą entuzjastycznie, wchodząc do środka. - Mam nadzieję, że mnie nie wygonicie - zaśmiałą się.

Noel van der Bilt - 2015-06-28 12:25:53

Désirée Sorel napisał:

Noel van der Bilt napisał:

Désirée Sorel napisał:


- Jestem Désirée.- Danka wzięła od chłopaka kostkę czekolady i spałaszowała ją z błogim wyrazem twarzy.- Dobra ta czekolada. Nakarmiłeś mnie, mam u Ciebie dług wdzięczności. Możesz to kiedyś wykorzystać.- Dochodzę do wniosku, że ona nie umie uśmiechać się niepsychopatycznie.

O ile końcówka z długiem wdzięczności zabrzmiała nieco dziwnie, to Noel i tak się ucieszył-w końcu udało mu się zdobyć czyjąś sympatię za pomocą kostki czekolady.
-Jesteś z Francji, czy coś?-zapytał, nieco naiwnie. Tak, głupku leśny, jest z Francji i zamiast dołączyć do grona dziewczyn w obcisłych spódniczkach z Beauxbatons, to morduje się z dojazdem do Londynu, a potem do Hogwartu.

- Mój ojciec był Francuzem, ale urodziłam się w Irlandii Północnej. A wy skąd jesteście?- spojrzała na chowającego się w kącie chłopaka.

-Ja jestem z Londynu, a AJ....-zaczął, po czym przysunął głowę w stronę dziewczyny.-On nie mówi za wiele, w sumie, to nawet nie wiem, czy cię usłyszał, więc raczej ci nie odpowie.
Jakby na potwierdzenie swoich słów, wepchnął do ust kolejną kostkę czekolady. Dziecko drogie, będziesz miał wysoki poziom cukru we krwi, potem cukrzycę, a potem przytyjesz tak, że żadna miotła tego świata cię nie udźwignie. Opanuj się.

Sally De Von Wangol - 2015-06-28 12:28:15

Alice Mary Black napisał:

Alice błąkała się po pociągu, aż zauważyła przedział, w którym były dziewczyny.
- Cześć! -z awołąłą entuzjastycznie, wchodząc do środka. - Mam nadzieję, że mnie nie wygonicie - zaśmiałą się.

Sally miała właśnie odpowiedzieć na pytanie, ale dzięki Bogu który nie istnieje nie musiała tego robić, bo Alice. ALE ONA JEST FAJNA ♥
- Pewnie, że nie wygonimy.. Przynajmniej nie ja.

Alice Mary Black - 2015-06-28 12:33:13

Sally De Von Wangol napisał:

Alice Mary Black napisał:

Alice błąkała się po pociągu, aż zauważyła przedział, w którym były dziewczyny.
- Cześć! -z awołąłą entuzjastycznie, wchodząc do środka. - Mam nadzieję, że mnie nie wygonicie - zaśmiałą się.

Sally miała właśnie odpowiedzieć na pytanie, ale dzięki Bogu który nie istnieje nie musiała tego robić, bo Alice. ALE ONA JEST FAJNA ♥
- Pewnie, że nie wygonimy.. Przynajmniej nie ja.

- Ops, bo może przeszkodziłam w rozmowie? - spojrzała znacząco na Sally.

Désirée Sorel - 2015-06-28 12:33:54

Noel van der Bilt napisał:

Désirée Sorel napisał:

Noel van der Bilt napisał:


O ile końcówka z długiem wdzięczności zabrzmiała nieco dziwnie, to Noel i tak się ucieszył-w końcu udało mu się zdobyć czyjąś sympatię za pomocą kostki czekolady.
-Jesteś z Francji, czy coś?-zapytał, nieco naiwnie. Tak, głupku leśny, jest z Francji i zamiast dołączyć do grona dziewczyn w obcisłych spódniczkach z Beauxbatons, to morduje się z dojazdem do Londynu, a potem do Hogwartu.

- Mój ojciec był Francuzem, ale urodziłam się w Irlandii Północnej. A wy skąd jesteście?- spojrzała na chowającego się w kącie chłopaka.

-Ja jestem z Londynu, a AJ....-zaczął, po czym przysunął głowę w stronę dziewczyny.-On nie mówi za wiele, w sumie, to nawet nie wiem, czy cię usłyszał, więc raczej ci nie odpowie.
Jakby na potwierdzenie swoich słów, wepchnął do ust kolejną kostkę czekolady. Dziecko drogie, będziesz miał wysoki poziom cukru we krwi, potem cukrzycę, a potem przytyjesz tak, że żadna miotła tego świata cię nie udźwignie. Opanuj się.

- Aaa, czyli typ odludka? Spróbuj do niego zagadać, może coś z niego będzie. Jak myślisz, w do którego domu trafisz?- Désirée mejking frends mode: on.

Sally De Von Wangol - 2015-06-28 12:37:01

Alice Mary Black napisał:

Sally De Von Wangol napisał:

Alice Mary Black napisał:

Alice błąkała się po pociągu, aż zauważyła przedział, w którym były dziewczyny.
- Cześć! -z awołąłą entuzjastycznie, wchodząc do środka. - Mam nadzieję, że mnie nie wygonicie - zaśmiałą się.

Sally miała właśnie odpowiedzieć na pytanie, ale dzięki Bogu który nie istnieje nie musiała tego robić, bo Alice. ALE ONA JEST FAJNA ♥
- Pewnie, że nie wygonimy.. Przynajmniej nie ja.

- Ops, bo może przeszkodziłam w rozmowie? - spojrzała znacząco na Sally.

- Nie... Znaczy... Nie ważne...

Noel van der Bilt - 2015-06-28 12:41:52

Désirée Sorel napisał:

Noel van der Bilt napisał:

Désirée Sorel napisał:

- Mój ojciec był Francuzem, ale urodziłam się w Irlandii Północnej. A wy skąd jesteście?- spojrzała na chowającego się w kącie chłopaka.

-Ja jestem z Londynu, a AJ....-zaczął, po czym przysunął głowę w stronę dziewczyny.-On nie mówi za wiele, w sumie, to nawet nie wiem, czy cię usłyszał, więc raczej ci nie odpowie.
Jakby na potwierdzenie swoich słów, wepchnął do ust kolejną kostkę czekolady. Dziecko drogie, będziesz miał wysoki poziom cukru we krwi, potem cukrzycę, a potem przytyjesz tak, że żadna miotła tego świata cię nie udźwignie. Opanuj się.

- Aaa, czyli typ odludka? Spróbuj do niego zagadać, może coś z niego będzie. Jak myślisz, w do którego domu trafisz?- Désirée mejking frends mode: on.

-Powinienem do Slyterinu, tak jak moi rodzice.-powiedział z uśmiechem, jeszcze nie wiedząc, że za kilka godzin spotka go największy zawód w dotychczasowym życiu. Tiara przydziału potrafi zniszczyć humor. I życie. Ale z drugiej  strony mógł nie być taki miły dla wszystkich i nie częstować ich czekoladą. Mógł ją zjeść sam, jak przystało na Ślizgona. Może wtedy decyzja tiary byłaby inna.-A ty?

Désirée Sorel - 2015-06-28 12:47:21

Noel van der Bilt napisał:

Désirée Sorel napisał:

Noel van der Bilt napisał:


-Ja jestem z Londynu, a AJ....-zaczął, po czym przysunął głowę w stronę dziewczyny.-On nie mówi za wiele, w sumie, to nawet nie wiem, czy cię usłyszał, więc raczej ci nie odpowie.
Jakby na potwierdzenie swoich słów, wepchnął do ust kolejną kostkę czekolady. Dziecko drogie, będziesz miał wysoki poziom cukru we krwi, potem cukrzycę, a potem przytyjesz tak, że żadna miotła tego świata cię nie udźwignie. Opanuj się.

- Aaa, czyli typ odludka? Spróbuj do niego zagadać, może coś z niego będzie. Jak myślisz, w do którego domu trafisz?- Désirée mejking frends mode: on.

-Powinienem do Slyterinu, tak jak moi rodzice.-powiedział z uśmiechem, jeszcze nie wiedząc, że za kilka godzin spotka go największy zawód w dotychczasowym życiu. Tiara przydziału potrafi zniszczyć humor. I życie. Ale z drugiej  strony mógł nie być taki miły dla wszystkich i nie częstować ich czekoladą. Mógł ją zjeść sam, jak przystało na Ślizgona. Może wtedy decyzja tiary byłaby inna.-A ty?

- Nie mam pojęcia. Nie czuję, że ciągnie mnie do któregoś domu jakoś szczególnie...- spojrzała w dal, a jej spojrzenie się zamgliło.

Noel van der Bilt - 2015-06-28 12:52:54

Désirée Sorel napisał:

Noel van der Bilt napisał:

Désirée Sorel napisał:


- Aaa, czyli typ odludka? Spróbuj do niego zagadać, może coś z niego będzie. Jak myślisz, w do którego domu trafisz?- Désirée mejking frends mode: on.

-Powinienem do Slyterinu, tak jak moi rodzice.-powiedział z uśmiechem, jeszcze nie wiedząc, że za kilka godzin spotka go największy zawód w dotychczasowym życiu. Tiara przydziału potrafi zniszczyć humor. I życie. Ale z drugiej  strony mógł nie być taki miły dla wszystkich i nie częstować ich czekoladą. Mógł ją zjeść sam, jak przystało na Ślizgona. Może wtedy decyzja tiary byłaby inna.-A ty?

- Nie mam pojęcia. Nie czuję, że ciągnie mnie do któregoś domu jakoś szczególnie...- spojrzała w dal, a jej spojrzenie się zamgliło.

Noel przez chwilę patrzał się na dziewczynę. Odleciała, czy co? Trochę czekolady na pewno by jej pomogło.
-Fajnie by było, gdybyśmy wylądowali razem w Slytherinie.-zaczął z typową dla dzieci naiwnością.-Poznałabyś moją przyjaciółkę, Margaery. Ona jest wykapaną Ślizgonką. Moglibyśmy być jak trzej muszkieterowie, albo coś w tym stylu.

Désirée Sorel - 2015-06-28 12:55:18

Noel van der Bilt napisał:

Désirée Sorel napisał:

Noel van der Bilt napisał:


-Powinienem do Slyterinu, tak jak moi rodzice.-powiedział z uśmiechem, jeszcze nie wiedząc, że za kilka godzin spotka go największy zawód w dotychczasowym życiu. Tiara przydziału potrafi zniszczyć humor. I życie. Ale z drugiej  strony mógł nie być taki miły dla wszystkich i nie częstować ich czekoladą. Mógł ją zjeść sam, jak przystało na Ślizgona. Może wtedy decyzja tiary byłaby inna.-A ty?

- Nie mam pojęcia. Nie czuję, że ciągnie mnie do któregoś domu jakoś szczególnie...- spojrzała w dal, a jej spojrzenie się zamgliło.

Noel przez chwilę patrzał się na dziewczynę. Odleciała, czy co? Trochę czekolady na pewno by jej pomogło.
-Fajnie by było, gdybyśmy wylądowali razem w Slytherinie.-zaczął z typową dla dzieci naiwnością.-Poznałabyś moją przyjaciółkę, Margaery. Ona jest wykapaną Ślizgonką. Moglibyśmy być jak trzej muszkieterowie, albo coś w tym stylu.

- Trzej muszkieterowie, powiadasz? A kto byłby naszym D’Artagnan? Może twój milczący przyjaciel?

Noel van der Bilt - 2015-06-28 12:57:55

Désirée Sorel napisał:

Noel van der Bilt napisał:

Désirée Sorel napisał:


- Nie mam pojęcia. Nie czuję, że ciągnie mnie do któregoś domu jakoś szczególnie...- spojrzała w dal, a jej spojrzenie się zamgliło.

Noel przez chwilę patrzał się na dziewczynę. Odleciała, czy co? Trochę czekolady na pewno by jej pomogło.
-Fajnie by było, gdybyśmy wylądowali razem w Slytherinie.-zaczął z typową dla dzieci naiwnością.-Poznałabyś moją przyjaciółkę, Margaery. Ona jest wykapaną Ślizgonką. Moglibyśmy być jak trzej muszkieterowie, albo coś w tym stylu.

- Trzej muszkieterowie, powiadasz? A kto byłby naszym D’Artagnan? Może twój milczący przyjaciel?

-AJ, co ty na to? Byłbyś trzecim muszkieterem?-zapytał, zwracając się do chłopaka. Może teraz w końcu mu odpowie?

AJ Staar - 2015-06-28 13:08:51

Noel van der Bilt napisał:

Désirée Sorel napisał:

Noel van der Bilt napisał:


Noel przez chwilę patrzał się na dziewczynę. Odleciała, czy co? Trochę czekolady na pewno by jej pomogło.
-Fajnie by było, gdybyśmy wylądowali razem w Slytherinie.-zaczął z typową dla dzieci naiwnością.-Poznałabyś moją przyjaciółkę, Margaery. Ona jest wykapaną Ślizgonką. Moglibyśmy być jak trzej muszkieterowie, albo coś w tym stylu.

- Trzej muszkieterowie, powiadasz? A kto byłby naszym D’Artagnan? Może twój milczący przyjaciel?

-AJ, co ty na to? Byłbyś trzecim muszkieterem?-zapytał, zwracając się do chłopaka. Może teraz w końcu mu odpowie?

AJ podniósł głowę i ponownie spadł mu kaptur. Bu, przeklęta bluza! Czemu tak się dzieje?
- Ja się chyba do Slytherinu nie nadaję - powiedział, patrząc na dwójkę siedzących obok niego ludzi.

Noel van der Bilt - 2015-06-28 13:13:16

AJ Staar napisał:

Noel van der Bilt napisał:

Désirée Sorel napisał:


- Trzej muszkieterowie, powiadasz? A kto byłby naszym D’Artagnan? Może twój milczący przyjaciel?

-AJ, co ty na to? Byłbyś trzecim muszkieterem?-zapytał, zwracając się do chłopaka. Może teraz w końcu mu odpowie?

AJ podniósł głowę i ponownie spadł mu kaptur. Bu, przeklęta bluza! Czemu tak się dzieje?
- Ja się chyba do Slytherinu nie nadaję - powiedział, patrząc na dwójkę siedzących obok niego ludzi.

-Jasne, że się nadajesz.-nachylił się i klepnął go w ramię. Jak mi jest go żal, taki przekonany, że zostanie tym Ślizgonem.-Nie widzę cię w żadnym innym domu.

AJ Staar - 2015-06-28 13:20:21

Noel van der Bilt napisał:

AJ Staar napisał:

Noel van der Bilt napisał:


-AJ, co ty na to? Byłbyś trzecim muszkieterem?-zapytał, zwracając się do chłopaka. Może teraz w końcu mu odpowie?

AJ podniósł głowę i ponownie spadł mu kaptur. Bu, przeklęta bluza! Czemu tak się dzieje?
- Ja się chyba do Slytherinu nie nadaję - powiedział, patrząc na dwójkę siedzących obok niego ludzi.

-Jasne, że się nadajesz.-nachylił się i klepnął go w ramię. Jak mi jest go żal, taki przekonany, że zostanie tym Ślizgonem.-Nie widzę cię w żadnym innym domu.

Noel nawet nie znał powodu, dla którego AJ uważa, że się nie dostanie (oj, myli się biedaczek!). Ale nie ma co go winić, przecież mu nie powiedział, że nie należy do świata czarów od pokoleń, prawda? W sumie, to logiczne, że wierzy w to, że będą wszyscy w Slytherinie. Bo powiedzcie mi, ile było w całej historii Hogwartu, szlam w Slytherinie, co? No proszę, mówcie...
Widząc rękę zbliżającą się w jego stronę, przez jego plecy przebiegły czarki, brrr. No i nie zdążył się odsunąć, bo stracił czujność. Po lekkim szoku, gdy się już w miarę otrząsnął, powiedział:
- Dzięki - uśmiechnął się lekko, prawie niezauważalnie. Uśmiech ten oczywiście był wymuszony, bo... No bo AJ wie, że it's impossible, żeby został Ślizgonem.

Nattalea Parker - 2015-06-28 13:37:13

Nattalea chodziła po pociągu, otwierając drzwi i pytając siedzących w nich ludzi, czy nie widzieli czasem małej, białej, uroczej myszki, która miała w pysku złotą bransoletkę... Hmm... Oczywiście większość dzieciaków (dziewczyn) uciekało z piskiem, lub wskakiwało na siedzenia w pociągu, co bawiło Natt, ale w sumie to nie o to tutaj chodzi, bo jej własna mysz uciekła z bransoletką pewnej blondyny, którą dał jej brat. A Natt właśnie miała wyrzucić ją do kosza!
No i w trakcie poszukiwania zwierzątka weszła do przedziału Leilli i, od razu, spojrzała na nią wzrokiem "Bez kija nie podchodź" i zapytała:
- Nie widziałaś czasem białej myszy, ze złotą bransoletką w pysku? - zapytała, pokazując palcami wielkość myszki, tak na oko sześć, może siedem, centymetrów.

Leilla Carter - 2015-06-28 14:12:22

Nattalea Parker napisał:

Nattalea chodziła po pociągu, otwierając drzwi i pytając siedzących w nich ludzi, czy nie widzieli czasem małej, białej, uroczej myszki, która miała w pysku złotą bransoletkę... Hmm... Oczywiście większość dzieciaków (dziewczyn) uciekało z piskiem, lub wskakiwało na siedzenia w pociągu, co bawiło Natt, ale w sumie to nie o to tutaj chodzi, bo jej własna mysz uciekła z bransoletką pewnej blondyny, którą dał jej brat. A Natt właśnie miała wyrzucić ją do kosza!
No i w trakcie poszukiwania zwierzątka weszła do przedziału Leilli i, od razu, spojrzała na nią wzrokiem "Bez kija nie podchodź" i zapytała:
- Nie widziałaś czasem białej myszy, ze złotą bransoletką w pysku? - zapytała, pokazując palcami wielkość myszki, tak na oko sześć, może siedem, centymetrów.

Leilla wyciągnęła słuchawkę z ucha, co za idiotka przeszkadza jej w słuchaniu muzyki? Przecież za takie coś powinno się iść do więzienia, na co najmniej 25 lat. Spojrzała na dziewczynę, wyglądała na kilka lat straszą od niej, ale co się dziwić. Tą tapetę, którą ona ma na twarzy można by wykorzystać do odnowienia całego tego pociągu. Ciekawe czy, żeby to zmyć używa rozpuszczalnika?
- Mysz? Nie... Nie widziałam - powiedziała starając się ukrywać to, że jest cholernie wystraszona. Myszy są straszne. To jedno z niewielu zwierząt, których Leilla się boi. Pająki mogą być, skorpiony nawet węże, ale nie myszy.

Nattalea Parker - 2015-06-28 14:16:46

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:

Nattalea chodziła po pociągu, otwierając drzwi i pytając siedzących w nich ludzi, czy nie widzieli czasem małej, białej, uroczej myszki, która miała w pysku złotą bransoletkę... Hmm... Oczywiście większość dzieciaków (dziewczyn) uciekało z piskiem, lub wskakiwało na siedzenia w pociągu, co bawiło Natt, ale w sumie to nie o to tutaj chodzi, bo jej własna mysz uciekła z bransoletką pewnej blondyny, którą dał jej brat. A Natt właśnie miała wyrzucić ją do kosza!
No i w trakcie poszukiwania zwierzątka weszła do przedziału Leilli i, od razu, spojrzała na nią wzrokiem "Bez kija nie podchodź" i zapytała:
- Nie widziałaś czasem białej myszy, ze złotą bransoletką w pysku? - zapytała, pokazując palcami wielkość myszki, tak na oko sześć, może siedem, centymetrów.

Leilla wyciągnęła słuchawkę z ucha, co za idiotka przeszkadza jej w słuchaniu muzyki? Przecież za takie coś powinno się iść do więzienia, na co najmniej 25 lat. Spojrzała na dziewczynę, wyglądała na kilka lat straszą od niej, ale co się dziwić. Tą , którą ona ma na twarzy można by wykorzystać do odnowienia całego tego pociągu. Ciekawe czy, żeby to zmyć używa rozpuszczalnika?
- Mysz? Nie... Nie widziałam - powiedziała starając się ukrywać to, że jest cholernie wystraszona. Myszy są straszne. To jedno z niewielu zwierząt, których Leilla się boi. Pająki mogą być, skorpiony nawet węże, ale nie myszy.

- A wydawało mi się, że pobiegła w tą stronę... - Natt wzruszyła ramionami, z zaciekawieniem patrząc na to jak dziewczyna stara się ukryć swój strach. No i wtedy załapała, że to z tą blondyną rozmawiał jej brat... Może tak zostanie na dłużej i trochę jej poprzeszkadza?

Leilla Carter - 2015-06-28 14:21:40

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:

Nattalea chodziła po pociągu, otwierając drzwi i pytając siedzących w nich ludzi, czy nie widzieli czasem małej, białej, uroczej myszki, która miała w pysku złotą bransoletkę... Hmm... Oczywiście większość dzieciaków (dziewczyn) uciekało z piskiem, lub wskakiwało na siedzenia w pociągu, co bawiło Natt, ale w sumie to nie o to tutaj chodzi, bo jej własna mysz uciekła z bransoletką pewnej blondyny, którą dał jej brat. A Natt właśnie miała wyrzucić ją do kosza!
No i w trakcie poszukiwania zwierzątka weszła do przedziału Leilli i, od razu, spojrzała na nią wzrokiem "Bez kija nie podchodź" i zapytała:
- Nie widziałaś czasem białej myszy, ze złotą bransoletką w pysku? - zapytała, pokazując palcami wielkość myszki, tak na oko sześć, może siedem, centymetrów.

Leilla wyciągnęła słuchawkę z ucha, co za idiotka przeszkadza jej w słuchaniu muzyki? Przecież za takie coś powinno się iść do więzienia, na co najmniej 25 lat. Spojrzała na dziewczynę, wyglądała na kilka lat straszą od niej, ale co się dziwić. Tą , którą ona ma na twarzy można by wykorzystać do odnowienia całego tego pociągu. Ciekawe czy, żeby to zmyć używa rozpuszczalnika?
- Mysz? Nie... Nie widziałam - powiedziała starając się ukrywać to, że jest cholernie wystraszona. Myszy są straszne. To jedno z niewielu zwierząt, których Leilla się boi. Pająki mogą być, skorpiony nawet węże, ale nie myszy.

- A wydawało mi się, że pobiegła w tą stronę... - Natt wzruszyła ramionami, z zaciekawieniem patrząc na to jak dziewczyna stara się ukryć swój strach. No i wtedy załapała, że to z tą blondyną rozmawiał jej brat... Może tak zostanie na dłużej i trochę jej poprzeszkadza?

- Lepiej pilnuj tego swojego gryzonia, bo gdzieś tu kręci się kot-psychopata i bardzo przykro będzie jeśli myszka zmieni się w posiłek.
Spojrzała na odtwarzacz muzyki, właśnie leci jej lubiona piosenka Rozpaczy Centaura, więc jeśli to coś zaraz stąd nie pójdzie, będzie smutno.

Nattalea Parker - 2015-06-28 14:24:07

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:


Leilla wyciągnęła słuchawkę z ucha, co za idiotka przeszkadza jej w słuchaniu muzyki? Przecież za takie coś powinno się iść do więzienia, na co najmniej 25 lat. Spojrzała na dziewczynę, wyglądała na kilka lat straszą od niej, ale co się dziwić. Tą , którą ona ma na twarzy można by wykorzystać do odnowienia całego tego pociągu. Ciekawe czy, żeby to zmyć używa rozpuszczalnika?
- Mysz? Nie... Nie widziałam - powiedziała starając się ukrywać to, że jest cholernie wystraszona. Myszy są straszne. To jedno z niewielu zwierząt, których Leilla się boi. Pająki mogą być, skorpiony nawet węże, ale nie myszy.

- A wydawało mi się, że pobiegła w tą stronę... - Natt wzruszyła ramionami, z zaciekawieniem patrząc na to jak dziewczyna stara się ukryć swój strach. No i wtedy załapała, że to z tą blondyną rozmawiał jej brat... Może tak zostanie na dłużej i trochę jej poprzeszkadza?

- Lepiej pilnuj tego swojego gryzonia, bo gdzieś tu kręci się kot-psychopata i bardzo przykro będzie jeśli myszka zmieni się w posiłek.
Spojrzała na odtwarzacz muzyki, właśnie leci jej lubiona piosenka Rozpaczy Centaura, więc jeśli to coś zaraz stąd nie pójdzie, będzie smutno.

- Moja mysz jest niejadalna dla koto-podobnych, leniwych tygrysów - mruknęła Natt.- Nawet bym się nie zdziwiła, gdyby to ona zjadła tego kota - wzruszyła ramionami i otworzyła drzwi do przedziału. I właśnie w tamtej chwili wbiegła tam mysz Natt, trzymająca w zębach bransoletkę dziewczyny.

Leilla Carter - 2015-06-28 14:27:03

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:


- A wydawało mi się, że pobiegła w tą stronę... - Natt wzruszyła ramionami, z zaciekawieniem patrząc na to jak dziewczyna stara się ukryć swój strach. No i wtedy załapała, że to z tą blondyną rozmawiał jej brat... Może tak zostanie na dłużej i trochę jej poprzeszkadza?

- Lepiej pilnuj tego swojego gryzonia, bo gdzieś tu kręci się kot-psychopata i bardzo przykro będzie jeśli myszka zmieni się w posiłek.
Spojrzała na odtwarzacz muzyki, właśnie leci jej lubiona piosenka Rozpaczy Centaura, więc jeśli to coś zaraz stąd nie pójdzie, będzie smutno.

- Moja mysz jest niejadalna dla koto-podobnych, leniwych tygrysów - mruknęła Natt.- Nawet bym się nie zdziwiła, gdyby to ona zjadła tego kota - wzruszyła ramionami i otworzyła drzwi do przedziału. I właśnie w tamtej chwili wbiegła tam mysz Natt, trzymająca w zębach bransoletkę dziewczyny.

- CHOLERNY SZCZUR!-wrzasnęła patrząc na to małe brzydkie coś, boże jak ona nienawidzi myszy, chyba wyżej w rankingu jest jedynie marny koreański pop... Chwila przyjrzała się temu cholerstwu i rzuciła się na podłogę, przecież to jest jej bransoletka!

Nattalea Parker - 2015-06-28 14:29:41

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:


- Lepiej pilnuj tego swojego gryzonia, bo gdzieś tu kręci się kot-psychopata i bardzo przykro będzie jeśli myszka zmieni się w posiłek.
Spojrzała na odtwarzacz muzyki, właśnie leci jej lubiona piosenka Rozpaczy Centaura, więc jeśli to coś zaraz stąd nie pójdzie, będzie smutno.

- Moja mysz jest niejadalna dla koto-podobnych, leniwych tygrysów - mruknęła Natt.- Nawet bym się nie zdziwiła, gdyby to ona zjadła tego kota - wzruszyła ramionami i otworzyła drzwi do przedziału. I właśnie w tamtej chwili wbiegła tam mysz Natt, trzymająca w zębach bransoletkę dziewczyny.

- CHOLERNY SZCZUR!-wrzasnęła patrząc na to małe brzydkie coś, boże jak ona nienawidzi myszy, chyba wyżej w rankingu jest jedynie marny koreański pop... Chwila przyjrzała się temu cholerstwu i rzuciła się na podłogę, przecież to jest jej bransoletka!

Myszka, obawiając się blondyny wskoczyła na nogę Natt, po czym po jej ramieniu, usiadła na obojczyku dziewczyny, piszcząc coś w swoim języku. Parkerówna wystawiła rękę w stronę gryzonia, a ten upuścił błyskotkę na jej dłoń.
- To nie szczur, to mysz czystej krwi! - mruknęła dziewczyna, a jej oczy w tej chwili przypominały kreski. Zacisnęła dłoń na błyskotce i podrapała mysz za uchem.- Gdzie się podziewałaś, malutka? - zapytała, a mysz jej odpowiedziała piskiem.

Leilla Carter - 2015-06-28 14:32:44

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:


- Moja mysz jest niejadalna dla koto-podobnych, leniwych tygrysów - mruknęła Natt.- Nawet bym się nie zdziwiła, gdyby to ona zjadła tego kota - wzruszyła ramionami i otworzyła drzwi do przedziału. I właśnie w tamtej chwili wbiegła tam mysz Natt, trzymająca w zębach bransoletkę dziewczyny.

- CHOLERNY SZCZUR!-wrzasnęła patrząc na to małe brzydkie coś, boże jak ona nienawidzi myszy, chyba wyżej w rankingu jest jedynie marny koreański pop... Chwila przyjrzała się temu cholerstwu i rzuciła się na podłogę, przecież to jest jej bransoletka!

Myszka, obawiając się blondyny wskoczyła na nogę Natt, po czym po jej ramieniu, usiadła na obojczyku dziewczyny, piszcząc coś w swoim języku. Parkerówna wystawiła rękę w stronę gryzonia, a ten upuścił błyskotkę na jej dłoń.
- To nie szczur, to mysz czystej krwi! - mruknęła dziewczyna, a jej oczy w tej chwili przypominały kreski. Zacisnęła dłoń na błyskotce i podrapała mysz za uchem.- Gdzie się podziewałaś, malutka? - zapytała, a mysz jej odpowiedziała piskiem.

- Dlaczego to małe coś, co wątpliwie ma czystą krew ma w swojej brudnej mordzie moją bransoletkę?-spytała wstawając z podłogi i poprawiając kurtkę.
Głupie myszowate coś i głupi szczur, czy to może być przez kogoś zabite?

Nattalea Parker - 2015-06-28 14:35:06

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:


- CHOLERNY SZCZUR!-wrzasnęła patrząc na to małe brzydkie coś, boże jak ona nienawidzi myszy, chyba wyżej w rankingu jest jedynie marny koreański pop... Chwila przyjrzała się temu cholerstwu i rzuciła się na podłogę, przecież to jest jej bransoletka!

Myszka, obawiając się blondyny wskoczyła na nogę Natt, po czym po jej ramieniu, usiadła na obojczyku dziewczyny, piszcząc coś w swoim języku. Parkerówna wystawiła rękę w stronę gryzonia, a ten upuścił błyskotkę na jej dłoń.
- To nie szczur, to mysz czystej krwi! - mruknęła dziewczyna, a jej oczy w tej chwili przypominały kreski. Zacisnęła dłoń na błyskotce i podrapała mysz za uchem.- Gdzie się podziewałaś, malutka? - zapytała, a mysz jej odpowiedziała piskiem.

- Dlaczego to małe coś, co wątpliwie ma czystą krew ma w swojej brudnej mordzie moją bransoletkę?-spytała wstawając z podłogi i poprawiając kurtkę.
Głupie myszowate coś i głupi szczur, czy to może być przez kogoś zabite?

- Po pierwsze to "coś" ma imię, a po drugie bransoletkę dostała od mojego brata, a po trzecie, wcale nie ma brudnej mordy! - odpowiedziała Natt, patrząc na blondynę. Czyli się jednak nie myliło, że chodzi o nią. Jej brat idealnie ją opisał, brawo Leon, brawo.

Leilla Carter - 2015-06-28 14:42:10

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:


Myszka, obawiając się blondyny wskoczyła na nogę Natt, po czym po jej ramieniu, usiadła na obojczyku dziewczyny, piszcząc coś w swoim języku. Parkerówna wystawiła rękę w stronę gryzonia, a ten upuścił błyskotkę na jej dłoń.
- To nie szczur, to mysz czystej krwi! - mruknęła dziewczyna, a jej oczy w tej chwili przypominały kreski. Zacisnęła dłoń na błyskotce i podrapała mysz za uchem.- Gdzie się podziewałaś, malutka? - zapytała, a mysz jej odpowiedziała piskiem.

- Dlaczego to małe coś, co wątpliwie ma czystą krew ma w swojej brudnej mordzie moją bransoletkę?-spytała wstawając z podłogi i poprawiając kurtkę.
Głupie myszowate coś i głupi szczur, czy to może być przez kogoś zabite?

- Po pierwsze to "coś" ma imię, a po drugie bransoletkę dostała od mojego brata, a po trzecie, wcale nie ma brudnej mordy! - odpowiedziała Natt, patrząc na blondynę. Czyli się jednak nie myliło, że chodzi o nią. Jej brat idealnie ją opisał, brawo Leon, brawo.

- Ma imię? Po co nazywać głupie zwierzątko, które roznosi śmiertelne chorby?

Nattalea Parker - 2015-06-28 14:44:19

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:


- Dlaczego to małe coś, co wątpliwie ma czystą krew ma w swojej brudnej mordzie moją bransoletkę?-spytała wstawając z podłogi i poprawiając kurtkę.
Głupie myszowate coś i głupi szczur, czy to może być przez kogoś zabite?

- Po pierwsze to "coś" ma imię, a po drugie bransoletkę dostała od mojego brata, a po trzecie, wcale nie ma brudnej mordy! - odpowiedziała Natt, patrząc na blondynę. Czyli się jednak nie myliło, że chodzi o nią. Jej brat idealnie ją opisał, brawo Leon, brawo.

- Ma imię? Po co nazywać głupie zwierzątko, które roznosi śmiertelne chorby?

- Ma imię. A po co nazywać taką osobę jak Ty, skoro zapewne jesteś za testowaniem wszystkiego właśnie na myszach, co? - zapytała Natt, patrząc na Leillę. Kurde! Mogła tego nie mówić, jeszcze wyjdzie, że jej na czymś zależy. A tak być nie będzie.- Z resztą co ciebie to obchodzi?

Leilla Carter - 2015-06-28 14:52:52

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:


- Po pierwsze to "coś" ma imię, a po drugie bransoletkę dostała od mojego brata, a po trzecie, wcale nie ma brudnej mordy! - odpowiedziała Natt, patrząc na blondynę. Czyli się jednak nie myliło, że chodzi o nią. Jej brat idealnie ją opisał, brawo Leon, brawo.

- Ma imię? Po co nazywać głupie zwierzątko, które roznosi śmiertelne chorby?

- Ma imię. A po co nazywać taką osobę jak Ty, skoro zapewne jesteś za testowaniem wszystkiego właśnie na myszach, co? - zapytała Natt, patrząc na Leillę. Kurde! Mogła tego nie mówić, jeszcze wyjdzie, że jej na czymś zależy. A tak być nie będzie.- Z resztą co ciebie to obchodzi?

- Nie powinni niczego testować na zwierzętach. Ale na ich właścicielach jest to już dopuszczalne.

Nattalea Parker - 2015-06-28 14:58:06

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:


- Ma imię? Po co nazywać głupie zwierzątko, które roznosi śmiertelne chorby?

- Ma imię. A po co nazywać taką osobę jak Ty, skoro zapewne jesteś za testowaniem wszystkiego właśnie na myszach, co? - zapytała Natt, patrząc na Leillę. Kurde! Mogła tego nie mówić, jeszcze wyjdzie, że jej na czymś zależy. A tak być nie będzie.- Z resztą co ciebie to obchodzi?

- Nie powinni niczego testować na zwierzętach. Ale na ich właścicielach jest to już dopuszczalne.

- Czy Ty mi grozisz, dziecinko? - zapytała, unosząc obie brwi, w geście niedowierzania. Czy to małe, blondwłose dziecko chciałoby jej coś zrobić? No chyba sobie z niej żartuje...

Leilla Carter - 2015-06-28 15:24:57

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:


- Ma imię. A po co nazywać taką osobę jak Ty, skoro zapewne jesteś za testowaniem wszystkiego właśnie na myszach, co? - zapytała Natt, patrząc na Leillę. Kurde! Mogła tego nie mówić, jeszcze wyjdzie, że jej na czymś zależy. A tak być nie będzie.- Z resztą co ciebie to obchodzi?

- Nie powinni niczego testować na zwierzętach. Ale na ich właścicielach jest to już dopuszczalne.

- Czy Ty mi grozisz, dziecinko? - zapytała, unosząc obie brwi, w geście niedowierzania. Czy to małe, blondwłose dziecko chciałoby jej coś zrobić? No chyba sobie z niej żartuje...

- Nie, jestem daleka od grożenia komukolwiek. Lepiej będzie jeśli już sobie pójdziesz z tym głupim szczurem.

Nattalea Parker - 2015-06-28 15:33:27

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:


- Nie powinni niczego testować na zwierzętach. Ale na ich właścicielach jest to już dopuszczalne.

- Czy Ty mi grozisz, dziecinko? - zapytała, unosząc obie brwi, w geście niedowierzania. Czy to małe, blondwłose dziecko chciałoby jej coś zrobić? No chyba sobie z niej żartuje...

- Nie, jestem daleka od grożenia komukolwiek. Lepiej będzie jeśli już sobie pójdziesz z tym głupim szczurem.

- Nie mam zamiaru się stąd ruszać - wzruszyła ramionami i usiadła. Uwielbiała irytować ludzi, a zwłaszcza takich jak ta dziewczyna.- Bo wiesz, jeszcze mi mysz znowu ucieknie, jak stąd wyjdę...

Leilla Carter - 2015-06-28 15:38:41

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:


- Czy Ty mi grozisz, dziecinko? - zapytała, unosząc obie brwi, w geście niedowierzania. Czy to małe, blondwłose dziecko chciałoby jej coś zrobić? No chyba sobie z niej żartuje...

- Nie, jestem daleka od grożenia komukolwiek. Lepiej będzie jeśli już sobie pójdziesz z tym głupim szczurem.

- Nie mam zamiaru się stąd ruszać - wzruszyła ramionami i usiadła. Uwielbiała irytować ludzi, a zwłaszcza takich jak ta dziewczyna.- Bo wiesz, jeszcze mi mysz znowu ucieknie, jak stąd wyjdę...

Pff, jeśli ona myśli, że ją wyprowadzi z równowagi to się grubo myli. Leilla usiadła na swoim miejscu, wkładając słuchawkę do ucha. Zwróciła głowę w stronę okna i zaczęła patrzeć na krajobraz wokół.

Nattalea Parker - 2015-06-28 15:40:22

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:


- Nie, jestem daleka od grożenia komukolwiek. Lepiej będzie jeśli już sobie pójdziesz z tym głupim szczurem.

- Nie mam zamiaru się stąd ruszać - wzruszyła ramionami i usiadła. Uwielbiała irytować ludzi, a zwłaszcza takich jak ta dziewczyna.- Bo wiesz, jeszcze mi mysz znowu ucieknie, jak stąd wyjdę...

Pff, jeśli ona myśli, że ją wyprowadzi z równowagi to się grubo myli. Leilla usiadła na swoim miejscu, wkładając słuchawkę do ucha. Zwróciła głowę w stronę okna i zaczęła patrzeć na krajobraz wokół.

A mysz Natt podeszła do Leilli, wspięła się jej na nogę i położyła na kolanach, a Natt ma głupi uśmieszek na twarzy. No cóż, ona sama tego nie planowała, ale super, że tak się stało.

Leilla Carter - 2015-06-28 15:44:34

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:


- Nie mam zamiaru się stąd ruszać - wzruszyła ramionami i usiadła. Uwielbiała irytować ludzi, a zwłaszcza takich jak ta dziewczyna.- Bo wiesz, jeszcze mi mysz znowu ucieknie, jak stąd wyjdę...

Pff, jeśli ona myśli, że ją wyprowadzi z równowagi to się grubo myli. Leilla usiadła na swoim miejscu, wkładając słuchawkę do ucha. Zwróciła głowę w stronę okna i zaczęła patrzeć na krajobraz wokół.

A mysz Natt podeszła do Leilli, wspięła się jej na nogę i położyła na kolanach, a Natt ma głupi uśmieszek na twarzy. No cóż, ona sama tego nie planowała, ale super, że tak się stało.

A Leilla zobaczyła, że coś po niej chodzi i zaczęła piszczeć i zrzuciła tego głupiego szczura na ziemię. Miała nadzieję, że umarł.

Nattalea Parker - 2015-06-28 15:47:24

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:


Pff, jeśli ona myśli, że ją wyprowadzi z równowagi to się grubo myli. Leilla usiadła na swoim miejscu, wkładając słuchawkę do ucha. Zwróciła głowę w stronę okna i zaczęła patrzeć na krajobraz wokół.

A mysz Natt podeszła do Leilli, wspięła się jej na nogę i położyła na kolanach, a Natt ma głupi uśmieszek na twarzy. No cóż, ona sama tego nie planowała, ale super, że tak się stało.

A Leilla zobaczyła, że coś po niej chodzi i zaczęła piszczeć i zrzuciła tego głupiego szczura na ziemię. Miała nadzieję, że umarł.

A mysz dalej zaczęła się wspinać po jej nodze. I kiedy ta zaczęła wierzgać nogą, mysz ją ugryzła. Nie dobra!

Leilla Carter - 2015-06-28 15:51:54

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:


A mysz Natt podeszła do Leilli, wspięła się jej na nogę i położyła na kolanach, a Natt ma głupi uśmieszek na twarzy. No cóż, ona sama tego nie planowała, ale super, że tak się stało.

A Leilla zobaczyła, że coś po niej chodzi i zaczęła piszczeć i zrzuciła tego głupiego szczura na ziemię. Miała nadzieję, że umarł.

A mysz dalej zaczęła się wspinać po jej nodze. I kiedy ta zaczęła wierzgać nogą, mysz ją ugryzła. Nie dobra!

To się Leilla wkurwiła i złapała tą mysz za ogon, i wyrzuciła to coś przez okno.

Nattalea Parker - 2015-06-28 15:53:50

Leilla Carter napisał:

Nattalea Parker napisał:

Leilla Carter napisał:


A Leilla zobaczyła, że coś po niej chodzi i zaczęła piszczeć i zrzuciła tego głupiego szczura na ziemię. Miała nadzieję, że umarł.

A mysz dalej zaczęła się wspinać po jej nodze. I kiedy ta zaczęła wierzgać nogą, mysz ją ugryzła. Nie dobra!

To się Leilla wkurwiła i złapała tą mysz za ogon, i wyrzuciła to coś przez okno.

Natt, przewidując taką sytuację, złapała swoją mysz zaklęciem i przeciągnęła z powrotem do przedziału. Wtedy mysz ponownie ugryzła Leillę i wybiegła, zostawiając ich same.
- Łapy precz od mojej myszy, bo cię nią poszczuję - mruknęła i wyszła.

Mistrz Gry - 2015-07-01 22:59:58

NOWY ROK

www.yaoi-of-manhattan.pun.pl www.kppoznan09.pun.pl www.wwegame-gra.pun.pl www.bricobrzeg.pun.pl www.clan-lsg.pun.pl